"Iwanow" na deskach teatru zachwyca
"Iwanow" w reż. Linasa Zaikaukasa w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Tomasz Woźniak w Tygodniku 24 Legnica-Lubin.
Kiedyś kubista Picasso założył się z innymi malarzami, że narysuje tradycyjny obraz. Zakład wygrał. Z legnickim teatrem jest podobnie. Potrafi wystawiać tradycyjne sztuki na scenie z widownią rozsadzoną w wygodnych miejscach, ale woli obskurne hale fabryczne i upadające miejsca. Sztuką "Iwanow" udowodnił, że zakład na tradycyjny spektakl wygrałby w cuglach.
- Aktorzy chcą grać i pracować - zapewnia litewski reżyser Linas Zaikaukas. - To wyjątkowe, że nikt z ekipy nie zachowywał się jak gwiazda. Teatr udowodnił, że jest jednym z najlepszych zespołów w Polsce.
Zaikaukas od lat realizuje w Polsce sztuki Antoniego Czechowa. W Legnicy wziął na warsztat pesymistyczną sztukę "Iwanow" - historię człowieka, który nie widząc perspektyw konsekwentnie dąży do własnego upadku, pociągając za sobą innych. Bohater jest znużony życiem i zobojętniały na los bliskich. "Tęsknotą" tłumaczy zdrady i wieczorne nie-kochanie własnej żony.
I przez cały spektakl widz czeka, aż główny bohater coś z sobą zrobi, nawet strzeli łeb. Cokolwiek, byleby wyszedł z tego marazmu. Tytułową postać Iwanowa i jego żonę grają Robert Gulaczyk i Gabriela Fabian. Ta ostatnia znana jest ze swojego manierycznego stylu grania. Niestety, w tym przypadku ten sposób kreacji postaci udziela się także Gulaczykowi, ale także Pawłowi Palcatowi, który gra zatroskanego lekarza. Młody doktor, zakochany w żonie Iwanowa jest najlepszym dowodem na prawdziwość przysłowia, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Na szczęście głównie bohaterowie nie są w tej sztuce najważniejsi. To, co buduje prawdziwy klimat spektaklu, jego humor i dynamikę to aktorskie perełki drugiego planu. Począwszy od Ewy Galusińskiej, grającej kochankę Iwanowa, poprzez przezabawnych i bardzo w tym spektaklu rosyjskich Katarzynę Dworak i Bogdana Grzeszczaka (grających jej rodziców) aż po odtwarzającego rolę wuja Iwanowa Pawła Wolaka. Oni stworzyli obraz mikrospołeczności rosyjskiej, zubożałej, pławiącej się w hazardzie i zakłamaniu szlachcie rosyjskiej.
Jednak najbardziej zachwyca Joanna Gonschorek, której każde wyjście na scenę wywoływało salwy śmiechu. Dla tych kreacji i dawki naprawdę świetnej sztuki warto zobaczyć "Iwanowa".