Sebastian Majewski: drogi mikołaj kochany w odpowiedzi na list z ubiegłego tygodnia
Pisze Sebastian Majewski w felietonie dla e-teatru.
W dniu 14. grudnia tego jeszcze roku, we wtorek otrzymałem list z marzeniami. Ze zdziwnieniem je odczytałem, bo nie dotyczyły nowego samochodu, telefonu czy laptopa. Ale, że jestem profesjonalny, a profesjonalizm jest podstawą funkcjonowania na rynku pracy, postanowiłem sprawie się przyjrzeć.
I od razu przystąpię do rzeczy.
Zobaczyłem co się dzieje w teatrze w Polsce, bo list przyszedł z Polski, bo tylko z Polski przychodzą listy w kopertach i są zawsze mocno spóźnione.
I co zobaczyłem?
Zobaczyłem same nowoczesne spektakle, plastikowe albo aluminiowe, strasznie głośne, nieuporządkowane i nieporządne. Aktorzy rozbierają się i mowią szybko i niewyraźnie o chorobach, o rodzicach i nieszczęśliwym dzieciństwie, o tożamościach, szczególnie seksualnych, o kondycji człowieka, o jego sytuacji społecznej, politycznej, ekonomicznej, historycznej i każdej innej.
Nic nie zrozumiałem. Ale nie tylko ja - na całe szcęście, bo pewnie byłoby mi głupio. Innych 12 osób, które były na widowni, też nie rozumiały i wolały patrzeć na ekrany swoich telefonów, które odtwarzały ciekawe amerykańskie filmy i wesołe komedie romantyczne i życiowe seriale.
A pan koło mnie powiedział, że nie wie, o co chodzi, że nie rozumie i jest mu smutno i chciał sobie wszystko wyjaśnić i przeczytać w programie, ale tutaj nawet programu nie ma, jest tylko jakaś kartka, jakaś gra, schemat, czy coś podobnego, co ma wyjaśnić, ale pewnie znów zaciemni. A w innym teatrze to był program, ale kosztował 8 pln. Czy ktoś widział, żeby wydawać jeszcze 8 pln? Bo to w sumie będzie 38 pln - 30 pln za bilet, bo pana nie dotyczy żadna ulga, żadna promocja, ani żaden program socjalny, plus 8 pln za program czyli razem 38 pln za to wszystko. A przyjemności żadnej.
I jak oni mówią, po co oni mówią, jakby nie było ładnych słów, jakby nie było tajemnicy, wszystko wywalone i wybebeszone. Przecież życie jest i tak trudne, to czy ten teatr też musi być taki. I to za moje pieniądze.
Polubiłem tego pana.
I zobaczyłem jak te wszystkie spektakle, projekty, zdarzenia, akcje stoją pod ścianą, wyciagają do nas - widzów ręce i proszą, krzyczą i proszą: nie chcemy tak, pomożcie! Chcemy się podobać, chcemy być ładnie ubrani, w ładną dekorację i kostiumy, chcemy być zakomponowani, zrozumiali, czytelni i prości, chcemy dawać wzruszenia i oczyszczający płacz. Nie chcemy być w żadnej sprawie, wobec żadnego problemu czy przeciw jakiemukolwiek stanowisku. Nie chcemy niczego zmieniać, poszerzać i otwierać, bo wszystko co było, było dobre. Chcemy być sympatyczni!!!
Zrozumiałem to.
Od razu przystąpię do rzeczy.
Dostaniecie ode mnie prezent.
I pan też. Bo pan zasłużył.
A nadawca listu, który prosił mnie, żebym przyłożył swoją uświęconą mikołajską rękę do ekscesu, nie dostanie nic. Bo był niegrzeczny, zły i wyniosły.
Jesteś niedobry, młody teatrze.
Cukierka też nie dostaniesz, chyba że sobie kupisz.
mikołaj św.
święta 2010