Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: salon w mieszkaniu w Paryżu.
Obsada: 2 role męskie, 2 role kobiece.
Druk: maszynopis w bibliotece Stowarzyszeniu Autorów ZAiKS.
Komedia w trzech scenach.
Sonia i Henryk, oboje po czterdziestce, są małżeństwem; mają sześcioletniego syna. Sonia jest prawniczką, odbyła aplikację adwokacką, pracuje dla grupy kapitałowej. Henryk jest kosmologiem, pracuje naukowo; jest przeciętny - od trzech lat niczego nie opublikował. Walczy o utrzymanie pozycji, boi się, że ominie go awans. Podlizuje się koledze, Hubertowi Finidori, który może poprzeć jego kandydaturę na stanowisko kierownika zakładu badawczego; Sonia nie może znieść służalczego tonu męża wobec Huberta. Sonia i Henryk różnią się w kwestii metod wychowawczych - Sonia jest bardzo zasadnicza, dba o dyscyplinę, nie pozwala dziecku jeść w łóżku. Trzyma się zasad nawet za cenę kłamstwa: "Dobrze, daj mu kawałek jabłka, tylko mu powiedz, że ja nic o tym nie wiem". Henryk jest bardziej pobłażliwy - pozwala na drobne odstępstwa (pół pieguska, kawałek jabłka) - po części dlatego, że żal mu dziecka, po części dla świętego spokoju. W efekcie Adrian zamienia się w "małego tyrana", sprytnie wykorzystując rozdźwięki między rodzicami i to, że nie znoszą, gdy płacze.
Henryk zaprasza wpływowego kolegę z żoną na kolację do swojego domu. Gospodarze mylą jednak daty, więc - gdy rozlega się dzwonek u drzwi - Sonia jest w szlafroku, a w lodówce nie ma nic do jedzenia.
Yasmina Reza opowiada przebieg wieczoru w trzech wariantach. W wariancie pierwszym Sonia jest wściekła, nie ma nawet ochoty się przebrać. Zmusza ją do tego Henryk, któremu zależy na tym, by wszystko wypadło jak najlepiej. W małżeństwie gości też zgrzyta - Inez poleciało oczko, więc chciała wrócić do domu i zmienić rajstopy, lecz Hubert nie zgodził się na to, bo i tak byli już spóźnieni. Sonia przygotowuje zimne zakąski: chipsy, topione serki, kruche ciasteczka, które Hubert błyskawicznie pochłania. Nienajlepszą atmosferę psuje do reszty Hubert, niby mimochodem informując kolegę, że w internecie ukazał się artykuł o galaktykach spiralnych. Hubert wie, że Henryk wypocił artykuł na ten sam temat, a informacja, iż ktoś go uprzedził, dobije go... Rzeczywiście - Henryk jest załamany, nie dba już nawet o fason: "To jestem załatwiony! Pracowałem nad tym artykułem dwa lata, a teraz mogę się nim podetrzeć". Jednocześnie obaj panowie z wprawą upokarzają swoje żony, które nie znają się na poważnych naukowych zagadnieniach (Sonia: "Proszę nie fatygować żony, na etacie dyżurnej idiotki w tym domu jestem ja"). Jednocześnie Adrian domaga się kolejnych serków, piegusków i całusków, wywołując oburzenie Inez, która jest jeszcze bardziej zasadnicza niż Sonia. W rywalizacji obu mężczyzn panie ostatecznie biorą stronę swoich mężów. Wieczór kończy się katastrofą - nikt już nie dba o konwenanse, goście wychodzą skłóceni z gospodarzami.
Drugi wariant niewiele różni się od pierwszego: gospodarze mylą daty umówionego spotkania, Inez poleciało oczko, Henryk jest przybity informacją o artykule w internecie, Adrian terroryzuje rodziców, goście wychodzą skłóceni z gospodarzami. Sceny różnią się w układzie dialogów i w drobiazgach: na przykład, gdy rozlega się dzwonek u drzwi, Sonia chce się przebrać, lecz Henryk nalega, by została w szlafroku. Hubert dodatkowo pogrąża gospodarza opowiadaniem o swoim sukcesie zawodowym - udziale w prestiżowym kongresie. Jedyną istotną innowacją w stosunku do pierwszego wariantu jest (nieudana) próba uwiedzenia Soni przez Huberta.
W wariancie trzecim sytuacja wyjściowa jest taka sama (ktoś pomylił daty spotkania, goście jedzą serki i pieguski, Henrykowi zależy na poparciu Huberta, Hubert upokarza swoją żonę, Adrian woła i domaga się piegusków), lecz spotkanie obu par ma zupełnie inny przebieg. Sonia zostaje w szlafroku, a Inez leci oczko, lecz nikt nie traci przez to dobrego humoru. Sonia jest mniej zasadnicza w kwestii domowej dyscypliny, więc mały Adrian nie terroryzuje rodziców. Henryk nie daje się zaskoczyć informacją o artykule, który ukazał się w internecie - już o nim wie. W trakcie spotkania, dzięki telefonowi kolegi Henryk pozna szczegóły - okaże się, że badania, których wyniki już opublikowano, są komplementarne z jego własnymi. Choć Hubert, który pokpiwa sobie z niego został członkiem Akademii Nauk, Henryk nie traci dobrego humoru, a Hubert obiecuje mu poparcie w sprawie starań o stanowisko kierownika zakładu. Wieczór nie jest co prawda zbyt udany, ale goście rozstają się z gospodarzami przyjaźnie.
Ukryj streszczenie