Artykuły

Zstąpił duch ożywczy

Trzecia premiera nowej dyrekcji Teatru Zagłębia i trzeci udany spektakl. "Tango" Mrożka, "Iwona, księżniczka Burgunda" Gombrowicza, a teraz "Zmierzch" Babla - to propozycje bardzo ambitne i ciekawie zrealizowane. Czyżby jakiś ożywczy duch wstąpił w sosnowiecki zespół? Oby, choć nie zapeszajmy!

"Zmierzch" to jedyna sztuka Izaaka Babla (1894-1941). Rzecz dzieje się w Odessie w 1913 roku. Opowiada dzieje żydowskiej rodziny furmanów Krzyków. To epos o życiu pełnią życia i o bezwzględności przemijania rozpięty między tragizmem a groteską. Jest to dramat trudny do inscenizacji. Zbudowany z wielu krótkich obrazków. Kalejdoskopowy. Bardziej filmowy - tam można się posłużyć szybkim montażem niż teatralny. Wyzwanie dla inscenizatorów tym jest większe. W Sosnowcu reżyserii podjął się Janusz Ostrowski (aktor Teatru Śląskiego) i dość konsekwentną ręką poprowadził całą rzecz. Mała, sosnowiecka scena wypełniła się gwarem, barwami, rozmachem, pulsowała życiem. Scenografia Małgorzaty Schubert, nawiązująca w stylistyce do folkloru żydowskiego dopełniała wiele świetnie skomponowanych scen, o bardzo różnej temperaturze emocjonalnej i nastroju.

Wybijającą postacią stał się Mendel Krzyk w interpretacji Mariana Skorupy - emerytowanego aktora Teatru Śląskiego, ostatnio widywanego na regionalnych scenach w roli tytułowego bohatera śląskiej śpiewogry "Album rodzinny Erwina Respondka". Osobowość kreowanej przez niego postaci Mendla przytłumia rolę Dariusza Niebudka jako Benia Krzyka - ambitnego, wyzutego z wszelkich skrupułów syna furmana. Szkoda - bo Bablowska opozycja starego i nowego, starości i młodości zostaje przez to wyraźnie osłabiona. Elżbieta Gorzycka w roli Jewdokii, nawet jak na handlarkę drobiem jest zbyt krzykliwa. Ale to jedyne zgrzyty w bardzo dobrej zespołowej grze pozostałych aktorów.

Spektakl uzupełniają songi, które do tekstów Psalmów Dawida skomponował Janusz Grzywacz, a które znakomicie śpiewa Ewa Kopczyńska. Są metaforycznym komentarzem scenicznych zdarzeń. Mam jednak wątpliwości co do sposobu ich wkomponowania w rytm spektaklu. Kurtyna, która bardzo wolno opada, by potem ukazać piosenkarkę - gilotynuje klimat poprzedzającej śpiew sceny. Coś tu nie gra.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji