Wodewil w 3 aktach; libretto: Wincenty Rapacki syn; teksty piosenek: Walery Jastrzębiec-Rudnicki. Prapremiera: Warszawa 2 IX 1961.
Osoby: Wirgiliusz, majster szewski; Joasia, jego córka, pani majstrowa; Ryszard; Wacław, jego przyjaciel; Józiek Kopytko, terminator; Tymoteusz Tryl-Trylski, dyrektor teatru; Laura, primadonna; Koryciński, pierwszy tenor; Rybowski, baryton; Klakiewicz, komik; Nogowicz, baletmistrz; Fasońska, charakterystyczna; Wypychalski, inspicjent; terminatorzy, baletnice. Akcja rozgrywa się w Warszawie z początkiem naszego stulecia.
Akt I. Do warsztatu szewskiego majstra Wirgiliusza przychodzi młody człowiek z niecodzienną propozycją: chce tutaj terminować, uczyć się szycia butów, a w dodatku - chce jeszcze za to płacić. Zachęcony szczególnie tą ostatnią perspektywą Wirgiliusz przyjmuje chłopaka, chociaż o takich sprawach zwykła tu raczej decydować jego córka, pani majstrowa, która trzyma cały warsztat bardzo silną ręką.
Ryszard - bo tak się nazywa ów młody człowiek - dostaje nowe, bardziej szewskie imię: Ignac, a Józiek, co to już za dwa tygodnie ma być wyzwolony na czeladnika, daje nowemu koledze szewski fartuch i wskazuje miejsce do spania: przy piecu. Pierwsza klientka "Ignaca" to primadonna z operetki; chłopak jest nią oczarowany - szczególnie nogi, które najlepiej sobie obejrzał biorąc miarę na nowe trzewiki - cudowne! Po wyjściu pięknej primadonny przyszedł Wacław, przyjaciel Ryszarda. I jemu dopiero Ryszard zwierza się ze swego planu: chciał dostać się do teatru muzycznego, ma ładny głos, opracował kilka partii operetkowych, dyrektor jednak nie chciał go w ogóle przesłuchać. Natomiast Ryszard dowiedział się, że manią dyrektora jest wyszukiwanie samorodnych talentów, że snobuje się on na przypadkowe odkrycia, więc - ponieważ pan Wirgiliusz jest dostawcą obuwia dla teatru i dyrektor często tutaj przychodzi osobiście sprawdzić robotę, postanowił wstąpić tu do terminu i... dać się odkryć.
Dyrektor przyszedł zresztą właśnie teraz. Wściekły, bo ma kłopoty z najbliższą premierą, a w dodatku złożył złe zamówienie i nie dostał takiej ilości butów, jaka jest mu potrzebna dla grupy muszkieterów.
Ryszard chytrze zaczął na zapleczu śpiewać arię Parysa. Dyrektor zainteresował się: głos bardzo piękny; jeśli tylko prezencja odpowiednia, należałoby chłopaka wziąć na próbę. Może to będzie jego nowe cenne odkrycie? Niestety, odwołuje dyrektora inspicjent; pierwszy tenor znów zerwał próbę, trzeba coś zaradzić!
Po chwili jednak inspicjent powraca. Wyjaśnia, że dyrektor słyszał tu jakiegoś śpiewającego terminatora i chce go mieć jutro na przesłuchaniu, prosi więc Wirgiliusza, aby go odpowiednio ubrał, przygotował i jutro o jedenastej pokazał w teatrze. Wirgiliusz wie, że do teatru zawsze miał dryg Józek - jest zatem przekonany, że to o niego chodzi. Józek, dumny jak paw, leci z majstrem do krawca zamówić na jutro eleganckie ubranie. Na szewskim gospodarstwie zostaje sam Ryszard, i jego nieoczekiwanie spotyka majstrowa Joasia - zadziwiona tym, co też się tu wydarzyło podczas jej nieobecności. Przyjęli nowego, dawnego oddali do teatru... Wszystko bez jej przyzwolenia! Co do Ryszarda, to od razu widzi, że coś tu nie w porządku, bo cóż to za szewski terminator, co zna angielski i gra na fortepianie; ale spodobał jej się Ryszard, więc akceptuje przyjęcie go do pracy, zwłaszcza że ... polubiła jego całowanie w rękę i jego jasne oczy, tak bardzo w nią zapatrzone. Zapatrzone, bo Ryszardowi śliczna majstrowa wydaje się bodaj najpiękniejsza na świecie.
Wraca Józiek z Wirgiliuszem i wypraszają u majstrowej wolne na dziś dla wszystkich. Niech się terminatorzy cieszą, że ich kumpel robi teatralną karierę!
Akt II. W Operetce - czarna rozpacz. Tenor Koryciński, który uważa się za niezastąpionego, domagał się podwyżki, a że jej nie dostał, więc śpiewać nie będzie. Gardło musi odpocząć, wyjeżdża na urlop... Co jednak mają robić pozostali? Jeśli nie będzie spektaklu, nie będzie i gaży!
Ktoś zaproponował, aby zamiast "Pięknej Heleny" zmontować składankę; każdy da coś ze swego żelaznego repertuaru. Wszyscy przypominają zatem swoje popisowe numery; nawet to całkiem niezłe, jednak wymaga jeszcze paru dni prób. A jutro? Do jutra nie zdążą. Dyrektor pociesza zespół: wynalazł znakomitego tenora. Sensacyjne odkrycie! Spektakl jutrzejszy będzie uratowany. Zresztą - zespół ma okazję posłuchać tego odkrycia: Józiek, pełen zadowolenia i pewności siebie, przedstawia swój frywolny - Hop! Siup! Rypcium-Pypcium - repertuar. Zespół się podśmiechuje, a najgłośniej śmieje się tenor Koryciński.
Dyrektor oczywiście orientuje się, że to jakaś pomyłka, daje więc Józkowi do zrozumienia, że na razie nic z tego, i posyła do Wirgiliusza po drugiego terminatora... Przychodzi Ryszard. Początkowo udaje przygłupiego, speszonego, lecz później śpiewa bardzo, bardzo pięknie swoją popisową piosenkę. Dyrektor jest szczerze zachwycony, a gdy dowiaduje się, że partię Parysa Ryszard ma opracowaną - z miejsca angażuje go i umawia na jutro, na próbę generalną. Wieczorem będzie już śpiewał! Ale - przychodzi Joasia, zazdrosna i rozdrażniona, że Ryszard wymyka jej się z rąk. Nie chce go oddać: jako terminator musi jej słuchać, a majstrowa nie pozwala mu na żaden teatr. Zgłosił się do nich z własnej woli, niech teraz przestrzega rygorów. Ona nim rządzi!
"Słucham, pani majstrowo..." - mówi spokojnie Ryszard i odchodzi razem z nią do warsztatu.
Akt III. Joasia jest smutna. Wie, że postąpiła niemądrze, lecz - "sercem trudno jest rządzić". Przychodzi Wacław. Szuka Ryszarda, zostawia Joasi "Kurierka", a tam już sensacyjna wiadomość, że terminator szewski śpiewać będzie jutro w Operetce. Kto to napisał? I jakim prawem? Zjawia się dyrektor. Nie wie, kto i skąd wziął tę wiadomość, niemniej - on do Joasi z prywatną prośbą: nie powinna psuć Ryszardowi kariery, czeka go sława i pieniądze. Właściwie wyszło trochę głupio, bo wszyscy pomyśleli, że to jej narzeczony albo co gorsza - kochanek, tak jej od razu usłuchał i wyszedł... To majstrową speszyło. Każe Ryszardowi podpisać kontrakt z dyrektorem, zwalnia go z terminu. A dyrektor, szczęśliwy, dogaduje, że primadonna będzie zachwycona, bo Ryszard ogromnie jej się podoba.
Dyrektor wraz z Wirgiliuszem i Ryszardem idą na zaplecze opić sprawę. A Joasia? Myśli o ukochanym, o dziewczętach, które będą za nim latać w teatrze, za którymi on będzie latał... Woła Józka: wyzwala go już dziś na czeladnika, a w dodatku bierze na narzeczonego. Każe mu się elegancko ubrać, oczyścić, ale do narzeczeńskich czułości nie dopuszcza. Wszystko to robi z nerwów, na przekór całemu światu, a przede wszystkim - na przekór sobie, bo przecież kocha Ryszarda.
Powraca Ryszard. On też kocha Joasię; te kilka godzin, jakie tutaj spędził, były dla niego najpiękniejsze w życiu. Dla Joasi - gotów jest zrezygnować z teatru, dla niego ona jest teraz najważniejsza! Porozumieli się wreszcie, wiedzą, że muszą być razem. A teatr? Przychodzą aktorzy, aby prosić majstrową o zezwolenie dla Ryszarda na jutrzejszy występ. I majstrowa oświadcza, że oczywiście, jej narzeczony zaśpiewa jutro. Byle się w Operetce za dziewczętami nie rozglądał.
Natomiast co do Józka, to musi mu wystarczyć to, że został czeladnikiem. Majstrowa nie dla niego, nie jej i nie jego wina, serca oszukać się nie da.
"Ja tu rządzę" to jeden z bardzo nielicznych wodewilów Wincentego Rapackiego syna, jakie wznowiono u nas - z powodzeniem - po wojnie, a Rapacki syn (1865-1943) to jedna z najwszechstronniejszych postaci w historii naszego teatru muzycznego... Aktor i śpiewak, gwiazda Operetki Warszawskiej na przełomie XIX i XX w., a jednocześnie jeden z najbardziej czynnych tłumaczy i adaptatorów operetkowego repertuaru. Przetłumaczył ponad 70 operetek, sam także wiele pisał (i niejednokrotnie komponował), był jednak tak przesiąknięty tym, co przez całe lata przekładał, adaptował i śpiewał, że jego własne utwory są mało oryginalne; przypominają na ogół - mimo warszawskich scenerii - wodewile lub operetki wiedeńskie i berlińskie. Nic też dziwnego, że są dziś prawie całkowicie zapomniane, może właśnie z wyjątkiem "Ja tu rządzę". Ten wodewil ożył w naszej pamięci także dzięki nakręconemu według niego filmowi (1939; Ryszard - Zbigniew Rakowiecki) oraz nowemu opracowaniu Walerego Jastrzębca-Rudnickiego i Zygmunta Wiehlera.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie