Artykuły

"Baba w babie"

NAJLEPIEJ byłoby nic nie napisać. Czasami ma się taki odruch: schować się w mysią dziurą i udawać, że się nie było w tea­trze. A jeśli już pisać - to bar­dzo krótko. Najlepiej jednym zdaniem, ale tak z kolei nie wy­pada. Obraziłabym zespół ludzi, który włożył tytaniczną, choć bezsensowną pracę w twór, któ­ry na dobrą sprawę nie wiadomo jak nazwać. Cztery i pół godzi­ny trwa spektakl "Pamiętnika znalezionego w Saragossie" w Starym Teatrze. Bierze w nim udział blisko 50 aktorów, którzy chodzą po scenie w 120 wciele­niach. Tym 129 wcieleniom uszy­to około 150 kostiumów. Z całą pewnością władowano w to przedstawienie gigantyczne sumy pieniędzy. Nie wstyd mówić o pieniądzach, gdy w grę wchodzi sztuka? Nie wstyd, bo naokoło chudo, w teatrach też. Nie zabi­jajcie sztuki - rozlegają się trwożliwe głosy. Panowie! Nic tak skutecznie nie zabija niż zła sztuka.

Cztery i pół godziny siedzenia w teatrze. Cztery i pół godziny zmarnowanego czasu. Nikt z wi­dzów nie zrozumie tego, co się dzieje na scenie, nawet gdyby przeczytał książkę. Tak myślę.

"Pamiętnik znaleziony w Sara­gossie" posiada strukturę szufla­dkową. Szufladka wynurza się z szufladki, a każda z nich to ko­lejny próg wtajemniczenia. Tak jest w książce, ale nie w teatrze. Strukturę tego przedstawienia można by przyrównać do ruskiej baby w babie. Kilka dni temu jakiś obywatel Wspólnoty Państw Niepodległych miał na stoliku rozłożone takie baby - od ma­luśkiej do dużej. Stały głupio jedna za drugą. Ani się tym pobawić, ani dom udekorować. Brzydkie, grzybiaste kukły. Takie jest też to przedstawienie. Składa się z podrygujących na dużej przestrzeni sceny bezkształtnych, po­zbawionych wyrazu "bab". Jedna pod peruką na papiloty - o! jakie śmieszne, inna wisi nogami do góry, a Baba - BIŃCZY­CKI głównie przesiaduje na szafie. Widz jest też w niedobrej sytuacji po dwóch godzinach wysiadywania w fotelu zaczyna­ją go boleć wszystkie kości. A do końca katorgi daleko...

Proszę Państwa naprawdę od pierwszego do ostatniego słowa przedstawienia nie wiadomo kto mówi, co mówi, do kogo mówi i dlaczego. Jest to swoisty fenomen. Cztery i pół godziny bełkotania o niczym.

Ciekawe co o tym wszystkim myślą aktorzy, przecież widzowie nie rozumieją ich dlatego, że i oni prawdopodobnie siebie nie rozumieją. Nie wierzę, żeby TRE­LA był zachwycony tym co ro­bi. Panie Jerzy, czy musi Pan grać jakąś ciotkę z biustem... Po co to Panu! Nasi ulubieni akto­rzy, najwybitniejsi aktorzy Stare­go Teatru podrygują i gadają, gadają i podrygują...

Adaptację "Pamiętnika znalezionego w Saragossie" przygoto­wał sam reżyser spektaklu TA­DEUSZ BRADECK1. 150 kostiu­mów zaprojektowała scenograf­ka BARBARA HANICKA, zlep­ku przeróżnych muzyk dokonał STANISŁAW RADWAN. W czasie przerwy można było kupić sobie szampana, ale i po szampa­nie nie było lżej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji