Artykuły

Zrób sobie teatr odc. 5

"Bluźnierstwo nie przejdzie, kibole już szykują maczety! My z ONR, Młodzieżą Wszechpolską i oburzonymi katolikami zrobimy takie protesty, że wam odechce się bluźnić!"*

Kilku mnie otoczyło, na przystanku autobusowym w środku miasta - opowiada Karol Smaczny. Od kiedy zobaczyłem go w "Marat/Sade" w Wierszalinie wiedziałem, że kiedyś będę chciał z nim pracować. - Miałem 16 lat, szczeniak. Nic nie robili, tylko oddzielili od reszty czekających na autobus. Nikt nie zareagował. Mówił jeden, najsilniejszy. Spokojnie, niby nic. Spytał o godzinę. Miałem zegarek, ładny, dostałem w prezencie, byłem z niego cholernie dumny. Wiedziałem, że zabiorą. Powiedziałem, że nie mam. A ten do mnie: myślisz, że nie widziałem jak godzinę sprawdzałeś? Widzisz, chciałem żebyśmy zostali kumplami, ale mnie oszukałeś, cwelu. Za to ci teraz mordę obijemy.

Zima 2012. Grzejemy się przy piecu w sali prób TrzyRzecza. Próby stolikowe "Dziesiony". Notuję. Jutro scena będzie w tekście sztuki.

"żydostwo!"

"Wynocha stąd! To nie jest wasze miasto ani wasz kraj"

Wie pan, w życiu, a już na pewno w sztuce, jest wiele spraw ważniejszych niż pieniądze. Ale mimo wszystko taka stawka trochę mnie obraża. Proszę to przemyśleć, to pogadamy - mówi Krzysztof Ławniczak podczas naszego pierwszego spotkania.

Bankiet po premierze "Czarnobylskiej modlitwy" w Teatrze Dramatycznym im. A. Wegierki w Białymstoku. Rozmawiam z aktorem znanym białostockiej publiczności z tego, że od ponad 20 lat gra monodram "Zapiski oficera Armii Czerwonej", na który wciąż ciężko dostać bilety.

Zostawi pan egzemplarz sztuki, przeczytam, zobaczę - dodaje pojednawczo.

Na drugi dzień od otrzymania "Dziesiony" dzwoni.

Zagram - mówi krótko.

"ten pseudo teatrzyk w starej budzie już dawno powinien się spalić"

Pierwsze publiczne czytanie "Dziesiony" w TrzyRzeczu. Michał Kitliński dostaje tekst dwie godziny przed wejściem widzów.

Konrad, ja muszę w tym zagrać! - mówi po wszystkim.

Ale ty jesteś za ładny - oponuję.

To się oszpecę. Ogolę się na łyso. - przekonuje Michał - Tylko nie każ mi sobie zęba wybijać jak Dorociński do "Pittbulla"

"Oni może nawet liczą na to, że ktoś podpali ten dom, a potem miasto da im jakiś lepszy, w centrum miasta. Nikt kto tutaj przyszedł nie podpali tego domu. Jeśli on spłonie to oni sami go podpalili"

"Zawsze najbardziej na świecie bałem się ośmieszenia" - pierwsze słowa "Dziesiony", motto mężczyzn. Słabość największa, do której nie chcemy się przyznać nawet sami przed sobą. Im twardsi, tym bardziej ukrywamy, że łatwiej nam pójść na barykady niż podejść do najładniejszej dziewczyny w knajpie.

Czterech facetów robiących spektakl w drewnianym wnętrzu starego żydowskiego domu. Siedzimy przy piecu, rozmawiamy.

O tym dlaczego ta sztuka jest tak ważna dla mężczyzn. O zasadach, którymi usprawiedliwia się zło. O reprodukowaniu przemocy przez kolejne pokolenia.

O wzorcach prawdziwego mężczyzny, o Panu Wołodyjowskim, o ojcach i lęku przed oceną.

Z każdym zdaniem dowiaduję się dlaczego napisałem coś ważnego dla mężczyzn, którzy tak rzadko są reprezentowani w teatrze.

"Ten budynek to ile ma lat?

Z 1936 roku

To drewno pewnie suche..?"

Krzysiek jest w Białymstoku ulubieńcem widzów. Nawet po 500 wystawieniu "Zapisków oficera..." pod jego garderobą ustawia się kolejka po autografy. Jak będzie się z nim pracować? W "Dziesionie" nikt go nie polubi. Jego Starszy to zakompleksiony typ, który łazi w Kubotach do skarpetek, leje żonę, tresuje syna.

"Wówczas poznał i pan Podbipięta, że zbliża się godzina śmierci, i rozpoczął litanię do Najświętszej Panny" - Krzysiek bez problemu niszczy swoje emploi "faceta z sąsiedztwa". Na czworaka gramoli się niezgrabnie na stół, pluje do mikrofonu, jest obrzydliwy.

Mam dreszcze, bo widzę, że właśnie rodzi się rola.

"większość instytucji, które włączyły się w akcję promowania przedstawienia, utrzymywane są lub dotowane z naszych podatków. Zadbamy o to, by nie były nośnikiem przekazu wąskiej grupy ,,znawców sztuki" lecz służyły dobru, prawdzie i pięknu."

Pracujemy w szaleńczym tempie - spektakl musi zostać postawiony w trzy tygodnie.

Michał śpi w teatrze, Karol przychodzi po nocach spędzonych w indiańskim szałasie potu. Krzysiek rano idzie na próbę do macierzystego Dramatycznego, w przerwie od 14.00 do 16.00 jest na próbie "Dziesiony", potem znowu próba w Dramatycznym, o 19.00 gra spektakl i o 22.00 przyjeżdża do TrzyRzecza. Zastanawiam się kiedy mu się pomyli na próbie do której sztuki właśnie jest.

Puszczają nerwy. Wiecznie żartujący i wyluzowany Michał nagle staje z zaciśniętymi pięściami, mam wrażenie, że nie wychodzi z roli agresywnego dresiarza, którego gra.

Ciągle zmieniamy koncepcje, scenografia z próby na próbę wygląda inaczej. Karol wybucha, że ma już dosyć, że nie wie gdzie jest jego postać i co ma grać.

Przejdzie im. Ja wierzę w to, co robimy - uspokaja Krzysiek. Najstarszy z nas bierze na siebie rolę opiekuńczego ojca, kompletnie różną od scenicznej kreacji.

"Pamiętajcie, że właściciele teatru wystąpili do policji o szczególną ochronę i budynek był obstawiony ze wszystkich stron. Ale wojna się jeszcze nie skończyła!"

Przed premierą piec się psuje. Zimno jak w kostnicy.

Reflektory wywalają bezpieczniki, nie wiadomo dlaczego.

Przelew, który miał przyjść opóźnia się. Żeby doprowadzić do premiery razem z Rafałem Gawłem, prezesem stowarzyszenia, podpisujemy umowę na dwa lata z T-mobile. Telefony "za złotówkę" niesiemy prosto do lombardu.

Noc przed premierą, ściemniacz świateł scenicznych nie daje znaku życia. Dzwonię do wszystkich instytucji kultury po kolei. Akademia Teatralna pożycza, kierownik techniczny każe zaklinać się na wszelkie świętości, że sprzętowi nic się nie stanie.

Podłączenie - nie działa. Spędzam noc na szukaniu instrukcji w internecie, telefonami budzę znajomych oświetleniowców. Słyszę - powinno działać. Ale, cholera, nie działa! Nad ranem w geście desperacji zamykam oczy i niech się dzieje co chce - wciskam "Reset all".

Działa!

"Koniec teatru już bliski. tak namieszaliście,że teraz mało kto z władz was wesprze, a właściwie to czekają was same kontrole. Non sto, aż coś znajda. Dopóki zajmowaliście "zwalczaniem" rasizmu, to jeszcze was tolerowali jako zło konieczne. Teraz to juz tylko historia"

"Dziesionę" drukuje Dialog.

Jeden z widzów, nawrócony przestępca, po spektaklu nie może znaleźć słów. Wreszcie mówi, że czuje się jakby dostał pałką w głowę. Wraca na drugi dzień żeby pokazać spektakl swojej dziewczynie.

Wieczorem dzwoni do mnie Krzysiek Ławniczak.

Dziękuję, że wróciłeś mi wiarę w zawód, który uprawiam od 30 lat.

Róbmy swoje,

Pewne jest to jedno, że

Róbmy swoje,

Bo dopóki nam się chce,

Drobiazgów parę się uchowa:

Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego

Róbmy swoje,

Róbmy swoje,

Może to coś da? Kto wie?...

*cytaty (w wersjach oryginalnych) pochodzą z listu otwartego Civitas Christiana, wpisów internetowych, maili oraz z wypowiedzi Zofia Cybulko, zastępczyni wojewódzkiego konserwatora zabytków w Białymstoku i księdza Grzegorza Śniadocha w trakcie protestu przeciwko pokazowi "Golgota Picnic" w Teatrze Trzyrzecze oraz piosenki "Róbmy swoje" Wojciecha Młynarskiego.

PS. Teatr TrzyRzecze prowadzony przez Konrada Dulkowskiego i Rafała Gawła mieści się w drewnianym domu wybudowanym w 1936 r. przez żydowskiego przedsiębiorcę Jakuba Flikiera. Stowarzyszenie oprócz działalności artystycznej prowadzi także Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Od kilku miesięcy teatr jest pod stałą ochroną policji z powodu gróźb podpalenia przez prawicowych ekstremistów.

Na zdjęciu: Protest przeciwko czytaniu scenicznemu połączonemu z projekcją fragmentów spektaklu "Golgota Picnic" przed Teatrem TrzyRzecze w Białymstoku, 27 czerwca 2014

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji