Artykuły

Co się dzieje z Kamilą Łapicką?

KAMILA ŁAPICKA dzięki małżeństwu z Andrzejem Łapickim przestała być anonimowa. Ale nie wszystkim spodobała się jej błyskotliwa kariera. Kiedy dostała autorską kolumnę w magazynie "Pani", pojawiły się komentarze, że zdobyła ją tylko ze względu na nazwisko. Podobnie było, gdy zaczęła współpracować z Teatrem Polskim.

Wybitny aktor Andrzej Łapicki zmarł 21 lipca 2012 roku. Z młodszą o 60 lat Kamilą byli małżeństwem przez trzy lata. "Ten związek dał mi kopa dożycia", mówił.

Brylowała na salonach. Była zapraszana na premiery, festiwale. Komentowano każdy jej krok, zmianę stylu, fryzury. Pisała dla prestiżowych magazynów. Nagle zniknęła. Teraz nazwisko Kamili pojawia się w innym, często negatywnym kontekście. Rok po śmierci męża, ikony kina i teatru Andrzeja Łapickiego, jej życie wywróciło się o 180 stopni. Co się takiego stało?

Paparazzi wciąż mają na nią zlecenie. Wcześniej, przez trzy lata, wystawali pod domem Andrzeja i Kamili Łapickich na warszawskim Mokotowie, dokumentując każdy szczegół ich życia. Jeździli za nimi po mieście, czekali pod sklepem, aż skończą zakupy. Mówili: "Pocałujcie się teraz, a damy wam spokój". "Chcieli nas sprzedać jako kuriozum. Tabloidy bulwersuje i stary z młodą, i młodszy ze starszą, i gej z gejem", mówiła wtedy w wywiadzie dla "Polityki". Poznali się w 2009 roku. 25-letnia skromna dziennikarka miesięcznika "Teatr" przepisywała na komputerze felietony pana Andrzeja. To ona zaprosiła go na pierwszą randkę, a po czterech miesiącach znajomości wzięli ślub. Zachowywali się tak, jakby nie zwracali uwagi na to, że dzieli ich aż 60 lat. "Ona czerpała z jego mądrości, on - z jej młodości", mówiła Krystyna Kofta. Kamila do końca wierzyła, że fotoreporterzy kiedyś się nimi znudzą - nie szukała przecież kochanków, jak obstawiali wszyscy, nie wywoływała skandali. Myślała, trochę naiwnie, że z czasem ich związek przestanie być atrakcyjny dla mediów. Tak się jednak nie stało. Nawet teraz, rok po śmierci Mistrza, wdowa wciąż nie może umknąć przed obiektywami ich aparatów.

Ujęcie 1. Śmietnik przy ulicy Narbutta

Nagłówki biły po oczach. "Kamila Łapicka wyrzuciła rzeczy męża!". Czarny worek z osobistymi przedmiotami należącymi do Andrzeja Łapickiego, wśród których były zegarek, zdjęcia i listy, a nawet wyciągi bankowe, trafił do kontenera dzień po jego śmierci. Przez kilka kolejnych tygodni trwała nagonka na Kamilę. To, co tylko sugerowali dziennikarze, w dobitny sposób wyrażali internauci. Według nich tak szybkie pogodzenie się ze stratą świadczyło o jej wyrachowaniu. "To dowód na to, że nigdy tak naprawdę nie kochała męża", pisali.

Jeszcze przed śmiercią Andrzeja Łapickiego pojawiały się głosy, że w ich związku nie dzieje się najlepiej. Świadkowie, oczywiście anonimowo, opowiadali o karczemnych awanturach między małżonkami. Według nich dziennikarka nie chciała się już zajmować ukochanym. Wręcz uciekała od niego, kiedy prosił ją o pomoc. Ponoć było już tak źle, że pan Andrzej zmienił testament, wykreślając z niego żonę. Czy to prawda? Sama Kamila konsekwentnie odmawia komentarzy na ten temat. Nie chce już rozmawiać o swoim życiu prywatnym. Ale w kilku wywiadach, których udzieliła podczas promocji napisanej wspólnie z mężem książki "Łapa w łapę", zdradziła, że bolą ją te oskarżenia. Zwracała uwagę na małość, nie-lojalność otaczających ich ludzi. "Nasze małżeństwo zostało już ocenione na samym początku, później był analizowany jego przebieg i koniec", tłumaczyła w miesięczniku "Pani".

Andrzej Łapicki, przyzwyczajony do minusów popularności, na każdym kroku powtarzał, że to, co mówią inni, jest mato istotne. Ze nie należy się tym przejmować. Kamila chciała się nauczyć od niego tego podejścia. Niestety, nie zdążyła. Po jego śmierci została, jak sama mówiła, odarta z prywatności do granic możliwości. "Nie dostałam szansy przeżycia osobistej tragedii, nawet nie mogę sobie tego przepracować. Nikt nie wie, co przeżyłam przez ostatni czas w domu, szpitalu, i nikt nie ma prawa tego oceniać", skarżyła się. Na szczęście mogła liczyć na wsparcie życzliwych osób. Wielu przyjaciół Andrzeja Łapickiego jest pewnych, że dzięki niej szczęśliwie przeżył trzy ostatnie lata życia. "Jako człowiek wygodny wziął sobie na starsze lata młodą żonę, która, jako dziennikarka, go uwielbiała. Był hedonistą. A ona dawała mu to, czego potrzebował: opiekę i towarzystwo", mówił reżyser Kazimierz Kutz. Były prezydent Warszawy Stanisław Wyganowski, kuzyn Zofii Chrząszczewskiej, pierwszej żony Mistrza ma podobne zdanie. "O ślubie z Kamilą dowiedziałem się z gazet. A potem do jednej z knajpek na Mokotowie weszli oni - młoda para. Myślę, że był szczęśliwy z Kamilą, widać było obopólne zainteresowanie. Ona w stosunku do niego była opiekuńcza, a Andrzej, mimo wieku, był atrakcyjnym mężczyzną". Agnieszka Perepeczko uważa, że Łapicki, decydując się na małżeństwo, miał bogatsze życie. "Przedłużyła mu je, uczyniła dużo ciekawszym".

Ujęcie 2. Stypa

W ostatni wspólny wieczór pan Andrzej pożegnał żonę, mówiąc, że jest dla niego taka dobra. Na koniec rzucił "do jutra". Kolejny spędziła już sama. Siedziała w jego fotelu i oglądała poświęcone mu programy. "Serce mi się wyrywało z piersi, słuchałam różnych wypowiedzi i myślałam: Boże, do dzisiaj to było także moje życie", wspominała. Dlaczego więc tak szybko z niego zrezygnowała, wychodząc ze stypy po kilku minutach? Wynika to podobno z nie najlepszych stosunków z rodziną zmarłego męża. Córka Andrzeja Łapickiego, Zuzanna, zaakceptowała ich związek, mówiąc: "Jeżeli tato jest szczęśliwy, to i ja jestem", ale teraz, pytana o łączące ją z macochą relacje, odpowiada: "Nigdy nie wypowiadałam się na temat pani Kamili i tej zasady będę się trzymać...". Podobno nie utrzymują żadnych kontaktów i nie widziały się od czasu pogrzebu. A to akurat nie jest prawdą. Razem odebrały nagrodę im. Norwida przyznaną Andrzejowi Łapickiemu. Później chwilę porozmawiały i rozeszły się, każda w swoją stronę...

Kamila dzięki małżeństwu z Andrzejem Łapickim przestała być anonimowa. Ale nie wszystkim spodobała się jej błyskotliwa kariera. Kiedy dostała autorską kolumnę w magazynie "Pani", pojawiły się komentarze, że zdobyła ją tylko ze względu na nazwisko. Podobnie było, gdy zaczęła współpracować z Teatrem Polskim. Jednak mimo wielu nieprzychylnych opinii, Kamila zawsze mogła liczyć na męża. To on rozbudził w niej ambicję. O ich związku mówiła, że był to ciągły kurs dokształcania się. Po jej debiucie w roli asystentki reżysera w spektaklu "Mazepa" Andrzej Łapicki nie krył swojej dumy. "Kamila wywiązała się ze wszystkiego. Jest zadowolona i teatr podobno też. Wszyscy są zadowoleni. To dla niej wymarzona praca", cieszył się w rozmowie z "Faktem". Niestety, po jego śmierci nie miał już kto jej wspierać. A w chwili, gdy wyrzuciła rzeczy męża na śmietnik, zyskała kolejnych wrogów. "Wielu z nich uczestniczyło w pożegnaniu Mistrza. Musiała się czuć niezręcznie w ich towarzystwie", komentował jeden z portali internetowych.

Ujęcie 3. Samotne spacery po mieście

Pierwsze doniesienia o nowym mężczyźnie Kamili pojawiły się po premierze sztuki "Mazepa", w marcu 2012 roku. Jeszcze za życia Andrzeja Łapickiego. Media ogłosiły, że jego żona romansuje z aktorem Teatru Polskiego, Pawłem Ciołkoszem. Sytuacja powtórzyła się we wrześniu, kiedy na scenę trafiły "Parady" kolejna sztuka, przy której pracowała Kamila. Już jako wdowa. I tak jak poprzednim razem, jej partnerem miał być właśnie Ciołkosz. "To są pomówienia. Nic nas nie łączy i nie łączyło. Jesteśmy dobrymi kolegami, znamy się jeszcze ze szkoły teatralnej", przekonywał Paweł. Kamila nie skomentowała tych doniesień, ale w ostatnich wywiadach, których udzieliła, przyznała, że rozmawiała z mężem na temat "życia po życiu". "Wierzę, że chciałby, żebym była szczęśliwa. A ja też nie zamierzam się skazać na wieczną żałobę. Te trzy lata wspólnego życia są dla mnie skarbnicą, z której będę czerpała przez resztę życia, bajkową przygodą, ale czeka na mnie za jakiś czas inne życie", mówiła w "Newsweeku".

Ujecie 4. Przystanek autobusowy na Ursynowie

Związek z Andrzejem Łapickim miał jej dać nie tylko pozycję, ale i fortunę. Wyliczano, że samo mieszkanie na Mokotowie jest warte grubo ponad 600 tysięcy. Do tego dochodziły jeszcze tantiemy, czyli około 20 tysięcy rocznie. Wciąż nie wiadomo, jak ostatecznie skończyła się sprawa podziału majątku po zmarłym aktorze, ale zaraz po jego śmierci Kamila przeprowadziła się do kawalerki na Ursynowie.

To tutaj, na przystanku pod domem, paparazzi robili jej zdjęcia, gdy czekała na autobus, którym jeździła do redakcji "Pani" czy Teatru Polskiego. Ostatnio dużo się jednak zmieniło. Wydawca miesięcznika rozwiązał z nią umowę, odeszła też z teatru. "Pomagała mi na początku produkcji Karnawał, czyli pierwsza żona Adama, ale później poświęciła się innym, ważniejszym dla niej zajęciom. Jeżeli chciałaby wrócić, na pewno znajdziemy tutaj dla niej miejsce", mówi dyrektor artystyczny Teatru Polskiego Jarosław Gajewski. "Kamila jest osobą inteligentną i niesłychanie zdyscyplinowaną. Ma wyjątkową zdolność do tak zwanego searchingu, czyli przeszukiwania i wyławiania istotnych informacji z tekstów literackich", wspomina. Unika jednak odpowiedzi na pytanie, jak zaczęła się ich współpraca. "Mam wiele dobrego do powiedzenia na jej temat, ale skoro ona nie chce mówić o sobie, nie jestem do tego upoważniony", dodaje.

Kamila od kilku miesięcy współpracuje z tygodnikiem "Sieci". Jakie ma inne plany zawodowe? Na razie nie chce ich zdradzać, ale ponoć poważnie myśli o przeprowadzce do Krakowa i powrocie do nazwiska panieńskiego -Mścichowska. Andrzej Łapicki był pewien, że jego żona jest przygotowana do samodzielnego życia, kiedy jego zabraknie. A ona udowadnia, że tak właśnie jest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji