Autor: Hugo Claus
Hugo Claus
Ślepiec
Czas akcji: nieokreślona współczesność po katastrofie atomowej.
Miejsce akcji: Gandawa, Belgia.
Obsada : 7 ról męskich, 3 role kobiece.
Druk:
Gandawa po katastrofie atomowej jest miejscem zamienionym w bezkształtną ruinę tonącą w ciemnościach i opadającym pyle. Katastrofa atomowa "zbudowała" nową przestrzeń z błyszczącej czarnej masy, w której powstały nierównej wielkości wnęki, a szczeliny prowadzą do nie mającego końca pola zasłanego rozkładającymi się trupami.
Zagładę przeżyło dziesięcioro ludzi. Są w tragicznym stanie - poruszanie się sprawia im ból, pokryci są ranami, wrzodami, ich ubrania zniszczył kwas. Schronili się pod ścianą ze szczelinami, gdzie tkwią szczątki samolotu, w którym znaleźli puszki z konserwami dla lotników. Są tu ojciec z synem, prostytutka Kasia, Maria - młoda kobieta nieustannie powtarzająca ostatnią rozmowę z nieżyjącą córeczką, jest Jolanta, stary Tytus, Franek. Wszyscy są chorzy, przytłoczeni przeżyciem niewyobrażalnej tragedii, mają świadomość, że wkrótce umrą, a mimo wszystko szukają zajęcia, chcą coś robić, bo bezczynność jest ciężarem, którego nie są w stanie udźwignąć. Przewodzi im Szef, utrzymuje w grupie porządek.
Wspominają swoje życie przed zagładą. Opowiadają, jak wyglądało miasto, gdzie kupowało się najlepsze czekoladki. Pamiętają, gdzie stały zabytki, z których słynęła Gandawa, gdzie był teatr. Franek przypomina "najpiękniejszą rzecz" jaką widział na scenie - "o tym greckim królu, co się ożenił z własną matką". Szef prosi, żeby Franek opowiedział tę historię. Po kilku wypowiedzianych przez Franka zdaniach, grupa, z wyjątkiem Marii, zmienia się w aktorów. Zakładają kostiumy ze szmat, stają się bohaterami sztuki o królu Edypie. Oto obsada: Edward jest Edypem, Jolanta Jokastą, Leon Lajosem, Tytus Tejrezjaszem, Szef Kreonem, Franek Pasterzem, prostytutka Kasia raz gra Wyrocznię, raz inną postać. Florian przygotował sobie coś na kształt tamburynu, będzie wybijał rytm zgodnie z dramaturgią zdarzeń. Mają wreszcie zajęcie, a i sama historia jest ciekawa. Zaczyna się przedstawienie teatralne, ale ci niezwykli aktorzy nie do końca wchodzą w nowe role. W tym niezwykłym teatrze historia Edypa miesza się z relacjami o niedawnej zagładzie, z bluźnierczymi pretensjami do Boga "co siedzi na wysokości" i widzi to, co stało się z ludźmi. W tym teatrze kolejność i przebieg zdarzeń są inne od tych w Delfach. Ale tak, jak Edyp chciał odsłonić prawdę, by znaleźć przyczynę zarazy i głodu w Tebach i zbawić miasto, tak dziesięcioro z Gandawy przy pomocy opowieści o Edypie szuka prawdy, wierząc, że ona przywróci im zdrowie.
Franek pamięta, że w teatrze "wszystko musiało być do rymu", więc i tu historia Edypa opowiadana jest wierszem, ale jest to język pospolity, dosadny, pełen kolokwializmów, bez cienia antycznego piękna. Rymy są częstochowskie, prostackie, nierzadko wywołują skutek komediowy, jak w scenie między Edwardem-Edypem a Szefem-Kreonem: "Zabierzcie tego drania!/Jest winien zdrady i oszczerstwa!/Odprowadźcie go ciupasem,/Zróbcie z niego kiełbasę."
Przedstawienie rozpoczyna Franek-Pasterz. Jego Teby wyglądają tak: "W kraju wszystko sczerniało, nie było widać nieba, ani gwiazd. Nie było czym oddychać. Wszędzie żar. Zabrakło wody w zalewie koło Gandawy. Ci, co przeżyli, a było ich dziesięcioro, oddychali jeszcze, ale był to oddech piekła." Sfinksa zadającego zagadki "grają" szczątki samolotu, z których dochodzi dźwięk kasety z nagranymi komunikatami o nuklearnej katastrofie w Belgii. Terminy techniczne przemieszane są ze słowami: Jokasta, Eksalibur, Blind King. Edward-Edyp rozwiązuje zagadkę Sfinksa, w nagrodę dostaje tron, królestwo i Jolantę-Jokastę za żonę. Kasia-Wyrocznia przepowiada tragiczny koniec zabójcy króla Lajosa. On sam i Robert-Niewolnik inscenizują scenę zabójstwa Lajosa, którego w tym teatrze morduje banda zbójców. Śledztwo kończy się komunikatem o nieznanych sprawcach. Poszukując dalej prawdy postanawiają złożyć ofiarę. Para królewska, Jolanta-Jokasta i Edward-Edyp, są jałowicą i bykiem. Scena kończy się makabrycznym rytuałem, w który nieoczekiwanie włącza się Maria. Im obojgu, zadaje nożem ciosy, z trzewi Jolanty-Jokasty wyciąga żywy płód. Maria przywołuje nieżyjącą córeczkę, ale nie zobaczy jej. Ofiara była daremna.
Większość nadal chce dowiedzieć się, kto był zabójcą króla. I chociaż Szef-Kreon ostrzega Edwarda-Edypa: "Lepiej, żebyśmy nic nie wiedzieli", to jednak przywołują gnijącego trupa Lajosa, bo ten najlepiej wie, kto go zabił. Trup mówi, że zrobił to jego syn. Ponownie Leon-Lajos, Robert-Niewolnik i Edward-Edyp inscenizują zdarzenie na skrzyżowaniu dróg. "Tam, gdzie odchodzi szosa do Ostendy" rozgrywa się bójka, w której Edward-Edyp zabija Roberta-Niewolnika, zaś uciekającego Leona-Lajosa morduje kilku zbójców. Ale wszyscy wmawiają Edwardowi-Edypowi, że człowiek, którego zabił był królem. Przerażony Edward-Edyp pojmuje bezmiar swej tragedii i grzechu, gdy Jolanta-Jokasta i Franek-Pasterz opowiadają historię jego dzieciństwa. Z niej wynika, że Lajos był jego naturalnym ojcem, a Jokasta matką. Nikt w Tebach-Gandawie nie mówi królowi, że został okłamany, że nie on zabił Lajosa. Ocaleni uważają, że zabawa jest świetna, a Franek-Pasterz dodaje: "Dokuczać królom to jedyna przyjemność, jaka nam została". Edward-Edyp w głębokim poczuciu winy usiłuje wymyślić dla siebie pokutę. Na koniec obiecuje Bogu, "który na górze zastygł w swojej przeklętej miłości do ludzi" ofiarować swoje oczy. Odchodzi przez szczelinę, a to, co za nią się wydarza, relacjonuje, jak w greckiej tragedii, Robert-Niewolnik. Sposób, w jaki Edward-Edyp pozbawia się oczu, jest makabryczny. Wraca ślepy, zakrwawiony. "Znalazłem mordercę, ukarałem mordercę, odpokutowałem już" - tłumaczy wszystkim. Nie budzi niczyjej litości. Część winy bierze na siebie Jolanta-Jokasta, wymierza sobie karę, ginie od samobójczych ciosów nożem. Zbawienna prawda, została ujawniona. Edward-Edyp odchodzi ze swoją hańbą, przekonany, że jego ofiara jest początkiem nadziei dla pozostałych przy życiu. Oni wołają, by został i grał z nimi dalej. Ale Edward-Edyp zrobił już wszystko. Ze ślepcem nie udaje się nawet zabawa w ciuciubabkę. A pozostali z dziesięciorga z Gandawy? Wracają do tego, co już było. Szukają zajęcia, wspominają swoje życie i świat sprzed zagłady. Ofiara Edwarda-Edypa nie przydała się na nic.