Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: scena i widownia teatru.
Obsada: 2 role męskie, 1 kobieca oraz epizody i pies.
Druk: "Dialog" nr 5/1988.
Akcja sztuki rozgrywa się na scenie, po próbie, w pustym teatrze, do którego przychodzi stary, wybitny aktor - Feuerbach - na rozmowę z reżyserem. Feuerbach chce wrócić do zawodu po kilku latach przerwy, w czasie których przeżywał załamanie nerwowe. Teraz pojawia się na scenie, na której stoją jeszcze resztki dekoracji z przedstawienia. Dekoracje te w trakcie trwania wywodów Feuerbacha będą rozbierane przez pracowników technicznych teatru, którzy zdają się nie zauważać obecności aktora na scenie. Feuerbach wchodzi zza kulis i zwraca się w stronę widowni, gdzie powinien na niego czekać reżyser - pan Lettau, z którym już przed laty pracował. Po chwili okazuje się, że na widowni siedzi Asystent reżysera. Wtedy Feuerbach odwraca się tyłem do widowni i schodzi ze sceny. Zaskoczony takim zachowaniem Asystent dzwoni, prawdopodobnie do reżysera, melduje, że aktor wyszedł i już ma zamiar wykonać usłyszane w słuchawce polecenie - dzwonić, aby portier zatrzymał Feuerbacha - kiedy aktor pojawia się ponownie. Postanowił poczekać na reżysera na scenie, żeby nie przeszkadzać pracownikom teatru za kulisami. Dostrzega krzesło, które, jak ocenia, postawiono w przewidywaniu, że będzie musiał czekać. Siada na nim i natychmiast odgrywa niewielką etiudę. Krzesło staje się na moment konfesjonałem, po chwili krzesłem salonowym, krzesłem w poczekalni. Asystent patrzy na Feuerbacha zdumiony i zachwycony. Ale kiedy aktor zaczyna mu robić wykład, jak jego zdaniem należałoby grać tragedie Racine`a, Asystent ignoruje go i sięga po telefon. Feuerbach dopytuje się, czy rozmawia on z panem Lettauem, przypomina mu o swojej obecności, i że przyszedł o umówionej godzinie. Poirytowany Asystent odkrzykuje, że nie rozmawia z Lettauem. Po chwili przerwy Feuerbach wznawia rozmowę z Asystentem. Radzi mu, aby przestał marzyć o zawodzie reżysera, bo jest to dla niego zajęcie nieosiągalne. Na razie, jak wynika z obserwacji aktora, Asystent ogranicza się do naśladowania rozmaitych znanych Feuerbachowi zachowań Lettaua, jego gestów i sposobu bycia. Feuerbach znowu wraca do pytania, z kim rozmawiał Asystent. Wtedy po raz pierwszy padają słowa sugerujące chorobę Feuerbacha, kiedy mówi do Asystenta: "Pewnie przekazał pan diagnozę?"
Feuerbach opowiada o pracy aktora, o trudnościach, jakie niesie ten zawód. O konieczności zapominania o swoich "wypróbowanych środkach", umiejętnościach i doświadczeniach. Przypomina swoje wielkie role - Tassa, Edypa. Asytent pyta, dlaczego nigdy nie słyszał o Feuerbachu, skoro jest on tak wybitnym aktorem. Wtedy Feuerbach wyznaje, że od siedmiu lat nie występował na scenie, a Asystent pracuje w zawodzie od lat zaledwie pięciu. Zapytany, co robił przez te siedem lat, Feuerbach z przestrachem wykrzykuje: "Nie może mnie pan zranić takim pytaniem!" Asystent usiłuje zgadnąć, czym zajmował się Feuerbach. Aktor wreszcie wyznaje, że przez siedem lat chłonął życie, które się na niego "zwaliło". Teraz jednak chce wrócić do zawodu. Jest pogodzony nawet z faktem, że chcą go przesłuchiwać, jakby był debiutantem, jakby niczego nigdy w zawodzie aktora nie dokonał. Opowiada, że jako młody aktor był upokarzany przez reżysera, który po każdym wersie tekstu sztuki Brechta kazał mu wykonywać podskok i twierdził, że ten podskok jest dla niego ważniejszy niż sam tekst i jego interpretacja. Przypomina mu się też anegdota o innym aktorze, który trafił na przesłuchania do słynnego Orsona Wellesa i tenże Welles zaprowadził aktora pod drzwi toalety, do której sam wszedł i spoza drzwi wykrzyknął, żeby aktor zaprezentował mu to, z czym przyszedł. Ale, jak podkreśla Feuerbach, on sam jest cierpliwy i będzie teraz czekał na swoją szansę. Ma zamiar zaprezentować monolog Tassa, którego grał już dwa razy w swoim życiu. Raz jako bardzo młody człowiek, nie rozumiejąc jeszcze treści sztuki, ale rozkoszując się jej poezją. Po raz drugi przed siedmiu laty. A teraz ją sobie przypomniał.
Asystent nie zna żadnej ze sztuk, o które pyta go Feuerbach. Kolejny raz słyszy od aktora, że się nie nadaje na reżysera, bo nie jest w swoim postępowaniu konsekwentny, a człowiek teatru powinien wykonywać swój zawód z całkowitym oddaniem, tak jak robi to Feuerbach, który - jak mówi - w swoich działaniach posuwa się do ostateczności. Zaczyna opowiadać o tym, jak kiedyś w trakcie spektaklu, w którym wchodził po scenicznych schodach, zapomniał, że schody na scenie są atrapą, prowadzą do nikąd, i spadł z wysokości całego rusztowania. W trakcie jego opowieści rozlega się z głośnika informacja, że oczekiwany pies już jest. Asystent chce iść szukać zwierzęcia, a kiedy Feuerbach go powstrzymuje, krzyczy na aktora, że nie jest jego strażnikiem i nie ma zamiaru go pilnować. Słowo "strażnik" wzbudza w Feuerbachu złe skojarzenia: "Skąd to panu przyszło do głowy? Że potrzebny mi strażnik." Zdenerwowany aktor powtarza, że będzie czekał na Lettaua, bo jest niezwykle, bezgranicznie cierpliwy. Opowiada Asystentowi o swoim pierwszym zetknięciu z teatrem. Miał siedem lat i na strzelnicy występował gościnnie teatr z przedstawieniem dla dzieci. Poszedł tam z ciotką i zachwycony zapytał, ile trzeba zapłacić, żeby robić teatr. "Zostałem potem aktorem i zapłaciłem za to całym swoim życiem" - kończy. Asystent trafił do teatru - jak sam mówi - poprzez autostop. Podróżował po Francji autostopem i jeden z kierowców, który go zabrał, był dyrektorem teatru. Na scenie zjawia się kobieta szukająca swego psa, który ma występować w teatrze. Będzie noszony na rękach, a na końcu sztuki zostanie wyrzucony do śmietnika. Jedynym warunkiem, który stawia się zwierzęciu jest to, że ma być cierpliwy.
Feuerbach zniżając głos, bo zakłada, że jego rozmowa jest podsłuchiwana, pyta Asystenta, komu jeszcze zaproponowano tę rolę. Ale ten twierdzi, że nie wie. Feuerbach w trakcie dalszej rozmowy wyjmuje z kieszeni pudełko zapałek i po chwili odgrywa przed Asystentem całą etiudę. Pudełko staje się ptakiem, a Feuerbach świętym Franciszkiem. I na oczach Asystenta aktor wyczarowuje całe stado ptaków i wygłasza monolog Franciszka po włosku. Asystent kuli się, bo stado otacza i jego. Ale kiedy Feuerbach skończy i zapyta go, czy widział wyczarowane ptaki, zaprzeczy. Potem pyta, jakiej sztuki to fragment. Feuerbach z zapamiętaniem opowiada, że grał to w Ulm u profesora Bäumlera. Asystent nie zna nikogo o takim nazwisku. Feuerbach tłumaczy, że to wybitna postać, że pracowali nad Franciszkiem przez kilka lat. I nagle wymyka mu się zdanie, że z żadnym innym pacjentem profesor Bäumler nie miał... Kiedy usłyszy wypowiedziane przez siebie słowo "pacjent" jest wystraszony, chce je wymazać, zapomnieć.
Zmęczony Feuerbach analizuje teraz zachowanie Asystenta. Na początku ich spotkania, po etiudzie z krzesłem, młody człowiek był zaskoczony, zaciekawiony. Kiedy Feuerbach opowiedział mu historię o schodach, zaczął być zirytowany. Potem chciał pójść powiedzieć Lettauowi, że Feuerbach jest nieobliczalnym dziwakiem, który był siedem lat w zakładzie zamkniętym, ale aktorowi udało się go jeszcze zatrzymać. Wyznaje Asystentowi, że zażywa nowe lekarstwo, które usuwa labilność psychiczną. W trakcie jego wywodu na scenie zjawia się pies i jego właścicielka. I kiedy nagle z głośnika rozlega się komunikat, że pies jest u portiera, Feuerbach zaczyna krzyczeć. Jest zdesperowany. Woła, że musi dostać tę rolę, bo wszystko w jego życiu od niej zależy. Krzyczy na Asystenta, zarzuca mu, że wyznaczono go, aby dręczył aktora, aby go prowokowal. Cała historia z psem też miała pokazać, że jest nieobliczalnym dziwakiem. Mówi się, że zwierzę jest u portiera a on je przecież widzi na scenie, obok siebie. Uważa też, że kobieta nie była właścicielką psa, tylko podstawioną aktorką.
Asystent pyta Feuerbacha, czy dostaje zasiłek. Aktor wysnuwa z tego wniosek, że od początku wiadomo było, że nie dostanie tej roli. Asystent tłumaczy, że nie on tu decyduje, ale gdyby tak było, to powierzyłby rolę Feuerbachowi i sądzi, że Lettau też wybierze Feuerbacha. Aktor czepia się tej myśli. Pyta, co Lettau o nim mówił, czy wspominał jego dawne role. Nie chce wrócić do pracy dla pieniędzy. Ma z czego żyć. Na dowód zaczyna wysypywać z kieszeni marynarki i spodni monety i banknoty. Żali się, że w innych teatrach, na prowincji gdzie też szukał pracy, nie słuchano go. Wspomina swego dawnego garderobianego. Asystent znika z jego pola widzenia, a po chwili oznajmia, że pan Lettau właśnie przyszedł i Feuerbach może zaczynać. Feuerbach najpierw mówi do Lettaua o swoim czekaniu na niego, o swojej etiudzie z ptakami, o tym, że wie od Asystenta, że Lettau go dobrze wspomina. Wreszcie wygłasza monolog Tassa, ten sam, który mówił przed siedmiu laty. Tak bardzo stara się nie popełnić żadnego błędu i nie załamać się nerwowo jak przed laty, że monolog wypada groteskowo, staje się zrodzonym z lęku monologiem obłąkanego. Kiedy skończy, dopytuje się o ocenę swego występu. Dość natarczywie i niecierpliwie, chce wiedzieć, co myśli o tym Lettau. Ale odzywa się tylko Asystent. Każe zapalić światła na widowni i obwieszcza, że pan Lettau już wyszedł. "Skoro pan Lettau wyszedł, to nie widzę powodu... Tak! - To znaczy że ja też mogę sobie pójść" - mówi Feuerbach i schodzi ze sceny.
Ukryj streszczenie