Jedzmy tę żabę
W Gdańsku wybrano rozwiązanie najgłupsze: ogłoszono fikcyjnie konkurs otwarty, przyjęto wszystkie zgłoszenia, postanowiono tolerować kumoterstwo i zorganizowano przesłuchania, złamano własny regulamin, wykazano się arogancją wobec artystów i publiczności udzielając sprzecznych informacji i odmawiając uzasadnienia dla podejmowanych decyzji - pisze Jacek Zembrzuski, jeden z kandydatów w nierozstrzygniętym konkursie na stanowisko dyrektora Teatru Wybrzeże w Gdańsku, w liście do e-teatru.
Teatr Wybrzeże dołączył do licznego grona instytucji kultury, które służą manipulatorom i urzędnikom do załatwiania swoich interesów... Zmiana na stanowisku dyrektora pozwala zawsze coś utargować.
Organizator - demokratycznie wybrana władza samorządowa - miał trzy wyjścia, mógł: wystąpić do ministra kultury o zwolnienie z konkursu otwartego, ogłosić konkurs zamknięty z, przez siebie wybranymi, kandydatami, eliminować kandydatów przed przesłuchaniami z powodów formalnych.
W Gdańsku wybrano rozwiązanie najgłupsze: ogłoszono fikcyjnie konkurs otwarty, przyjęto wszystkie zgłoszenia, postanowiono tolerować kumoterstwo i - o braku bezstronności świadczące - publiczne wypowiedzi sprzeczne z celami konkursu, skandalicznie (bo bez możliwości zapoznania się z programami kandydatów nie pobieżnie) zorganizowano przesłuchania, złamano własny regulamin, wykazano się arogancją wobec artystów i publiczności udzielając sprzecznych informacji i odmawiając uzasadnienia dla podejmowanych decyzji. Wystarczy? Będzie ciąg dalszy (mimo, że władzy wydaje się, że komediant jej nie podskoczy)...
Jeżeli środowisko ( ZASP?) i tym razem będzie milczało, nie będziemy mogli spodziewać się niczego dobrego - a już szacunku dla naszych poczynań, z pewnością - w przyszłości.
Uważam, że ZASP ma moralny obowiązek potępić praktyki kumoterskie i dowody braku bezstronności osób, które, korzystając ze społecznego mandatu, oszukują. Wystarczy ogłosić swoje desinteresman wobec praktyki nie demokratycznego i nie profesjonalnego wybierania dyrektora teatru. Wystarczy nie podpisywać werdyktów, które budzą wątpliwości. Opinia publiczna będzie wiedziała, co z tym zrobić...
Konkurs jest najlepszym - i właściwym dla procedur demokratycznych - sposobem wyłaniania dyrektora dla teatru. To nie (dziennikarska) lista przebojów, ale profesjonalna komisja może i powinna znajdować najlepszego wśród kandydatów (niekoniecznie uganiających się za posadami), z dobrą wolą, predysponowanych i pracujących nad adekwatnym programem dla zespołu i instytucji. Czemu się tego obawiać?
To nie jest nie wspólna sprawa: to są publiczne pieniądze i, powierzona naszej pieczy, odpowiedzialność. W przeciwnym razie, jedzmy tę żabę i nie marudźmy więcej. Sami sobie tworzymy swój los.
Na zdjęciu: Jacek Zembrzuski.