Komedia muzyczna w 3 aktach; libretto (wg sztuki Wiktoryna Sardou): Antoni Marianowicz i Janusz Minkiewicz.
Prapremiera: Warszawa 15 XI 1958.
Osoby aktu I: Katarzyna Hubschner, właścicielka pralni; Lefebvre, sierżant Gwardii Narodowej; Fouche; . hrabia Neipperg; Julia, Toinon, Rousotte - praczki; Mathurin; Vinaigre; Vabontrain, Jolicoeur, Rissout - żołnierze z oddziału Lefebvre'a;: Sąsiad Katarzyny. Osoby aktów następnych: Napoleon Bonaparte; cesarzowa Maria Ludwika, jego żona; królowa Karolina, księżna Eliza - siostry Napoleona; Katarzyna, księżna Gdańska; marszałek Lefebvre, książę Gdański, jej mąż; Fouche, książę d'Otrante; hrabia Neipperg; książę Rovigo, minister policji; księżna Rovigo, jego żona; kawaler Corso; kawaler Canouville; Eternel, profesor tańca; pani Bulow, powiernica cesarzowej; Adiutant cesarza; Cop, szewc; Leroy, krawiec; Constant, kamerdyner cesarza; Jaśmin, lokaj księżnej Gdańskiej; Rustan; Mameluki, służba, goście na przyjęciu u księżnej Gdańskiej. Akcja rozgrywa się w Paryżu; I akt w r. 1792, II i III akt w r. 1811.
Akt I. Rewolucja francuska wkracza w punkt kulminacyjny; tłum zdobywa pałac królewski w Tuileriach, a wydarzenie to żywo jest komentowane u sprzyjającej rewolucjonistom praczki Katarzyny, popularnie zwanej Madame Sans-Gene - Panią Bezceremonialną. Jednym z jej stałych klientów jest również Fouche, spryciarz przyjmujący na razie postawę wyczekującą i sprawdzający, z której strony wiatr wieje... Fouche jest zawsze doskonale we wszystkim zorientowany; wie nawet i o tym, że Katarzyna, na ogół istotnie bezceremonialna, jeśli idzie o jej interesy, niezwykłym u niej sentymentem darzy młodego, zdegradowanego oficerka z ulicy des Moulins, nie śmierdzącego groszem Napoleona Bonaparte; na kredyt pierze mu bieliznę, nie licząc nawet na spłatę tego długu...
W zamieszaniu, jakie wywołał przechodzący obok pralni tłum rewolucjonistów, udaje się niepostrzeżenie schronić w pralni austriackiemu arystokracie zbiegłemu z Tuileriów, hrabiemu Neippergowi. Wprawdzie to wróg, ale - jest ranny. Katarzyna ma dobre serce, czułe zwłaszcza dla przystojnych mężczyzn, opatruje więc hrabiemu ranę i - słysząc, że do drzwi dobija się już oddział szukających go gwardzistów - ukrywa Neipperga w wielkim koszu z bielizną.
Oddziałem dowodzi jej narzeczony, sierżant Lefebvre. Sierżant znany jest z chorobliwej zazdrości i Katarzyna obawia się, że gdy znajdzie u niej Neipperga, wściekły będzie podwójnie: po pierwsze dlatego, że ukrywa wroga, po drugie dlatego, że ten wróg jest mężczyzną, z którym nie wiadomo, co ją łączy. Na szczęście drobiazgowe poszukiwania zbiega nie przynoszą rezultatu. Co więcej: Katarzyna wykorzystuje siłę mężczyzn z oddziału Lefebvre'a, prosząc ich, aby przenieśli ciężki kosz - rzekomo z bielizną - do mieszkającego opodal lekarza...
Akt II. Minęło blisko 20 lat. Cesarstwo Napoleona znajduje się w pełnym rozkwicie. Dawni rewolucjoniści dziś noszą arystokratyczne tytuły, piastują wysokie stanowiska, tworzą dwór nie gorszy od dworu Ludwika XVI i Marii Antoniny, z której siostrzenicą jest zresztą Napoleon żonaty... Dawny sierżant Lefebvre został marszałkiem i księciem Gdańskim, a Katarzyna, od dawna już jego żoną, marszałkowa i księżną. Mimo tak zobowiązującego tytułu, dworską etykietę dawna praczka z trudem sobie przyswaja; profesor tańca, Eternel, uczy ją ukłonów i dygów przed przyjęciem, jakie marszałkostwo dziś u siebie wydają.
Przerywa tę naukę Lefebvre. Jadł dziś obiad z cesarzem i wraca z przykrą wiadomością: cesarz negatywnie nastawiony do księżnej Gdańskiej przez swe siostry, na które niegdyś naplotkowała, uznał, iż bezceremonialne maniery Katarzyny rażą na cesarskim dworze, i polecił Lefebvre'owi... rozwieść się z nią, najdalej w ciągu dwóch tygodni. Uważa, że marszałek "wyrósł" już ze swej prymitywnej małżonki. Katarzyna i Lefebvre kochają się jednak i ani im w głowie wykonać tak nieznośny rozkaz; Katarzyna postanawia sama pomówić z cesarzem i - przekonać go do siebie. Przecież jej nawet nie widział...
Przychodzi Neipperg. Przebywa w Paryżu jako przedstawiciel Austrii, a pamiętając, iż Katarzyna uratowała mu życie w gorących dniach rewolucji, serdecznie się z nią i z Lefebvrem przyjaźni. Dziś jednak - przyszedł się już pożegnać: na rozkaz Napoleona ma w ciągu paru godzin opuścić Francję i wrócić do Wiednia. Dlaczego? Oczywiście w grę wchodzi pewna kobieta. Neipperg wyjedzie, lecz daje Katarzynie do zrozumienia, że nocą, cichaczem, powróci do swej ukochanej - wbrew cesarzowi.
Z odchodzącym Neippergiem mija się Fouche. Jest wprawdzie obecnie w niełasce u dworu, stanowisko ministra policji przejął po nim jego rywal, książę Rovigo, niemniej Fouche nadal wszystko wie, wszędzie ma swoich ludzi i wszystko umie przewidzieć. Przyszedł ostrzec Katarzynę, że na przyjęcie do niej wybierają się siostry cesarza i - będą prowokować ją do scysji, aby później poskarżyć się bratu i spotęgować jego niechęć do księżnej Gdańskiej. Jego ostrzeżenia i rady niewiele jednak pomagają. Gdy Karolina i Eliza przychodzą, zachowanie Katarzyny doprowadza do ostrej, złośliwej wymiany zdań, zakończonej... wyrzuceniem obu dam za drzwi.
Adiutant cesarza przyszedł właśnie, by wezwać Katarzynę przed oblicze cesarza. Katarzyna nie przejmuje się tym; dobrze wie, jak trzeba rozmawiać z "górą".
Akt III. W apartamentach cesarzowej Marii Ludwiki Karolina i Eliza wypłakują się przed szwagierką i bratem na niegodziwość księżnej Gdańskiej, która urządziła im tak okropny afront. Cesarz ma już dość wiecznych pretensji, intryg i narzekań obu sióstr, każe im opuścić apartament, chce bowiem zostać sam na sam z cesarzową, ale ona - odprawia go szybko, by przyjąć swą powiernicę, panią Bulow. Dowiaduje się od niej, że Neipperg, o którego tak bardzo zazdrosny jest cesarz, już wyjechał, Maria Ludwika jest jednak pewna, że wróci - prosiła go przecież o to.
Przychodzi Fouche i również pewien, że Neipperg przybędzie dzisiejszej nocy do ukochanej, daje Marii Ludwice dobrą radę: niech przygotuje pismo, które mogłoby - rzekomo przypadkowo - wpaść w ręce cesarza i... rozproszyć jego podejrzenia na temat żony i Neipperga.
A cesarz w swoim gabinecie przyjmuje Katarzynę. Początkowo wymyśla jej i ponawia rozkaz rozwodu, gdy jednak Katarzyna okazuje się kobietą dobrą, mądrą, chociaż prostą, gdy wspomina swe zasługi w wojsku jako markietanki, gdy wreszcie przedstawia nie uregulowany do dziś rachunek za... pranie koszul Napoleona, kiedy był jeszcze w biedzie, cesarz zaprzyjaźnia się z nią, staje po jej stronie i przyrzeka demonstracyjnie okazywać jej względy, by ukrócić złośliwość swych sióstr. Osobiście wyprowadza Katarzynę z pałacowych komnat i wtedy - napotyka zmierzającego chyłkiem do apartamentów cesarzowej ... hrabiego Neipperga. Wściekły i upokorzony, każe go zaaresztować i o świcie rozstrzelać.
Katarzyna jest zrozpaczona: Neipperg to przecież jej wielki przyjaciel! Prosi o pomoc Fouchego, który przybył właśnie do pałacu. Nie wie, iż chytry Fouche już rozgrywa intrygę w sposób najkorzystniejszy dla siebie... Gdy cesarz zamierza pognębić cesarzową niespodziewanie podaną wiadomością o powrocie Neipperga, przygotowana na to Maria Ludwiką wręcza list podyktowany jej przez Fouchego; z pisma wynika całkowita niewinność cesarzowej i jedynie czysto służbowe kontakty z rzekomo nielubianym przez nią wysłannikiem ojca, Neippergiem.
Szczęśliwy cesarz odwołuje rozkaz rozstrzelania, niestety - książę Rovigo twierdzi, że jest już za późno: rozkaz został wykonany. Gwałtowny wybuch złości cesarza łagodzi teraz... Fouche. Na własną odpowiedzialność wstrzymał już uprzednio cesarski rozkaz, wyczuł intencje cesarza i... w rezultacie Napoleon przywraca mu urząd ministra policji, chwaląc i podziwiając bystrość jego umysłu. Wszystko więc kończy się jak najlepiej. I wszyscy łączą się w wielkim finale sławiącym urok, wdzięk i spryt słynnej praczki - Madame Sans-Gene.
Sztuki francuskiego dramaturga Wiktoryna Sardou (1831-1908) cieszyły się w II poł. XIX w. ogromnym powodzeniem. Grywały w nich najznakomitsze aktorki (głównie Sarah Bernhardt), niemniej - niewiele z tych jego dramatów obyczajowych lub historycznych zachowało popularność do dziś. O "Tosce" pamiętamy jedynie dzięki Pucciniemu, który napisał na jej podstawie operę, w teatrach dramatycznych - pozostała już bodaj tylko "Madame Sans-Gene". Chociaż denerwuje brak logiki w ukształtowaniu tytułowej bohaterki i drażni pewna monotonia, a chwilami nawet i zwykłe niedbalstwo w budowaniu sytuacji, to przecież - jeśli dobrze zagrana - bawi i interesuje, ułatwia przymykanie oka na jej niedostatki. Dla aktorek daje bowiem Sardou materiał wspaniały, efektowny, toteż grywały i grywają "Madame Sans Gene" najznakomitsze gwiazdy; u nas m.in. Przybyłko-Potocka (1925), Mira Zimińska (1934), Irena Eichlerówna (1939).
Adaptacja Marianowicza i Minkiewicza w zasadzie wiernie trzyma się oryginału, uatrakcyjnia natomiast dialog, dodając sporo aktualnych aluzji, no i oczywiście dodaje piosenki. Muzyka Kisielewskiego błyskotliwie punktuje zalety libretta, jest dowcipna, atrakcyjna i melodyjna, jak na dobrą komedię muzyczną przystało. Na premierze tej muzycznej "Madame Sans-Gene" pamiętne kreacje stworzyli: Hanka Bielicka w roli tytułowej i Kazimierz Rudzki, wyborny Fouche. Przez blisko ćwierć wieku po premierze utwór przeleżał w zapomnieniu, aby dopiero w 1982 doczekać się licznych wznowień i bardzo dobrych recenzji.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie