Czas akcji: XX wiek.
Miejsca akcji: Warszawa, dwa mieszkania, pokój przesłuchań w więzieniu, redakcja..
Obsada: 5 ról męskich, 2 role kobiece i 3 epizody.
Druk:
Sztuka Mossakowskiego to opowieść o losach dwóch mężczyzn Szymka i Andrzeja. Cztery kolejne odsłony rozgrywają się w 1942, 1951, 1961 i 1968 roku. Szymek Fajgert jest polskim Żydem. Andrzeja zna ze szkoły, do której razem uczęszczali. Jest rok 1942. Andrzej z żoną Barbarą i małym dzieckiem mieszkają w niedużym mieszkaniu. Tuż przed godziną policyjną zjawia się u nich Szymek. Jest w bardzo złym stanie. Dwa tygodnie temu uciekł z getta i szuka schronienia. Barbarę bardzo denerwuje obecność Szymka. Czasy są niebezpieczne, a za przechowywanie Żyda grozi kara śmierci całej rodzinie. Andrzej nie bardzo wie co robić, nie ma też dobrego pomysłu, jak się go pozbyć. Barbara, bardziej stanowcza, chce żeby Andrzej go wyprosił, ten jednak waha się. Wie, czym Szymek ryzykuje będąc po godzinie policyjnej na ulicy i nie chce mieć go na sumieniu. Dochodzi do ostrej rozmowy pomiędzy małżonkami, gdy Szymek myje się w łazience. Barbara szantażuje Andrzeja, mówiąc że jeśli on nie wyprosi swego dawnego szkolnego kolegi, to ona wyprowadzi się z domu razem z dzieckiem. I wtedy właśnie do mieszkania puka Wicuś, szmalcownik. Widział, jak Szymek wchodził do ich mieszkania i grozi, że jeśli nie dostanie pieniędzy, to doniesie komu trzeba. Andrzej wybucha gniewem i kopniakiem strąca Wicusia ze schodów. Barbara, nie wytrzymując napięcia, zmusza Szymka, aby natychmiast opuścił ich mieszkanie. Gdy ten, okazując zrozumienie, z pokorą rusza w kierunku drzwi, Andrzej staje mu na drodze i nie pozwala wyjść. Barbara pakuje się, zabiera dziecko i opuszcza mieszkanie. Wówczas Szymek zaczyna opowiadać Andrzejowi o dramacie, jaki przeżył w getcie. Przyznaje się, że kupił nawet truciznę, aby w razie schwytania uniknąć okrutnej śmierci. W czasie rozmowy słychać dość mocne pukanie do drzwi. Szymek przekonany, że przychodzą po niego, chowa się do szafy i połyka truciznę. Andrzej otwiera drzwi, za którymi stoi Barbara z dzieckiem na rękach. Okazuje się, że rodzina do której poszła, nie chciała jej przyjąć, gdy opowiedziała, co u nich zaszło. Gdy Andrzej otwiera szafę, Szymek żyje. Trucizna była sfałszowana.
Druga część rozgrywa się w latach rozkwitu stalinizmu w Polsce. Znajdujemy się w więziennym pokoju przesłuchań. Za biurkiem siedzi Szymek w bluzie z dystynkcjami kapitana UB. Po chwili młody milicjant wprowadza Andrzeja. Jest on w podobnym stanie, w jakim był Szymek, gdy dotarł do mieszkania Andrzeja w 1942 roku. Szymek doskonale wie kogo będzie przesłuchiwał. Specjalnie poprosił o przeniesienie z Łodzi, aby móc prowadzić tę sprawę. Chce jakoś ratować Andrzeja i w ten sposób odwdzięczyć się koledze za pomoc okazaną w czasie wojny. Andrzej jest oskarżony o robienie zdjęć obiektów przemysłowych dla wywiadu amerykańskiego. Zarzuty przeciwko niemu są absurdalne. Faktycznie fotografował on uczniów klasy, którą się opiekował, pod murem jakichś zakładów przemysłowych. Andrzej oczywiście nie jest żadnym szpiegiem i nie bardzo rozumie, dlaczego został zatrzymany. Szymek przesłuchuje go wyjątkowo łagodnie i po pewnym czasie podsuwa mu zeznanie, w którym Andrzej oskarża swojego kolegę ze studiów o to, że poprosił go o zrobienie tych zdjęć. On zaś, nieświadomy szpiegowskich intencji kolegi, dał się namówić i zdjęcia wykonał. Szymek obiecuje, że jak Andrzej to zeznanie podpisze, zostanie natychmiast wyłączony ze sprawy i wezwany tylko w charakterze świadka. Długo tłumaczy mu, że to dla niego jedyny ratunek. Andrzej nie zgadza się na udział w tak makabrycznym procederze, nawet w obronie własnej skóry. Wie, że podczas śledztwa może być torturowany i skazany na wieloletnie więzienie, jednak w imię elementarnych zasad drze fałszywe zeznanie. Szymek nie może przeprowadzić swojego planu. Wzywa więc milicjanta, aby ten wyprowadził aresztanta.
Rok 1961 - mała peerelowska stabilizacja. Szymka i Andrzeja spotykamy w redakcji jednego z niskonakładowych tygodników. Andrzej jest tu fotoreporterem, a Szymek redaktorem. Nosi brodę i nic nie wskazuje, że był kapitanem UB. Jest bardzo krytycznie nastawiony do otaczającej go rzeczywistości. Właśnie zauważył, że prawie żadna z deklaracji programowych, jakie złożył Władysław Gomółka w październiku 1956 roku nie została zrealizowana i chce wydrukować jedno z jego przemówień w rubryce kalendarza historycznego. Szuka poparcia dla swojego pomysłu u Andrzeja, lecz ten zachowuje się z dużą rezerwą. Więzienie, w którym spędził kilka lat nauczyło go ostrożności. Po chwili do pokoju wchodzi redaktor naczelny tygodnika i teraz jemu Szymek przedstawia swój pomysł. Ten reaguje dość chłodno i zaniepokojony postawą swego współpracownika usiłuje go przekonać, że publikacja przemówienia towarzysza Wiesława to pomysł niedorzeczny i na dodatek niebezpieczny. Gdy mu się to nie udaje, proponuje głosowanie. Szymek bardzo liczy na głos Andrzeja, lecz ten głosuje przeciw publikacji. Po głosowaniu następuje długa "rozliczeniowa" rozmowa między Andrzejem i Szymkiem. Kończy się tym, że Andrzej wychodząc stwierdza, że nie ma teraz czasu na walkę z wiatrakami, bo musi się zająć "poważniejszymi sprawami".
Rok 1968, w kraju trwa ostra antysemicka akcja, podsycana przez część aparatu PZPR. Andrzej spotyka się z przyjacielem z ławy szkolnej w jego mieszkaniu. Szymek jako Żyd zmuszany zostaje do opuszczenia Polski i wyjazdu do Izraela. Mężczyźni rozmawiają, piją wódkę, w międzyczasie kilkakrotnie dzwoni telefon, w którym anonimowy głos, złośliwie ponagla Szymka do opuszczenia kraju. Szymon zdecydował się już na wyjazd, więc zaczyna się powoli pakować. Gdy po raz kolejny dzwoni telefon, okazuje się, że ktoś, wykorzystując przymusową sytuację w jakiej znalazł się Szymek, chce kupić jego szafę. Szymek zaprasza go do domu. Nieznajomy zjawia się wkrótce i proponuje Szymkowi wręcz śmieszną cenę za wartościowy mebel. Wówczas Andrzej zaczyna negocjować w imieniu Szymka. Kupiec zgadza się na proponowaną cenę i zabiera szafę.
Sztukę kończy głos komentatora Dziennika TV: "Wyjeżdżają. Masowość tych wyjazdów, łatwość z jaką podejmują decyzję opuszczenia swojej ojczyzny świadczy tylko o jednym: o tym jak wątły był ich związek z naszym krajem. Żegnamy ich staropolskim - krzyżyk na drogę. Nie będziemy za wami płakać. Nie będziemy was żałować..."
Ukryj streszczenie