Artykuły

Klucze od Teatru

"Between" to najnowszy spektakl Teatru Witkacego, w którym zagrało pięcioro najmłodszych aktorów. - Obcowanie ze sztuką wysoką nie boli. Przyjdźcie i przekonajcie się - zaprasza do Teatru Witkacego Szymon. Nazywa to miejsce świątynią sztuki. Alicja podkreśla, że dla niej teatr jest odskocznią od rzeczywistości - pisze Beata Zalot-Tomalik w Tygodniku Podhalańskim.

Mają po dwadzieścia kilka lat, niektórzy są młodsi od zakopiańskiego teatru. Pokolenie cyberprzestrzeni, facebooka, wszechogarniającego plastiku, medialnej sieczki. Przed bylejakością udało im się uciec. Swoje miejsce znaleźli w Teatrze Witkacego.

W metafizycznej dziurze - jak mówi Alicja. W miejscu, gdzie odzyskuje się wiarę w teatr (Dominik). Gdzie człowiek może zagłębić się w dziwność świata. Gdzie teatr konstruowany jest zgodnie z zasadą Czystej Formy (Szymon). Gdzie nie ma czwartej ściany, a widz przeżywa niezwykłe emocje i dzięki metafizycznym uczuciom zbliża się do Tajemnicy Istnienia. - To chyba jedyne miejsce, gdzie myśl Witkacego staje się ciałem - mówi po prostu Szymon.

Przedtem

Karolina podkreśla, że zanim tu trafiła, najbardziej niesamowita dla niej była historia powstania Teatru Witkacego. - To, że 26 lat temu grupa ludzi zebrała się na własną rękę i stworzyła takie miejsce, taką przestrzeń. Kiedy z Szymonem i jeszcze jednym kolegą z roku przyjechaliśmy tu na spektakl, zamarzyliśmy sobie, żeby tu właśnie zrobić dyplom - opowiada.

Byli w klasie u prof. Treli, którego wychowankami była pierwsza ekipa aktorów Teatru "Witkacego". Prof. Trela na ich prośbę zaprosił Andrzeja Dziuka do Krakowa. - Andrzej Dziuk zapytał, o co nam chodzi Powiedzieliśmy, że chcielibyśmy zaznać zespołowości, czegoś takiego, co udało się w Zakopanem. Stworzyć zespół na scenie - wspomina tamtą rozmowę Szymon. Przekonali Dziuka.

Z sentymentem wspominają półtora miesiąca spędzone w Zakopanem, w Starej Polanie. Mieszkali razem, cały ich rok. - Każdy z nas był białą kartą. Nieważne, jakie mieliśmy wcześniej oceny, co osiągnęliśmy, czy ktoś wymawiał czy nie - mówi Karolina. - Liczyło się tylko to, co robimy teraz - dodaje.

Ich dyplomowym spektaklem była "Sonata B." Podczas pracy nad sztuką Karolina i Szymon zrozumieli, że jest to miejsce dla nich. Zostali przyjęci przez Andrzeja Dziuka i jego zespół. Są tu od lipca tego roku.

Teatr mój dom

Alicja tak naprawdę wychowała się w Teatrze Witkacego: - Nie wyobrażałam sobie innego życia, moi rodzice są aktorami, znajomi moich rodziców są aktorami Nie znałam innych zawodów. Dzień i noc spędzałam w teatrze, podczas prób spałam za kulisami na poduszkach - wspomina. - Zaraz po studiach chciałam być wolnym strzelcem, nie chciałam się wiązać etatem z żadnym teatrem. Po 3 latach zmieniłam zdanie, zatęskniłam za jakąś stabilizacją. Nie wyobrażałam sobie, żeby mógł to być inny teatr, niż Witkacy - podkreśla.

Trafiła do "Witkacego" w tym samym czasie, co Dominik. On także szukał swojego miejsca. Pracował właśnie nad dyplomem w Łodzi, a weekendy spędzał w Warszawie. Podczas jednego z takich weekendów Andrzej Bienias, aktor Teatru Witkacego, powiedział mu i Alicji, że Andrzej Dziuk potrzebuje pary młodych aktorów. Namawiał, żeby spróbowali. - Złożyłem papiery, podobnie jak Alicja, ale nie wierzyłem, że zostanę przyjęty do zespołu. Długo nie dostawałem żadnego sygnału, prawie zwątpiłem. Aż tu kiedyś, jadąc do Zakopanego, w drodze odebrałem telefon, że jestem zaproszony na przesłuchania - opowiada Dominik. - Spotkanie trwało 2 godziny, jak wyszedłem czułem się tak wykończony, jakbym 2 razy przejechał na rowerze Pętlę Bieszczadzką - wspomina. Potem było jeszcze spotkanie z zespołem, długie, pełne napięcia oczekiwanie, ich akceptacja, 3-miesięczny okres próbny. Jest tu od sierpnia 2009 roku, tak jak Alicja.

W poszukiwaniu Czystej Formy

Szymon, choć mieszkał w pobliskim Nowym Targu, za czasów szkolnych nie był w Teatrze Witkacego ani razu. W ogóle marzyła mu się marynarka wojenna, a nie aktorstwo. To, co łączyło go z zakopiańskim teatrem, to fascynacja postacią St. I. Witkiewicza, jego sztuką i teorią Czystej Formy. - "Szewcy" to jedyna lektura, którą za czasów szkolnych przeczytałam 4 razy - wspomina. - Dopiero kiedy byłem w Katowicach, na rocznych studiach u Doroty Pomykały, zaczęliśmy rozmawiać o teatrze w Zakopanem, ich fenomenie zespołowości. O Teatrze Witkacego przypomniałem sobie potem, będąc już na PWST w Krakowie, kiedy zastanawialiśmy się nad pracą dyplomową.

Łukasz miał koleżankę, która w Witkacym przygotowywała się do egzaminów wstępnych i opowiadała mu o atmosferze w zakopiańskim Teatrze. Ponieważ -jak mówi o nim Alicja - jest "górochodem", przy okazji wypadu w Tatry wpadł na ich spektakl. Zapamiętał przede wszystkim sympatyczny kontakt z widownią. Nie przypuszczał, że kiedyś trafi tu jako aktor.

Zasada szanowania sceny

Zgodnie mówią, że teatr artystyczny jest w zaniku. W świecie aktorskim rządzi komercja. Żeby zaistnieć, trzeba zagrać w kilku serialach. Liczy się kariera, pieniądze. W "Witkacym" jest inaczej. Tu ważna jest Sztuka. Przeżycie. Spotkanie z drugim człowiekiem. -Wychodząc ze szkoły, wątpiłem w teatr - mówi Dominik. - Dopiero w .Witkacym" na nowo uwierzyłem - dodaje. - To, co się dzieje tutaj, nie jest sztuczne, plastikowe. To idzie ze środka, z trzewi - przekonuje Dominik.

- Zawsze buntowałem się wewnętrznie przeciwko sprzedawaniu się, castingom, wyrobnictwu, serialom i zaliczaniu kolejnych ról - mówi Szymon. - Marzyłem o teatrze artystycznym i takie miejsce znalazłem w Zakopanem - podkreśla.

- Tu można naprawdę popracować. Jeśli potrzebuję dodatkowej próby, nie ma problemu. I czuję, że jesteśmy zespołem, że mogę liczyć na innych - mówi Łukasz.

Alicji podobają się obowiązujące tu twarde i wyraźne zasady. - Kiedyś podczas próby zaklęłam, dyrektor zwrócił mi uwagę. Na początku pomyślałam, że przesadza. Później jednak w konfrontacji z zespołem innego teatru zrozumiałam, o co chodziło, że scenę i ludzi na niej trzeba szanować - mówi. - Tak, zasada szanowania sceny jest bardzo ważna - podkreśla.

- Dla mnie scena jest święta, a aktor w momencie kreacji na scenie jest przekaźnikiem tego, co na górze. Andrzej Dziuk zaszczepia w aktorach takie myślenie. Dlatego Teatr Witkacego to miejsce dla mnie - mówi Karolina.

Teatr mój Witkacy

Alicja: - Teatr Witkacego kojarzy mi się z moim dzieciństwem, ze spokojem, bezpieczeństwem. Do innych teatrów przychodziło się z zegarkiem, robiło swoje i szło do domu. Teatr Witkacego to moje schronienie. Każdy z nas ma klucze od teatru, każdy może tu przyjść, kiedy ma taką potrzebę, wyizolować się. To moja odskocznia od rzeczywistości Metafizyczna dziura, do której raz wejdziesz i już nie chcesz z niej wyjść.

Karolina: - Po 25 latach istnienia tego teatru czuję, że jesteśmy tu po to, żeby ten teatr i Andrzejowo-Dziukową myśl rozwijać. Tu nie chodzi o etat, zaliczanie jakiś rólek, ja wiem, że współtworzę ten teatr, że mogę go rozwinąć. Teatr Witkacego to taki punkt energetyczny, punkt w czasoprzestrzeni, który ukierunkowuje mnie na przyszłość. Ten Teatr to także spotkanie człowieka z człowiekiem - wartość absolutna.

Dominik: - Teatr Witkacego jest dla mnie domem, schronieniem. Czarnoziemem, w którym mogę się rozwijać. Bardzo ważne dla mnie jest to, że tu nie ma 4 ścian, jest bliskość z widzem i ta bliskość daje mi jeszcze większą energię. Szymon: - Teatr Witkacego jest dla mnie świątynią sztuki, świątynią mojej sztuki. Mogę siebie realizować. Spełniać swoje marzenia nie tylko jako aktor, ale także jako reżyser.

Alicja: - Dlaczego tu jestem? Chciałam być taka, jak moi rodzice. Marzyłam, żeby tak jak oni 26 lat temu -stworzyć własną grupę, swój teatr. Skoro byłam na to za słaba, nie spotkałam takich ludzi, z którymi mogłabym to zrobić, chcę kontynuować to, co zaczęli moi rodzice. A skoro było to moim marzeniem, zatem praca w teatrze Witkacego jest spełnieniem.

Przybywajcie!

- Ten teatr dla każdego może być schronieniem - przekonuje Karolina. - Nie bójcie się naszego Teatru. Sami jesteśmy młodzi i rozumiemy ludzi naszego pokolenia, nasz teatr może być dla naszych rówieśników atrakcyjny - podkreśla.

- Obcowanie ze sztuką wysoką nie boli. Przyjdźcie i przekonajcie się - dodaje Szymon. - Nasz teatr zmusza do myślenia, ale nie męczy. I zaprasza do współtworzenia - mówi Dominik. - Można się tu także dobrze bawić, jedno nie wyklucza drugiego - wtrąca Alicja.

***

Karolina Fortuna

(rocznik 88). Pochodzi z Krynicy Studiowała na PWST w Krakowie. Dyplom w Teatrze Witkacego u Andrzeja Dziuka. W Witkacym od lipca 2010 r.

Szymon Hieronim Budzyk

(rocznik 83). Nowotarżanin. Marzył o marynarce wojennej. W ostatniej chwili radykalnie zmienił plany i postanowił zostać aktorem. Roczne studium aktorskie u Doroty Pomykały w Katowicach. Studia na PWST w Krakowie Dalej identyczna droga, jak u Karoliny.

Alicja Dąbrowska

(rocznik 83). Skąd? Długa chwila zastanowienia. Urodziła się w Poznaniu. Najdłużej, bo przez 13 lat, mieszkała w Zakopanem. Potem były inne miasta. Absolwentka Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Zanim trafiła do Witkacego, grała w różnych teatrach w Warszawie, Wrocławiu, Białymstoku; w filmach - m.in. w "Katyniu" A. Wajdy, "Świadku koronnym" J. Sypniewskiego, "Rewersie" B. Lankosza. Zagrała też w kiłku serialach. W Zakopanem i w Teatrze Witkacego od sierpnia 2009 roku. W tym samym czasie został przyjęty tu Łukasz.

Łukasz Chojęta

(rocznik 84). Z Wrocławia. Absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Wcześniej grał na scenach teatrów w Warszawie. Poznaniu, Szczecinie. W filmach: "Korowód" w reż. J. Stuhra i "Popiełuszko. Wolność jest w nas" R. Wieczyńskiego. Seriale - m.in. szczęścia", "Egzamin z życia".

Dominik Piejko

(rocznik 83). Z Dynowa. Absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. W Witkacym od sierpnia 2009 r.

Na zdjęciu: "Sonata B."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji