Artykuły

Kim są mistrzowie nauczyciele

Środowisko teatralne milczy, nikt z uczniów, ukochanych aktorów Konrada Swinarskiego, nauczycieli w Akademii Teatralnej - głosu w tej sprawie nie zabiera. Co najwyżej komentują, starsi państwo: "Takie czasy..." i nie tylko biernie płyną z prądem, ale w skandalicznych spektaklach Klary biorą udział, choć mają swoją rangę, dorobek i mają obowiązek krzyczeć wielkim głosem - pisze Elżbieta Morawiec w Tygodniku Katolickim Niedziela.

Całą myślącą Polską wstrząsnął ostatnio skandal z bluźnierczym wyczynem Jacka Markiewicza w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. "Dziełem" jest filmik ukazujący nagiego "miszcza" obleśnie plugawiącego niedwuznacznymi ruchami średniowieczną rzeźbę Chrystusa Ukrzyżowanego. Akt bluźnierstwa i profanacji dla katolika jest oczywisty, dla człowieka kultury i prawa to bezprzykładne łamanie prawa i obraza uczuć religijnych.

Sztuka ekskremalna

Sprawa ma jednak daleko szerszy zakres niż jednostkowy akt artystycznego szalbierstwa i profanacji. (Pan Jacek Markiewicz zasłynął już jako "twórca" m.in. wystawieniem własnych ekskrementów w Galerii w Orońsku, obrazami malowanymi spermą). "Dzieło" zwane "Adoracją Chrystusa" pochodzi z roku 1993 i było pracą dyplomową Markiewicza u czcigodnego profesora warszawskiej ASP Grzegorza Kowalskiego. Pan profesor (rocznik 1942), w minionym roku odznaczony zaszczytnym medalem Gloria Artis, prowadził swoich wychowanków w myśl własnej "dydaktyki partnerskiej" w pracowni zwanej Kowalnią. "Spod jego ręki" wyszedł jeszcze inny skandalista-performer, Artur Żmijewski.

Choroba neobarbarzyństwa .

Pan prof. Kowalski może być ateistą, buddystą, hinduistą, kim chce - jego sprawa. Ale pan prof. Kowalski jest człowiekiem kultury, człowiekiem sztuki. 1 nie przyszło mu do głowy, że taka "adoracja" jest aktem czystego barbarzyństwa, 'że to akt głupiej, tandetnej prowokacji, który ze sztuką nie ma nic wspólnego. (Pewnie też wystarał się o wypożyczenie zabytkowej rzeźby młodocianemu artyście...). Nie, pan profesor zaaprobował, Markiewicz dyplom uzyskał i dziś zapewne jest już kolejnym "miszczem" artystycznej młodzieży w warszawskiej ASP, zaraża chorobą neobarbarzyństwa, tak dziś "trendy", tak dziś na fali. W uczelni, której profesorami byli kiedyś Ksawery Dunikowski, Jan Cybis i tylu innych znakomitych twórców. Jeśli pan prof. Kowalski nie uznaje Krzyża za fundament cywilizacji Europy, to może chociaż słyszał o nowohuckiej walce o Krzyż w 1960 r., walce dzieci z Miętnego i Zbroszy Dużej? Może powinien jako człowiek kultury zachować odrobinę szacunku dla wiary własnego narodu... I polskich ofiar w obronie Krzyża i pod Krzyżem, w obozach koncentracyjnych, w sowieckich łagrach, pamięć o ofierze bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Może choćby tyle.

Pedagodzy na fali

Rzecz i pytania nie ograniczają się do tej jedne] uczelni, zasadniczą kwestią jest, kto w ogóle w polskich uniwersytetach i akademiach kształtuje młodzież. To nie są młodzieniaszkowie i niewinne panienki, to ludzie między 40. a 70. rokiem życia, doskonale pamiętający czasy zadekretowanego socrealizmu. Dziś nic dekretować nie trzeba, wystarczy, aby wiedzieć, co jest "na fali" i z tą falą płynąć. Podstarzałe feministki lansują na uniwersytetach neolewacką ideologię gender. To taki "lifting" odmładzający, aby nie wydać się wapniakiem, być "wiecznie młodym" i "postępowym", z młodzieżą - naprzód iść. Jak to tam było: "Naprzód, młodzieży świata..."?

Czcigodni nestorzy w akademiach teatralnych wypuszczają takich dyplomantów reżyserii jak Jan Klata, Krzysztof Garbaczewski. Obaj specjalizują się w niszczeniu polskiej tradycji literackiej - Garbaczewski "zasłynął" napisaniem na nowo "Balladyny" w Poznaniu i horrendalnym spektaklem

"Poczet Królów Polskich", szkalującym podziemie niepodległościowe czasów okupacji. Klata, dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie, już się "zasłużył" scenicznym bełkotem inscenizacji "Do Damaszku" Augusta Strindberga. Teraz szykuje "odbrązowienie" Konrada Swinarskiego w swojej wykładni "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego, którą chce dowieść, że wielki artysta był... antysemitą.

Takie czasy

Środowisko teatralne milczy, nikt z uczniów, ukochanych aktorów Konrada Swinarskiego, nauczycieli w Akademii Teatralnej - głosu w tej sprawie nie zabiera. Co najwyżej komentują, starsi państwo: "Takie czasy..." i nie tylko biernie płyną z prądem, ale w skandalicznych spektaklach Klary biorą udział, choć mają swoją rangę, dorobek i mają obowiązek krzyczeć wielkim głosem.

Daruję już sobie, co się stało z polskim filmem, jaka literatura jest promowana. Ograniczę się tylko do przykładu najjaskrawszego: nagrody Nike dla powieści Batorówny "Ciemno, prawie noc", półpornograficznego paszkwilu na Polskę myślącą niezgodnie z wytycznymi "Gazety Wyborczej".

To, co najbardziej przeraża - to zanik w środowiskach uczelnianych wszelkiego etosu zawodowego i ludzkiego. Zarówno u 40-latków o mentalności smarkaczy, jak u Czcigodnych, w gronostajach. "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" - powiedział przed wiekami Jan Zamoyski. Pora to skorygować - takie będą Rzeczypospolite, jacy są młodzieży wychowawcy i nauczyciele. I jeszcze poetę wypada sparafrazować: "By rozum był przy starości...". Sama mam 60+ i dobrze wiem, co mówię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji