Czas akcji: początek XX wieku (liczne archaizmy).
Miejsce akcji: Praga - "pokój mieszczański, karykaturalnie przerysowany"
Obsada: 3 role męskie, 3 role kobiece.
Druk: Franzobel "Kafka. Komedia", Księgarnia Akademicka, Kraków 2000.
Komedia w jednym akcie.
Do karykaturalnie przerysowanego mieszczańskiego pokoju wchodzą karykaturalnie przedtsawieni, straszni mieszczanie - rodzice Kafki. Ojciec ma na brzuchu butelkę z ciepłą wodą, Matka jest ubrana w "tworzywo piankowe". Ojciec prowadzi Matkę na smyczy... Matka troszczy się o dom i rodzinny "geszeft": sieć-inter-marketing: "Cystem [sic!], dzięki któremu będziemy wkrótce zarabiać pieniądze zupełnie mimochodem. Całe mnóstwo. Piękne jest w tym to, że prawie nic się przy tym nie robi, nikt nie ma roboty". Nie mniej niż o dom Matka dba o pozory: "Pomysł, co ona sobie pomyśli". Straszni mieszczanie przemawiają bełkotliwym, zdeformowanym językiem; na widok przybyłej z Berlina narzeczonej syna Matka woła: "Niech cię przytulę do serca, ty wylęgarnio moich wnucząt".
Nie dość, że Matkę prowadzi na smyczy, syna Ojciec też trzyma krótko: "Syna trzeba trzymać krótko, bo inaczej poczuje zbytni luz i odpadnie od kołka jak umocowana na nim szafka". Uważa, że syn dostał od rodziców wszystko, czego potrzebuje: "Czy on nie dostał tego, czego chciał, czy nie wszystko zostało mu dane? Wykształcenie, posada w Zakładzie Ubezpieczeń, nawet pokój ma wyłączenie dla siebie, najmodniej wytapetowany, także narzeczoną. Wszystko, czego pragnie człowiek w jego wieku".
Kafka ma problemy nie tylko w kontaktach z Ojcem, ale również w związkach z kobietami. Narzeczoną (która nazywa go pieszczotliwie "Goloneczką") wita bez entuzjazmu - nie kryje, że najchętniej odesłałby ją od razu do domu. Skarży się przyjacielowi: "Maks, ona ciągle ciągnie mnie cięgiem do łóżka. Bee. Ona składa się z popędów i pożądań, które, jak twierdzi, już jełczeją, przez co ciągle piszczy i niemal rozpacza, bo chce smarowania i mojego śliskiego ptaszka". Kafka nie lubi seksu, a w każdym razie - nie ze swoją narzeczoną: "Brzydzę się tym ciałem, całym człowiekiem, przecież ja nie mam z tym nic wspólnego. Ta bliskość, wiesz, co mam na myśli, i ten zapach, ten smrodek. Kiedy ona się do mnie zbliża, bee, to znaczy, już samo jej zbliżanie się napawa mnie lękiem, dostaję gęsiej skórki, kiedy ona mnie dotyka. Rzygi podchodzą mi do gardła. Ona jest jak kloc, taka ciężka i tak cuchnie jej z ust. Bee".
Tymczasem Felice uważa się za kobietę atrakcyjną: "Jestem przecież urodziwą narzeczoną, mam wspaniałą twarz i nos, renesansowe usta, przylegające uszy, na podbródku nie rośnie mi puszek. Moje szynki nie są galaretowate". Wytresowana, jak sama twierdzi, do tego, by wyjść za mąż, kalkuluje, czy robi dobrą partię: "W co ja się chcę wżenić? Czy to się opłaci? Dużo kasy tu nie widać". Odtrącona przez Kafkę, jest przygnębiona "Moje serce zlodowaciało, jestem niepocieszona jak Wołoszczyzna, zbukowata [sic!] jak zapomniane, dwuletnie jajo wielkanocne".
Rodzice nie liczą się z tym, co czuje Kafka. Znaleźli już dla syna i przyszłej synowej stosowne mieszkanie - najważniejsze, że tanie. Zaplanowali też w detalach, jak je należy urządzić. Nie pytają o zdanie syna i nie zważają na protesty Felice. W planowaniu bierze też udział siostra Kafki - Ottla, mając na uwadze własne interesy: "A więc ustalone. Pobierzecie się i wprowadzicie do swojego mieszkania, a zwolniony pokój przypadnie mnie".
Ojciec zaplanował także karierę syna: "Będziesz pracował całymi dniami, całymi dniami, żeby utrzymać żonę. [..] Pisanie to marnotrawstwo czasu, to tylko hobby, nie ma sensu. Weź przykład z kogoś pożytecznego, choćby ze mnie. Bo kto tu wycementował fundament? Kto, jeśli nie ja, urządził to wszystko, wytapetował? Ja tu instalowałem, budowałem, elektryfikowałem. A ty, ty będziesz robił to samo, będziesz to winien swojej żonie". Felice natomiast zaplanowała nie tylko imiona, ale i przyszłość dzieci... Gdy Kafka dostaje nagrodę Fontanego , rodzice i Felice, a nawet przyjaciel Maks natychmiast decydują, na co Kafka powinien wydać pieniądze: Matka chce zainwestować w cystem, ojciec w mieszkanie, Felice w ubezpieczenie na życie lub chatkę w pobliżu Berlina, Maks Brod - w wydawanie czasopisma.
Kafka buntuje się przeciw swojemu losowi: "Tylko popychają człowieka, w szkole, w pracy zawodowej i w małżeństwie - aż po grób. Mam tego dość". Nagrodę chce wydać na ... środki przeczyszczające. Zamierza wyskoczyć z okna, ale powstrzymuje go Brod. W końcu Kafka wchodzi do pudła, które przywiozła Felice. Sprzątający ulicę przesuwają je kopnięciem, wyrzucając jednocześnie do śmietnika "Dzienniki" Kafki.
W tekście są liczne archaizmy. Ojciec chce wyposażyć mieszkanie Kafki w wieżę stereofoniczną i telewizor. ("Bez telewizora nawet najlepsze małżeństwo szybko się rozpada"). Maks Brod zapowiada, że wyda pośmiertnie dzieła przyjaciela: "Jak mi przedwcześnie umrzesz, co jest prawdopodobne, bo jesteś już kością i śliwką [...], wówczas wydam spuściznę po tobie, zrewiduję ją, napiszę od nowa". Wbrew ustaleniom biografów pisarza, Kafka bierze w tej sztuce przyjaciela za słowo. Archaizmami są również uwagi metaliterackie, odwołania do w twórczości Wernera Schwaba i Petera Handkego. Franzobel nie tylko pokazuje deformację języka (wzorem Handkego, Schwaba, Ernsta Jandla i Elfriede Jelinek), ale też bawi się nim: "Ottla: Wybacz, Felice. Jaka ty jesteś ładna. I jak tyka. Mam na myśli psychoanalityka, sama chodzę do niego co tydzień".
Ukryj streszczenie