Czas akcji: lata dwudzieste - pięćdziesiąte XX wieku.
Miejsce akcji: Czechosłowacja, Rzesza Niemiecka.
Główny bohater, a zarazem narrator powieści, w wieku czternastu, piętnastu lat rozpoczyna pracę jako pikolak w restauracji hotelu "Złota Praga". Nakrywa do stołu, czyści popielniczki i chodzi na stację sprzedawać gorące serdelki. Szybko przekonuje się, że ze sprzedaży serdelków może mieć, przy odrobinie sprytu, spory zysk "na boku". Wystarczy, że nim pociąg ruszy, "nie zdąży" wydać reszty z banknotu dwudziesto- albo nawet pięćdziesięciokoronowego. Odłożone pieniądze pozwalają spełnić chłopięce marzenie - nasłuchawszy się plotek o tym, co dzieje się w domu publicznym, którejś nocy wymyka się potajemnie z hotelu i udaje do "Rajskich". Przeżywa tam nie tylko inicjację seksualną, ale też przekonuje się o magicznej mocy pieniądza. Rozdając w czasie kolejnych odwiedzin hojne napiwki, czuje się nie jak pikolak, ale jak pan. Wyrzuca przez hotelowe okno garść monet i patrzy, do czego posuwają się przechodnie, chcąc zgarnąć trochę drobniaków. Obserwuje też jednego z gości, pana Waldena, który na podłodze hotelowego pokoju rozkłada stukoronowe banknoty.
Po trzech latach pracy w "Złotej Pradze", podejmuje, dzięki protekcji pana Waldena, pracę jako kelner w hotelu "Cichy Kącik" w Strańczycach. Goście hotelu: generałowie, politycy, przedsiębiorcy i poeci jedzą kawior i ostrygi, piją szampana i koniak, tarzają się w specjalnie ułożonych i przewietrzonych kopkach siana, zabawiając się z kobietami. Handlowcy równocześnie załatwiają interesy: sprzedają wagony prosiąt, statki ze skórą, pałace i całe ulice kamienic. W hotelu gości sam prezydent z kochanką, toteż od obsługi wymaga się przede wszystkim dyskrecji, a napiwki znacznie przewyższają pensję. W "Cichym Kąciku" mieszkają też Boliwijczycy, którzy chcą w Pradze poświęcić złotą figurkę Bambino di Praga, Praskiego Dzieciątka, cieszącą się w Ameryce Południowej wielką czcią. Po wizycie gości z Boliwii bohater traci pracę, niesłusznie posądzony przez szefa o dokonanie zamiany przywiezionej figurki na imitację.
Znów dzięki pomocy pana Waldena bohater dostaje pracę w hotelu "Paryż". Zyskawszy sympatię starszego kelnera, Skowronka, który szczyci się, że obsługiwał angielskiego króla, uczy się od niego wyczytywać z twarzy gościa jego narodowość, upodobania kulinarne i stan portfela. Zakompleksiony z powodu niskiego wzrostu dumnie zadziera głowę, coraz bardziej dba również o swój wygląd. Kupuje krawaty i chusteczki, które umieszcza w kieszonce marynarki, czasem też bez upoważnienia pożycza z hotelowej szafy krawaty zapomniane przez gości, przez co traci zaufanie pana Skowronka. Szczytowym momentem jego kariery w hotelu "Paryż" jest bankiet na trzysta osób, wydany przez abisyńskiego cesarza, w czasie którego, wykorzystawszy roztargnienie innego kelnera, rzuca się, by nalać wina samemu cesarzowi. Afrykański władca chce być przez niego obsługiwany do końca przyjęcia, a potem nagradza go wielkim orderem. Szybko przychodzi jednak kres kariery: szykanowany i zwolniony z hotelu za związek z Niemką Lizą, przedstawicielką znienawidzonej po zajęciu Sudetów nacji, nie może nigdzie znaleźć pracy.
Dzięki protekcji Lizy, przełożonej sanitariuszek, dostaje nową pracę w górach, nad Dieczinem, najpierw jako kelner, potem jako starszy kelner. Nie jest to zwykły hotel, ale ośrodek hodowli uszlachetnionych ludzi, w którym Niemki rasy aryjskiej płodzą dzieci ze stuprocentowymi żołnierzami z Heereswaffe i SS, dopuszczanymi do nich "w sposób niemal do ostatniej chwili naukowy". Przyszłe matki spacerują alejami, przyglądając się posągom niemieckich cesarzy i reliefom przedstawiającym historyczne sceny, chodzą na wykłady z niemieckiej historii, słuchają muzyki Wagnera, piją mleko i wdychają świeże, górskie powietrze. Kelnera traktują jak powietrze - nie wstydzą się wobec niego swojej nagości. W niedzielę i święta obsługuje je przepasany niebieską szarfą z orderem abisyńskiego cesarza. Szkoli praktykanta, ucząc go rozpoznawać, skąd pochodzi żołnierz i zgadywać, co zamówi.
Zaczyna się wojna; Liza wyjeżdża na front najpierw do Warszawy, a potem do Paryża. Dowiedziawszy się, że jej przyjaciel ma germańskiego przodka (na nagrobku jego dziadka, dworskiego koniuszego widnieje napis "Johann Detsche"), uznaje, że może wyjść za niego za mąż i ofiarować Rzeszy potomka czystej krwi. Przed ślubem "Herr Detsche" musi poddać się badaniom lekarza SS, który ma stwierdzić, czy ma odpowiednią budowę fizyczną, żeby zapłodnić Niemkę. W czasie badania bohater myśli o odbywających się w Pradze egzekucjach i odczuwa wyrzuty sumienia. Ślub jest uroczysty, ale wszyscy goście kręcą się wokół Lizy; jej mąż jest ledwie tolerowany - oficerowie i burmistrz nie chcą podać mu ręki.
Dzień po rozpoczęciu wojny z ZSRR Liza rodzi syna - Zygfryda; jego ojciec dostaje nową pracę w restauracji "Koszyczek" w Czeskim Raju. Obsługuje teraz niemieckich oficerów, którzy tuż przed wyjazdem na front wschodni spędzają ostatnie chwile ze swoimi żonami albo kochankami. Na front wyjeżdża także Liza i zostawia kuferek pełen znaczków pocztowych, które zrabowała w żydowskich mieszkaniach w Warszawie. Znaczki są bardzo cenne; po wojnie będzie za nie można kupić hotel, choćby w Austrii czy Szwajcarii. Bohater chciałby kupić największy hotel w Pradze, aby dorównać tamtejszym hotelarzom, pokazać im, na co go stać. Jest jednak świadomy, że w Pradze po wojnie czeka go los zdrajcy.
Dostaje nową pracę w Chomutowie, kantynie wojskowego szpitala. Liza wraca z frontu zmieniona - nie jest już dumną, pewną zwycięstwa Rzeszy Niemką, ale roztrzęsioną kobietą. Zygfryda wychowują w Chebie rodzice Lizy; "potomek czystej krwi" cierpi na padaczkę i jest opóźniony w rozwoju - nie mówi i nie chodzi, a jego ulubioną zabawą jest wbijanie w podłogę gwoździ.
Bohater wyjeżdża do Pragi, żeby odszukać Zdeńka, kolegę z hotelu "Cichy Kącik". Na stacji przez pomyłkę aresztuje go gestapo, biorąc go za działacza czeskiego podziemia. Choć jest bity i traci dwa zęby, cieszy się z takiego obrotu zdarzeń. Zdaje sobie bowiem sprawę, że koniec wojny i klęka Niemców są nieuniknione, a jako były więzień gesatapo będzie mógł uchodzić za członka ruchu oporu i dzięki temu wrócić do Pragi. Domyśla się też, że gestapo aresztowało go zamiast Zdeńka, który był świadkiem całego zajścia, liczy więc na wstawiennictwo kolegi. Zwolniony po czternastu dniach jedzie do Chebu; przy ciele Lizy, która zginęła kilka godzin wcześniej podczas nalotu, odnajduje kuferek ze znaczkami i wyjeżdża. Zygfryd ma zostać zabrany do zakładu dla niedorozwiniętych dzieci.
Po zakończeniu wojny bohater spędza pół roku w więzieniu za to, że poddał się dobrowolnie upokarzającym badaniom lekarza SS. Po wyjściu z więzienia sprzedaje znaczki i kupuje hotel na przedmieściach Pragi, wciąż jednak wydaje mu się, że słyszy wbijanie gwoździ w podłogę, więc zamienia go na inny. W końcu zakłada hotel w opuszczonym kamieniołomie i otwiera restaurację w kuźni. Każe zasadzić alpejskie rośliny i podświetlić skałę; każdego wieczoru goście mogą oglądać popis kaskadera. Odgłos wbijania gwoździ staje się coraz słabszy i w końcu milknie. Hotel "Przełom" budzi powszechny podziw i przyciąga gości z zagranicy. Przyjeżdżają także najwięksi prascy hotelarze, ale udają, że nie poznają dawnego kelnera i że nie dostrzegają największych atrakcji jego hotelu. Marzenie o tym, by potraktowali go jak równego sobie i zaproponowali mu członkostwo w kolegium hotelarzy, pozostaje niespełnione.
Gdy władzę przejmują komuniści, wszyscy milionerzy, którzy nie uciekli za granicę, zostają aresztowani. Właściciel "Przełomu", zdążył już zbić fortunę, ale daremnie oczekuje aresztowania jako swoistej nobilitacji. Natomiast dzięki wstawiennictwu Zdeńka - teraz ważnej figury - utraciwszy prawo własności, zostaje administratorem "Przełomu". Jest wściekły, że nie podzielił losu innych hotelarzy, więc z książeczką czekową udaje się do komendanta obozu, w którym internowano milionerów i domaga się, aby go tam osadzono. Rygor w obozie nie jest surowy - milionerzy mogą wyjeżdżać do Pragi, złożywszy przysięgę, że wrócą, mogą pobierać i wydawać swoje pieniądze, hodują prosiaki i przyrządzają z nich różne specjały, za przyzwoleniem i z udziałem milicjantów. Wszyscy dobrze się bawią do czasu likwidacji obozu. Hotelarze nie przyjmują jednak właściciela "Przełomu" do swojego grona, uznając go za wojennego dorobkiewicza, wciąż więc nie dostępuje upragnionej nobilitacji.
Niespełniony hotelarz spędza jeszcze półtora roku na robotach leśnych, ścinając gałęzie i ucząc się odróżniać świerk zwyczajny od rezonansowego. W czasie jego internowania "Przełom" zostaje zamknięty i splądrowany. Bohater postanawia resztę życia spędzić w lesie, z dala od ludzi. Podejmuje pracę jako robotnik drogowy w górach, na terenach opuszczonych przez Niemców, na odcinku, na którym nikt nie chce pracować. Prawie nie widuje ludzi, u wieśniaków z najbliższej wsi ma opinię wariata (utwierdzą się w niej w Wigilię, gdy przybywszy z życzeniami, zastaną go we fraku, lakierkach, przepasanego niebieską szarfą i udekorowanego orderem abisyńskiego cesarza). Towarzyszą mu wiernie koń, pies, koza i kotka. Z zapałem wykonuje pracę, choć jest syzyfowa - częste ulewne deszcze niweczą efekty jego trudów. Po kolejnych obfitych opadach przez tydzień doprowadza drogę do stanu sprzed ulewy. Walczy jedynie o utrzymanie drogi w takiej kondycji, w jakiej ją zastał. Latem naprawia ją, a zimą odśnieża, aby przebić się do najbliższej wsi. Ten mozół nadaje sens jego życiu.
Zarastająca zielskiem i trawą droga przypomina mu własne życie. "A w ogóle życie przy tej drodze coraz bardziej kojarzyło mi się z drogą mojego życia, które widziałem wstecz tak, jakby należało do kogoś innego, jakby całe moje życie aż dotąd było powieścią, książką napisaną przez kogoś innego, z tym że do tej książki życia klucz miałem tylko ja". Zaznaje spokoju, dzięki czemu nie boi się stawiać pytań zasadniczych. Samotność służy rozmyślaniu nad sensem życia, który odnajduje w pytaniu o śmierć. Myśli o drodze, którą ma jeszcze przebyć, ale też o drodze, którą już przeżył i postanawia spisać historię swojego życia.
Ukryj streszczenie