Artykuły

Łódź. Anatewka na Północnej

Musical wszech czasów, czyli "Skrzypek na dachu" miał polską, wspaniałą prapremierę 30 lat temu w łódzkim Teatrze Muzycznym. Działo się to za dyrekcji prof. Rajmunda Ambroziaka, a reżyserowała znakomita śpiewaczka Maria Fołtyn. Z jubileuszowej okazji w sobotę w Anatewkę zmieniło się foyer, a na widowni zasiadło wielu spośród tych, którzy uczestniczyli w historycznej inscenizacji.

Do roli Tewjego Mleczarza udało się wówczas pozyskać wielkiego Bernarda Ładysza. 91-letni Mistrz przyjechał na uroczystość wraz z żoną Leokadią. Największy sentyment ma do przepojonej prawdą pieśni "Czy mnie kochasz?". Te słowa powtarzał od wejścia na scenę. Prowadzącemu wspominkowe rozmowy red. Leszkowi Bonarowi mówił: - Chciałem zaśpiewać najlepiej jak potrafię. Bardzo polubiłem ten teatr i Łódź, tu jest dużo mojej rodziny, dużo wilniuków. Wyznał: - Po wylewie brakuje mi słów i nie jestem w stanie wyrazić wszystkiego, co bym chciał.

O tym, jak rodził się "Skrzypek...", gdy nie było wzorców, a dyrektor miał jedną płytę z muzyką, opowiadała Grażyna Krajewska-Ambroziak, pierwsza odtwórczyni roli Gołdy.

Szczególną drogę z najsławniejszym Mleczarzem przebył Zbigniew Macias. Miał 28 lat, kiedy dostał propozycję wystąpienia w tej roli jako drugi w obsadzie. - Nie mogłem spać przed próbą - wspominał. - Ale okazało się, że Ładysz to fajny gość. Dyrektor stwierdził: skoro macie grać tę samą postać, to powinniście się zaprzyjaźnić. Chodź, Zbyszek, jak dyrekcja każe, idziemy się zaprzyjaźniać - powiedział Ładysz... Pierwszą półlitrówkę rozlał w dwie szklanki.

Do barwnych opowieści choreografka Krystyna Gruszkówna dołożyła informacje o pracy nad każdym krokiem zgodnym z żydowskim rytuałem.

W 1999 roku musical Jerry'ego Boćka z librettem Josepha Steina i Sheldona Harnicka miał drugą realizację, przygotowaną preez Jana Szurmieja. Ten "Skrzypek.." jest wciąż w repertuarze, sprawiając, że dzieje mieszkańców Anatewki - żydowskie losy i marzenia ("Gdybym był bogaczem"), świat, w którym żyły obok siebie różne nacje, nieustannie wzrusza i bawi.

Z jubileuszowej okazji teatr wydał specjalny medal (miniatura menory), którym dyrektor Grażyna Posmykiewicz honorowała wykonawców i realizatorów. Sentymentalny wieczór był też okazją do posłuchania cytatów z musicalu w wykonaniu zespołu Teatru Muzycznego oraz gości z Odessy i Kłajpedy. Szczególnym gościem był, nazywany ostatnim klezmerem Galicji, Leopold Kozłowski (rocznik 1918) i jego niezrównana muzyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji