Autor: Piotr Rytel
Opera w 4 aktach; libretto: kompozytor, wg "Ijoli" Jerzego Żuławskiego.
Prapremiera: Warszawa 14 XII 1929.
Osoby: Ijola-Maruna - sopran; grabia Kuno, jej mąż - baryton; Arno, rzeźbiarz - tenor; Wala - tenor; Heno, giermek - sopran; Klucznik, ojciec Hena - bas; Greta, piastunka Maruny - mezzosopran; ojciec Hilgier, przeor - bas; ojciec Damazy, inkwizytor - tenor; odźwierny - bas; cztery dziewki służebne, rycerze, mnisi, lud.
Akcja rozgrywa się w czasach średniowiecza.
Akt I. W klasztornej celi młody rzeźbiarz Arno pracuje nad posągiem Matki Boskiej. Przyjaciel jego, wędrowny pisarz Wala, namawia go, aby wraz z nim wyruszył w świat, pędząc żywot swobodny i bujny, lecz Arno odmawia. Nie chce ruszać się z tego miejsca, gdzie spotyka go niezwykłe szczęście: oto co noc jawi się w oknie jego celi postać nieziemskiej piękności, która stała się dlań wszystkim na świecie. Myśli nawet Arno o tym, by pozostać w klasztorze na zawsze... Usłyszawszy, że rzeźbiarz nadał posągowi Matki Boskiej rysy swej tajemniczej ukochanej, zaciekawiony Wala przygląda się figurze i - cofa, zdjęty przerażeniem, poznaje bowiem twarz kobiety, do której miłość niegdyś go unieszczęśliwiła.
Arno zostaje sam. Gdy jego cela rozświetla się promieniami księżyca, w oknie staje postać Ijoli - takie imię nadał rzeźbiarz swej ukochanej. Arno w płomiennych słowach mówi jej o swej miłości. Ijola wydaje się nie wiedzieć o otaczającym realnym świecie, lecz z jej słów wynika, że i jej młody rzeźbiarz stał się bliski i drogi - chętnie przebywa w jego celi... Gdy zbliża się świt, Ijola znika; wchodzą czterej mnisi, by zabrać ukończony posąg.
Akt II. Mieszkańcy zamku przygotowują się do powitania rycerza Kuna, powracającego z wojennej wyprawy. Młoda małżonka pana zamku, Maruna, nie objawia jednak radości - opowiada natomiast swej starej piastunce o snach, w których była szczęśliwsza niż w rzeczywistości. Gerta przestrzega swą panią, że te sny - to skutek klątwy rzuconej niegdyś na jej matkę przez wzgardzonego kochanka. Klątwa mówi, że Maruna
,,pozna szczęście i kochanie
tylko w snu postaci,
lecz gdy jawą jej się stanie,
życiem to zapłaci".
Grabia Kuno powraca i czule wita swą małżonkę. Dowiedziawszy się jednak z ostrożnych napomknień Klucznika, że Maruna co nocy wychodziła ze swojej sypialni przez... okno, nie bacząc na niebezpieczeństwo upadku z ogromnej wysokości, zaczyna podejrzewać zdradę i postanawia rzecz zbadać. Oznajmia żonie, iż tej nocy będzie ucztował wraz ze swą rycerską drużyną, i oddala się. I istotnie - nocą, gdy wschodzi księżyc, Maruna podnosi się z łoża i jak we śnie podąża do okna, wychodzi na zewnątrz... Widzi to Kuno, który przed chwilą wszedł przez ukryte drzwi do komnat żony; chwyta łuk i - jednym strzałem zabijając młodego Hena, który, zakochany w swej pani, usiłował jej bronić - rani jednocześnie posuwającą się po wąskim gzymsie Marunę.
Akt III. W kościele odbywa się sąd. Grabia Kuno wobec zakonników oskarża swą małżonkę o wiarołomstwo. Maruna przysięga, że jest niewinna - nie wie nic o swych nocnych wędrówkach, nie wie, kto i dlaczego ją zranił. Wprowadzony Arno ze zdumieniem poznaje w Marunie swą ukochaną; Maruna poznaje go również. Teraz ojciec Damazy, inkwizytor zakonu, nie tylko popiera zarzuty Kuna, ale wysuwa stokroć cięższe oskarżenie - o kontakty z szatanem, żądając wydania grzesznicy w ręce Inkwizycji. Kuno nie domyśla się, że Maruna cierpi po prostu na nie znaną jeszcze podówczas chorobę: lunatyzm, lecz widząc, że zamiast spodziewanej klasztornej pokuty grozi jej straszna śmierć na stosie, osłania swą żonę, odmawiając wydania jej zakonnikom.
Akt IV. Na polecenie grabiego Maruna została zamknięta w celi na wysokiej zamkowej wieży. Arno jednak zdołał po pnączach oplatających zamkowy mur wspiąć się do okna i wyłamawszy słabo osadzoną kratę, utorować drogę do wspólnej ucieczki. Maruna jednak odwraca się od niego: wie, że Arno, usłyszawszy rzucane na nią straszliwe oskarżenia, zwątpił w nią i zniszczył posąg Marii, któremu nadał był jej rysy. Tym samym zniweczył ich wielką i czystą miłość, a zostać jego kochanką - Maruna nie chce. Na tę właśnie scenę trafia wchodzący grabia Kuno. Pewien, że przyłapał kochanków na schadzce, zabija Arna. Maruna mogłaby się ocalić jednym słowem - Kunowi wystarczyłoby zapewnienie, że żadne związki nie łączyły jej nigdy z rzeźbiarzem. Lecz dla Maruny teraz, gdy ukochany zwątpił i wyparł się jej, życie nie ma już żadnej wartości; sen się prześnił... Śmiało więc oświadcza, że kochała Arna, czym oburzony Kuno zabija ją w porywie pasji. Tylko martwe ciało otrzymają żądający wydania Maruny sędziowie Inkwizycji...
Głoszone w szeregu publicystycznych wystąpień estetyczne poglądy Piotra Rytla i jego zawsze podkreślane uwielbienie dla geniuszu Ryszarda Wagnera przyczyniły się zapewne do ukształtowania sądów, jakoby jego własna twórczość sceniczna była jedynie niewolniczym naśladownictwem dzieł mistrza z Bayreuth. Tworząc "Ijolę", przejął Rytel z pewnością od Wagnera monumentalne założenia samej koncepcji dzieła oraz zasadę konstrukcyjną - konsekwentne oparcie się na technice motywów przewodnich; jednak charakter muzyki jest u polskiego kompozytora odmienny - np. scena Arna z pogrążoną w śnie lunatycznym Ijolą-Maruną bliższa jest raczej impresjonizmowi. Znakomite władanie kompozytorską techniką (zwraca tu uwagę trójchóralny fragment sceny powitalnej w II akcie), zwarta i klarowna mimo wielkich rozmiarów forma oraz duża siła dramatyczna, wynikająca w niemałej mierze ze świetnego libretta, za jakie posłużył przeniesiony tu z niewielkimi jedynie zmianami i pewnymi skrótami dramat Jerzego Żuławskiego - to główne walory "Ijoli", która też cieszyła się dużym powodzeniem zarówno w latach międzywojennych na scenie warszawskiej i poznańskiej, jak też w roku 1957, kiedy wznowiła ją Opera Wrocławska.
Źródło: Przewodnik Operowy Józef Kański, PWM 1997