Artykuły

Artyści kontra politycy

Debatę między artystami a politykami w studiu telewizyjnej Dwójki wygrali bezapelacyjnie ci ostatni. Z łatwością odpierali zarzuty artystów, byli bardziej kompetentni i wyjątkowo nie skakali sobie do oczu, często przyznając rację swoim politycznym przeciwnikom - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Może dlatego, że obszar kultury nie rodzi tyle kontrowersji co polityka społeczna czy wymiar sprawiedliwości. Dzięki m.in. takim inicjatywom jak Obywatele Kultury i Pakt dla Kultury nikt z poważnych polityków nie kwestionuje dzisiaj roli mecenatu publicznego, wszyscy popierają postulat co najmniej 1 procentu z budżetu państwa na kulturę i dostrzegają jej rolę jako czynnika rozwoju kapitału społecznego. Wszyscy zgadzają się także, że media publiczne odgrywają kluczową rolę w rozwoju kultury i trzeba zreformować system ich finansowania, chociaż koncepcje reformy są różne: Jan Ołdakowski (PJN) i Kazimierz Ujazdowski (PiS) chcieliby zwiększyć skuteczność ściągania abonamentu, podczas gdy Janusz Palikot (Ruch Palikota) i Bogdan Zdrojewski (PO) proponują zastąpić go inną daniną publiczną.

Zamiast więc się spierać, politycy licytowali się w zasługach dla kultury: Jerzy Wenderlich (SLD) chwalił się, że to za rządów SLD państwo współfinansowało samorządowe instytucje kultury, Janusz Palikot (Ruch Palikota) przebijał informacją, że przeznaczył 10 mln zł z własnej kieszeni na ambitne wydawnictwo słowo/obraz terytoria. Dobre intencje popierano dokumentami: Jan Ołdakowski (PJN) przedstawił pokwitowania zapłaty abonamentu telewizyjnego ze swego domu, biura poselskiego i kierowanego przez siebie Muzeum Powstania Warszawskiego, na dowód, że wspiera publiczne media, natomiast Kazimierz Ujazdowski (PiS) przyniósł do studia program wyborczy z 2004 roku, aby dowieść, że już wtedy myślał poważnie o kulturze. Wszystkich przebił urzędujący minister kultury Bogdan Zdrojewski (PO), który zarzucił artystów i publiczność danymi na temat inwestycji rozpoczętych i dokończonych za jego kadencji, wysokości pozyskanych środków europejskich, liczby podpisanych umów, a nawet zatrudnienia w ministerstwie.

"Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?" - pytała Beata Stasińska, szefowa wydawnictwa WAB. Niestety, artyści przeważnie nie potrafili zdiagnozować sytuacji w kulturze i albo pływali w ogólnikach, albo skupiali się na walce o własne interesy. Prezes ZASP Olgierd Łukaszewicz (w koszulce z niemieckim napisem "Theater muss sein" - "Teatr musi być") domagał się ubezpieczenia młodych reżyserów w KRUS i atakował min. Zdrojewskiego za brak konsultacji przy nowelizacji ustawy o działalności kulturalnej, która narusza interesy aktorów i muzyków. Zdrojewski replikował, że spotkań w tej sprawie z organizacjami i związkami zawodowymi było 200. Roman Gutek, szef Gutek Film i organizator festiwalu Nowe Horyzonty, narzekał, że mimo powołania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wciąż brakuje na produkcję filmów, bo telewizja publiczna nie dokłada do kinematografii.

Zbigniew Hołdys, który tak świetnie punktował słabości demokracji i politykę rządu podczas słynnego spotkania twórców z premierem Donaldem Tuskiem w TVN, tym razem wystąpił z absurdalnym zarzutem, że politycy zgromadzeni w studiu nie mają kultury w swoim DNA i nie pasjonują się nią od urodzenia (co łatwo obalił Wenderlich, odpowiadając, że zadaniem polityków jest stwarzanie twórcom warunków do pracy, a nie chodzenie do teatru). Najdalej pożeglował reżyser Krzysztof Krauze, który najpierw zastanawiał się nad definicją kultury w ogóle, a na koniec dyskusji ostrzegał przed powrotem standardów edukacyjnych z okresu... okupacji nazistowskiej, kiedy Polacy mogli uczyć się tylko liczyć do 500 i podpisywać.

Do nielicznych sensownych głosów należała wypowiedź pisarza Jacka Dehnela, który wskazywał na brak kompetencji kulturowych jako główną przeszkodę w rozwoju kultury i apelował o inwestowanie w edukację. O tym samym w kontekście czytelnictwa mówili Beata Stasińska i Zdzisław Pietrasik z "Polityki". Niestety, tych do których kultura jest adresowana - odbiorców - zabrakło w studiu. Do głosu dopuszczono tylko studentkę, która mówiła, że na kulturę może przeznaczyć nie więcej niż sto złotych miesięcznie, co starcza na jeden bilet do teatru, jeden do kina i naukę tańca. To i tak dużo, bo jak pokazywały dane statystyczne, Polak przeciętnie wydaje na kulturę 40 zł miesięcznie, podczas gdy Niemiec - 140 euro, czyli blisko 600 zł. Politycy odrobili jednak i tę lekcję, na wyścigi proponowali, jak poszerzyć dostęp do kultury: Ujazdowski (PiS) proponował bezpłatny wstęp do muzeów narodowych, jak we Francji, z kolei Palikot (RP) - zastąpienie religii w szkołach wyjściem do teatru i na wystawę. Olszewski (PPP) słusznie jednak zauważył, że bez reform ekonomicznych, które poprawią sytuację najbiedniejszej części społeczeństwa, kultura dla wielu nadal będzie niedostępnym dobrem.

Drugim obok polityków zwycięzcą debaty była telewizja publiczna - od dawna nie oglądałem tak dobrze skonstruowanej i poprowadzonej dyskusji. Katarzyna Janowska i Kamil Dąbrowa panowali nad rozmową, dorzucając kolejne pytania i problemy, łączyli się na żywo z Teatrem im. Szaniawskiego w Wałbrzychu, aby pokazać, że kultura to nie tylko centrum, a całość skomentowali muzycznie rockman Muniek Staszczyk i awangardowy pianista Marcin Masecki. TVP wybiera kulturę i to cieszy najbardziej.

"Wybierz kulturę. Artyści kontra politycy", niedziela, godz. 22.05, TVP 2

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji