Artykuły

Gdynia. Strindberg Łazarkiewicza w Miejskim

"Panna Julie", czołowy naturalistyczny dramat Augusta Strindberga, od piątku [18 marca] na scenie Teatru Miejskiego w Gdyni. W roli tytułowej zobaczymy Marię Seweryn. Reżyser Piotr Łazarkiewicz [na zdjęciu] oparł się na nowym przekładzie autorstwa Mariusza Kalinowskiego, stąd nieco zmieniony tytuł sztuki: "Panna Julie". Z reżyserem rozmawia Katarzyna Fryc.

Katarzyna Fryc: Po raz trzeci reżyseruje Pan "Pannę Julie" w niemal identycznej obsadzie. Wcześniej to przedstawienie oglądali widzowie Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie i warszawskiego Teatru Nowego.

Piotr Łazarkiewicz: W poprzednim spektaklu także zagrali Maria Seweryn i Grzegorz Artman, tu jest tylko jedna zmiana: trzecią postać zagra Dorota Lulka. I wszystko jest tak samo, ale nie tak samo.

?!

- Gdyńskiej inscenizacji nie traktuję jako przeniesienia poprzedniego spektaklu. Gdyby tak było, zrobilibyśmy to w jeden dzień, a tu prawie wszystko jest przygotowane od nowa. Stwierdziłem, że można zrobić coś ciekawszego i wprowadziłem dużo zmian w tekście: skrótów i przestawek oraz szereg radykalnych zmian w rysunku postaci. One biorą się z tego, że u Strindberga pod powierzchnią słów i akcji istnieje ukryta siatka znaczeń i możliwości gry toczącej się pomiędzy postaciami. Ta gra, choć precyzyjnie zaplanowana, jest możliwa do poprowadzenia na wiele różnych sposobów, bo ma mnóstwo punktów do wypełnienia. Tym razem bardziej zagłębimy się w tekst i wypełnimy je inaczej, więc dwie wersje przedstawienia powinny się znacząco różnić.

Wieloznaczność to również zasługa nowego, bardzo współczesnego tłumaczenia Mariusza Kalinowskiego.

- Ono dodało tekstowi "Panny Julie" nowy odcień, z którego wcześniej nie zdawałem sobie sprawy. Przywróciło też dosadność języka Strindberga - mówiącego wprost i nie stroniącego od ostrych określeń. Dotychczasowa tradycja wystawiania Strindberga w Polsce wiązała się z klasycznymi przekładami Łanowskiego, który złagodził język autora. W rezultacie główną postać grały starsze aktorki, choć Julie ma tylko 25 lat. Powodem był przekład, który powodował, że automatycznie widziało się w tej roli osobę starszą i bardziej doświadczoną.

Pierwsze próby do "Panny Julie" odbywały się w Warszawie, dopiero od tygodnia pracujecie w teatrze w Gdyni. To nie komplikuje przygotowań?

- To, gdzie fizycznie odbywają się próby, jest bez znaczenia. Miewałem już przypadki, kiedy salą prób był gabinet dyrektora, moje mieszkanie albo pusty pociąg. Jest mi to kompletnie obojętne, bo nieważne jest miejsce prób, tylko co się dzieje na poziomie myśli.

To Pańska pierwsza realizacja w Gdyni. Ma Pan kolejne plany zawodowe związane z Trójmiastem?

- Będę reżyserował w Gdyni "Kartotekę" Różewicza, premiera już 1 maja. Zapraszam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji