Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: letni dom nad Złotym Stawem (Nowa Anglia, stan Maine, USA).
Obsada: 3 role męskie, 2 role kobiece, 1 rola chłopięca.
Druk: maszynopis w bibliotece Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.
Sztuka w 2 aktach.
Ethel i Norman Thayerowie przeżyli razem czterdzieści sześć lat. Letnie miesiące "od zawsze" spędzają w starym, ale dobrze utrzymanym domu nad Złotym Stawem. Są znakomitymi przyjaciółmi i doskonale się rozumieją. Oboje są w niezłej kondycji fizycznej, potrafią także żartować z dolegliwości swego wieku. Ethel nazbierała w lesie chrustu i opowiada mężowi o wszystkim, co widziała po drodze - o kwiatach, ptakach oraz spotkanych nowych sąsiadach. Norman dowcipnie i nieco sarkastycznie komentuje wszystko, co mówi żona. Często jednak nawiązuje do tematu odchodzenia, przemijania i śmierci. Stara się i na ten temat żartować, choć to udaje się mu trudniej. Ethel nie podobają się takie żarty.
W głównym, kominkowym pokoju znajduje się wiele oprawnych starych fotografii, które skłaniają do wspomnień o rodzinie, znajomych oraz o czterdziestoletniej córce, Chelsea. Ethel nieustannie się krząta, wynajduje nowe zajęcia, Norman najbardziej lubi siedzieć w fotelu, czytać książki albo gazety. Prasę wraz z pocztą przywozi (przypływając motorówką) Charlie Martin, dawny znajomy, przed laty kolega i wielbiciel Chelsea. Ethel zaprasza go na kawę. Gawędzą i żartują ze wszystkiego do chwili, gdy wraca Norman. Miał nazbierać poziomek, ale wiaderko jest puste co budzi niepokój Ethel i psuje wesołą atmosferę. Ethel czyta list od córki. Okazuje się, że chce przyjechać nad Złoty Staw wraz z nowym narzeczonym, dentystą z zawodu, Billem Rayem. Jednym z powodów przyjazdu są nadchodzące urodziny Normana. Ethel bardzo się cieszy, ale mąż kąśliwie wypowiada się zarówno o dentystach, jak i o swoich urodzinach, jak twierdzi - ostatnich. W końcu przyznaje się żonie, że dlatego tak szybko wrócił i niczego nie nazbierał, bo zapomniał, gdzie jest stara droga do miasta. "Poszedłem kawałeczek w las i nic nie wyglądało znajomo, ani jedno drzewo. Na śmierć się przestraszyłem. Więc przybiegłem do ciebie, żeby zobaczyć twoją śliczną twarz i poczuć się bezpiecznie. Poczuć, że ja to wciąż ja."
Chelsea przyjeżdża do rodziców z narzeczonym oraz (o czym nie uprzedziła) jego synem z pierwszego małżeństwa, Billy'em. Chłopiec ma trzynaście lat. Norman, mimo że jak zwykle ironizuje i robi drobne złośliwości, okazuje gościom sympatię. Godzi się także spełnić prośbę córki, by chłopiec pozostał nad Złotym Stawem na miesiąc, kiedy to Chelsea i Bill pojadą do Europy.
Norman i Billy zaprzyjaźniają się naprawdę. Wypływają razem na ryby, zabierając zawsze przygotowaną przez Ethel wałówkę, ceniąc sobie w niej zwłaszcza orzechowe ciasteczka. Norman uczy się od chłopca współczesnego młodzieżowego języka, zaś chłopiec słucha z upodobaniem ciekawych opowieści, czyta podsuwane przez Normana książki oraz trenuje francuski. Po miesiącu Chelsea wraca po chłopca. Pobyt w Europie bardzo się udał. Para wzięła ślub, teraz Bill załatwia ostatnie formalności, przejmując opiekę nad synem. Chelsea jest szczęśliwa i nareszcie (zachęcona przez matkę) zbiera się na odwagę, by spróbować poprawić swoje stosunki z ojcem, którego zawsze się bała. W dzieciństwie nie potrafiła, mimo wytężonych starań, osiągnąć tego, czego ojciec od niej oczekiwał, na przykład skacząc do wody wykonać salta do tyłu, albo polubić łowienie ryb. Zadawnione wzajemne pretensje wracały przy każdym spotkaniu, dlatego córka ograniczała swe przyjazdy. Teraz pierwsza mówi "przepraszam". Norman przyjmuje przeprosiny, ale natychmiast zaczyna znów pokpiwać, ale tym razem jednak w ciepły sposób.
Pod koniec sierpnia przychodzi pora wyjazdu znad Złotego Stawu. Ethel pakuje rzeczy, a Norman niezbyt zręcznie jej pomaga. Dzwoni Chelsea i zaprasza rodziców w odwiedziny. Ojciec pogodnie z nią rozmawia, a potem jeszcze gawędzi z Billym. Chce wysłać chłopcu w prezencie wędkę i stary rybacki kapelusz. W pewnym momencie, Norman, dźwigając ciężkie pudło, nagle dostaje ataku serca. Przerażona Ethel szuka nitrogliceryny, rozpaczliwie usiłuje telefonicznie wezwać jakąś pomoc. Płacząc, modli się: "Dobry Boże, nie zabieraj mi go teraz. Nie chcesz go, to straszny głuptas". Na szczęście lekarstwo pomaga i Norman powoli wraca do siebie. Padają słowa o wzajemnej miłości oraz o śmierci. Ethel wyznaje, że tym razem po raz pierwszy poczuła, że oboje umrą, ale też po raz pierwszy nie odczuła takiego strachu jak dawniej. Uczucie, którego doznała, "nie jest takie straszne, naprawdę. Nieomal koi, wcale nie przeraża, jak gdyby człowiek miał się przenieść gdzieś, gdzie nie jest źle". Wsparci o siebie, przytuleni małżonkowie wychodzą na werandę, by pożegnać się z jeziorem, bo wrócą tu dopiero następnego lata.
Ukryj streszczenie