Artykuły

Zrób sobie teatr odc. 3, czyli jak nie dostać roli

Oczywiście! Czekamy z otwartymi ramionami! Przecież każdy reżyser śni o współpracy z kimś, kto już na wstępie wykazuje lekceważący stosunek do teatru, który chce mu dać pracę - pisze Konrad Dulkowski, dyrektor artystyczny Teatru TrzyRzecze.

Tekst zawiera znaczące ilości sarkazmu (oraz śladowe ilości orzechów).

Żebym nie zostać posądzonym o seksizm od razu zaznaczę dlaczego zwracam się głównie do kobiet. Otóż nie wiem dokładnie, dlaczego tak się dzieje, ale wystarczy dać ogłoszenie o zatrudnieniu młodej aktorki i mamy plagę urodzaju.

Konkurencja wśród absolwentek akademii teatralnych jest znacznie większa, niż wśród absolwentów, więc to one najszybciej urealniają swoje oczekiwania, by zamiast o roli Ofelii marzyć bardziej realistycznie - o zagraniu choćby cyfry "zero" w reklamie Lotto.

Natomiast kiedy otrzymają szansę, to większość robi wszystko, byleby tylko nie dostać angażu.

Po pierwsze: jeśli nie chcesz dostać roli spóźnij się z wysłaniem CV.

Setka zgłoszeń już po kilku godzinach, zapchana skrzynka, telefony o każdej porze doby - tak wyglądała sytuacja po ogłoszeniu castingu na rolę żeńską w "Błazenadzie" (na zdjęciu). Więc zastanawiaj się, czy warto wysłać zgłoszenie przynajmniej tydzień.

Po drugie: jeśli nie chcesz dostać roli... nie przyjdź na casting.

Wiosną 2011 siedzimy w pustej sali teatralnej TrzyRzecza czekając na kandydatki do głównej roli w "4:48 Psychosis". Przychodzą amatorki, jedna studentka z białostockiej Akademii (chociaż zapowiedziało się kilkanaście). Wreszcie dzwonimy po kolei na podane w zgłoszeniach numery. "Och, to dzisiaj? Wydawało mi się, że wczoraj!" - słyszę w słuchawce i mam ochotę zapytać zgryźliwie dlaczego w takim razie nie była poprzedniego dnia w teatrze. "Mój pies skakał przez płot i uszkodził sobie prącie" - to wyjaśnienie brzmi na tak absurdalnie, że mogło być prawdziwe. Jednak w większości przypadków słyszę "coś mi wypadło" i "przyjdę następnym razem".

Ależ oczywiście! Czekamy z otwartymi ramionami! Przecież każdy reżyser śni o współpracy z kimś, kto już na wstępie wykazuje lekceważący stosunek do teatru, który chce mu dać pracę.

Po trzecie: nie podpisuj nazwiskiem przysłanych plików, a adres mailowy i numer telefonu podaj jedynie w treści maila. Reżyserzy uwielbiają przeglądać wielokrotnie pocztę żeby dopasować dane do osoby. Polecam także słać wiadomości z adresów w stylu hamlet88 albo calusek24 - przecież pretensjonalność to jest właśnie to, co kochamy u aktorów, a przy tym nazwa konta nie ma nic wspólnego z tym, jak się nazywasz, więc jeszcze większa frajda przy odszukaniu wiadomości.

Podobnie ze zdjęciami - nie warto ich podpisywać, reżyser na pewno domyśli się, że fotka DSC-2645 przedstawia właśnie ciebie. Kiedy zorientowałem się, że zaprosiłem na casting nie tę osobę, co trzeba, bo obie miały tak samo nazwane pliki musiałem wymyślać niestworzone historie, by aktorce nie było przykro, a mi głupio. Uwielbiam wychodzić na idiotę, ty nie?

Po czwarte: wyślij zdjęcie w rozdzielczości pozwalającej wydrukować od razu billboard.

Nic mniejszego. Kocham to, jak załącznik do maila ściąga się 5 minut, szczególnie gdy to pięćdziesiąty taki tego dnia. Czekając mam czas na kawę, ugotowanie obiadu, albo wyreżyserowanie w przerwie czegoś innego. To samo dotyczy twojego filmu - po co wklejać link do YouTube jeśli można upchać cały plik wideo w wiadomości. Ach, te upojne chwile spędzone na porządkowaniu maili, które muszą trafić do kosza, by w skrzynce zmieściło się twoje demo aktorskie!

Po piąte: jeśli już zostaniesz zaproszona na przesłuchanie - i przyjdziesz - koniecznie się nie przygotuj.

Wybierając aktorkę do roli w "Błazenadzie" dałem wszystkim kandydatkom jedną scenę do zagrania - fotografa robiącego bohaterce zdjęcia do katalogu bielizny. Jasno określiłem, że to zakompleksiony typ, który wyobrażał sobie, że zostanie drugim Helmutem Newtonem, ale zamiast tego robi zdjęcia jogurtów i proszków do prania albo nic nieznaczące fotki majtek i biustonoszy. Swoją frustrację wyładowuje na noszących bieliznę modelkach.

Przez pół dnia zobaczyliśmy na scenie TrzyRzecza wszelkie wariacje na temat natchnionego artysty szalejącego z aparatem, zgodnie ze schematycznym obrazem rodem z popkulturowych wyobrażeń o zawodzie fotografa mody. Aż przyszła Agnieszka Findysz. Na pustej scenie widziała dokładnie, gdzie stoi modelka, gdzie pomocnik fotografa od ustawiania świateł, prawie zaplątała się w nieistniejące przewody do zasilania lamp błyskowych. Jej fotograf mruczał pod nosem częściej spoglądając w ekran aparatu zamiast na pozującą dziewczynę, był chamski i opryskliwy. Widziałem grubawego typa w wymiętej koszuli tam, gdzie stała długowłosa aktorka.

Oczywiście zrobiła wszystko źle, bo dostała tę rolę. A ty przecież nie chcesz.

Lepiej stanąć na scenie i zapytać "ale jak mam to grać?", niż ryzykować własną interpretację roli, nawet nawet jeśli dostałaś mailem wytyczne. Pewnie reżyser woli animować aktora, jakby pociągał za sznurki marionetki, bo tylko przez przypadek nie pracuje w teatrze lalek.

Po szóste: nie daj się polubić.

Bądź milcząca (na pewno zostaniesz odebrana jako osoba z wewnętrzną tajemnicą, a nie aspołeczny mruk), nie uśmiechaj się, nie daj się wciągnąć w rozmowę o swoich zainteresowaniach, a każdą prośbę o wykorzystanie innych środków scenicznych traktuj podejrzliwie i wykonuj bez przekonania. Po co reżyser ma cię poznać z dobrej strony? Na pewno uzna, że pod pancerzem oschłości kryje się bogate wnętrze, a wybierając kogoś, z kim ma spędzić dwa miesiące prób, z pewnością wybierze osobę najbardziej opryskliwą. Komu potrzebna miła atmosfera w pracy? To tylko niepotrzebnie odwraca uwaga od prawdziwej sztuki, która powinna rodzić się w cierpieniu.

Polecam w pierwszych słowach przesłuchania podkreślić, że normalnie to grasz na większych scenach. Dostając tekst dramatu powinnaś powiedzieć, że jest "taki sobie", "nie bardzo go czuję, więc nie czytałam uważnie", albo "trochę to pretensjonalne, ale mogę zagrać". Reżyserzy uwielbiają osoby ze zmysłem krytycznym.

Powinnaś także skrytykować wszystkich, z którymi dotychczas pracowałaś ("kawał chama", "beztalencie, musiałam ratować rolę samodzielnie", "wyrobnik, który nie rozumie sztuki" - podpowiadam najtrafniejsze określenia). Żadnemu reżyserowi nie przyjdzie do głowy, że za jakiś czas sam stanie się bohaterem jednej z twoich opowieści o głupich, wrednych i nieutalentowanych.

Po siódme: miej swoją godność.

Jeśli nie dostaniesz roli, nigdy więcej nie zgłaszaj się do tego samego teatru. Trzeba się szanować. Pewna aktorka wysyła mi swoje kolejne etiudy (i to jako linki do YouTube) i przypomina o swoim istnieniu. Skończyło się to tym, że mam wbite jej nazwisko w pamięć i wyślę jej zaproszenie na najbliższy casting. Uparte dążenie do celu może skończyć się tylko jednym - owego celu osiągnięciem. Pamiętaj - nie idź tą drogą!

Metody niestandardowe.

Przyjdź w mini krótszej niż szerokość paska reżysera, by siedząc naprzeciwko mógł dokładnie obejrzeć jakie fajne nosisz stringi. Przecież wiadomo, że faceci nie myślą głową.

Możesz zabrać ze sobą znajomych, którzy znają się na teatrze i będą ci podpowiadać jak masz zagrać (oczywiście inaczej niż mówi reżyser). Podkreśli to twoje profesjonalne podejście do przygotowania roli skoro zatrudniasz od razu sztab ekspertów.

A jeśli już jakimś cudem dostaniesz rolę zrób wszystko, by to się nie powtórzyło.

Polecam strzelać fochy i nie słuchać reżysera. Jeśli już go słuchasz, to każde polecenie analizuj długo i wnikliwie. Przesunięcie się o dwa kroki na scenie musi mieć swoje głębokie psychologiczne uzasadnienie, nie może być spowodowane jedynie tym, że musisz wejść w światło reflektora. Całą próbę można poświęcić temu jak owe dwa kroki zrobić, jakie aktor powinien mieć nastawienie do tego ważkiego gestu i dlaczego nie może pójść w przeciwną stronę. Możesz też nie zjawić się na próbie i nie odbierać telefonu przez cały dzień, albo odwołać udział w spektaklu, bo dostałaś bardziej intratną propozycję zagrania w reklamie, mimo że termin przedstawienia był ustalony od miesiąca.

Jeśli zastosujesz się przynajmniej do części powyższych zaleceń - nie dostaniesz roli.

W kolejnym odcinku o tych nieszczęśnikach, którzy jednak rolę dostali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji