Artykuły

Wrocław. Jak dyrektor PPA Konrad Imiela Ewy Demarczyk szukał

Przegląd Piosenki Aktorskiej chciał zrobić Ewie Demarczyk prezent na 70. urodziny. Jednak przesadził z dobrymi chęciami - zamiast skontaktować się z pieśniarką, rozzłościł ją opowieściami o jej rzekomym zniknięciu.

"Droga Pani Ewo! Jako że wykorzystaliśmy już inne drogi nawiązania kontaktu z Panią, pozwalam sobie zwrócić się do Pani, lub też bliskich Pani osób, z którymi utrzymuje Pani kontakt: proszę się odezwać!" - taki dramatyczny apel przeczytał w ubiegłym tygodniu, podczas konferencji prasowej zapowiadającej 32. edycję Przeglądu Piosenki Aktorskiej Paweł Passini, reżyser gali "Piosenki Ewy Demarczyk".

- Plotki o jej zniknięciu okazały się prawdziwe, pani Ewa zapadła się pod ziemię. Cały czas próbujemy skontaktować się z nią - ubolewał Konrad Imiela, dyrektor artystyczny PPA.

Tytuł tegorocznej Gali PPA to "Anioły w kolorze. Piosenki Ewy Demarczyk". Mają je na niej śpiewać m.in. Stanisława Celińska, Natalia Przybysz, Gaba Kulka i Justyna Steczkowska. Na konferencji sugerowano, że bohaterka wieczoru może zasiąść na widowni. Ale już wiadomo, że raczej nie zasiądzie.

Wczoraj do biura PPA wpłynęło pismo od Jacka Cieplucha, prawnika artystki: "W związku z rozpowszechnianiem przez organizatorów 32. PPA nieprawdziwych informacji (...) o rzekomym zaginięciu Ewy Demarczyk oraz brakiem możliwości kontaktu z Nią lub osobami ją reprezentującymi pomimo usilnych prób jego nawiązania, żądam natychmiastowego zaprzestania podawania tych informacji do publicznej wiadomości". Prawnik żąda też usunięcia z tytułu koncertu sformułowania "Piosenki Ewy Demarczyk" i zaprzestania używania jej nazwiska w okolicznościach innych niż związanych z jej rolą jako wykonawcy.

Mówiąc wprost - Ewa Demarczyk nie zaginęła, nie zapadła się pod ziemię, kontakt z nią jest możliwy, a organizacji gali nikt z nią nie konsultował. Na jej oficjalnej stronie internetowej www.demarczyk.pl jest numer telefonu do jej pełnomocnika Pawła Rynkiewicza. Konrad Imiela go zna, tyle że - jak tłumaczy - chodziło mu o bezpośredni kontakt z artystką.

"Oczywiście rozmawiałem wielokrotnie z panem Pawłem, jednak nie udało się doprowadzić do naszej bezpośredniej rozmowy oraz do pojawienia się Pani na Festiwalu. Szanuję szczelną ochronę Pani prywatności" - napisał w odpowiedzi na pismo Jacka Cieplucha. - "Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się porozmawiać z Panią osobiście, opowiedzieć o tym, co aktualnie dzieje się na naszym festiwalu, zaprosić Panią na kolejną jego edycję, a przede wszystkim na koncert piosenek, których Pani interpretacje wszyscy wciąż mamy w pamięci (...). Nigdy nie informowałem o braku możliwości kontaktu z Pani pełnomocnikami. Chodziło mi o niemożność kontaktu z Panią". Odwołuje też swoje słowa z konferencji: "Ewa Demarczyk nie zaginęła". I proponuje zmianę tytułu koncertu na "Piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk".

Do Pawła Rynkiewicza dodzwaniamy się od razu. - Po pierwsze, pan Imiela zadzwonił do mnie w tym roku tylko raz, w ubiegły piątek, już po konferencji prasowej, na której ogłosił swoje plany - tłumaczy. - Nie mogłem odebrać, nagrał wiadomość i nie próbował skontaktować się ponownie. Po drugie, wiedział, że nie otrzyma zgody na użycie w tytule koncertu określenia "piosenki Ewy Demarczyk", gdyż sugeruje to jej autorstwo tych utworów, co nie jest zgodne z prawdą. Rozmawialiśmy o tym z panem Imielą kilka lat temu. Mimo to tym razem próbował wykorzystać jej nazwisko bez pytania o zgodę. A to nadużycie - Ewa Demarczyk śpiewała piosenki Zygmunta Koniecznego i Andrzeja Zaryckiego, nie swoje. Wiele z nich, w tym "Grande Valse Brillante" wykonywali wcześniej inni artyści. Po trzecie, to przykra sytuacja, tym bardziej że oficjalnego zaproszenia na PPA nie dostaliśmy od czterech lat. A przecież Ewa Demarczyk, jako członek-założyciel kapituły Aleksandra Bardiniego, w przeszłości wiele razy pojawiła się na festiwalu. Przyznawała na nim własną nagrodę.

Czy rzeczywiście Rynkiewicz stwarza barierę między Ewą Demarczyk a światem? - Wiele osób chciałoby mieć jej numer telefonu i dzwonić do niej - odpowiada. - Tak jest też w przypadku np. Wisławy Szymborskiej. Od tego właśnie jesteśmy my, ich przedstawiciele, żeby te telefony odbierać. Co nie oznacza, że kontakt z Ewą Demarczyk jest niemożliwy. Zapytam wprost: czy Konrad Imiela zadzwonił do mnie, pytając o to? Czy wystosował prywatny list do artystki? I odpowiem: nie, nigdy nie zabiegał o taką możliwość.

Komentuje Magda Piekarska: Słoń w składzie porcelany

Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć Ewę Demarczyk we Wrocławiu, stolicy gatunku piosenki, którego jest niekwestionowaną królową. Niestety, Konrad Imiela zachował się jak słoń w składzie porcelany. Zamiast zacząć od zaproszenia pieśniarki do udziału projekcie, pozwolił, żeby dowiedziała się o wszystkim ostatnia, kiedy już swoje plany ogłosił na konferencji prasowej. W tej sytuacji stoi pod znakiem zapytania sens organizacji gali, nawet pod zmienionym tytułem. Wciąż jej kanwą pozostaną piosenki, z których to właśnie Demarczyk uczyniła przeboje. I wciąż będzie to koncert, którego bohaterką - choć nieobecną - będzie ona. W efekcie spektakl stanie się niechcianym prezentem, którym nikogo nie uda się uszczęśliwić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji