Operetka w 3 aktach; libretto: Karl von Bakonyi, Robert Bodanzky.
Prapremiera: Budapeszt luty 1908, Wiedeń 21 I 1909.
Premiera polska: Warszawa 12 III 1910.
Osoby: von Lahonay, generał huzarów: Treska, jego córka: R-isa von Marbach, baronowa: von Emmerich, rotmistrz; von Lorenthy, porucznik: Wallerstein, kadet rezerwy; Marosi, ochotnik jednoroczny: Starke, zarządca: Lajos, kamerdyner; Elekes, Wulft, Virag, Turi, Fekete, Molnar, Felseck, Juriczicz, Sturmfried - huzarzy; goście baronowej, służba. Akcja rozgrywa się na Węgrzech, z pocz. XX w.
Akt I. Zapada zmierzch. Przed pałacem baronowej von Marbach rządca Starke ponagla do pracy kamerdynera Lajosa. Najwyższy czas, aby przygotować wszystko do wieczornego przyjęcia; za chwilę powinna zjawić się baronowa ze swymi gośćmi i z oficerami huzarów. Właśnie na tym terenie odbywają się bowiem doroczne jesienne manewry i oficerowie zostali zaproszeni na dzisiejszą kolację.
Lajos nie spieszy się. Przeżył już w tym pałacu niejedno, ma o wszystkim własne zdanie, wie, że nie najlepiej działo się tu ostatnimi czasy. Intrygi i mętne interesy barona von Marbach pozbawiły majątku i wpędziły do grobu poprzedniego pana tych włości, von Lorenthy'ego. Co prawda von Marbach sam wkrótce umarł pozostawiając cały majątek pięknej i młodej żonie, niemniej - zła, jakie wyrządził, nikt już nie odmieni. Syn dawnego pana, pozbawiony wszystkiego, musiał odejść z pałacu i błąka się gdzieś po świecie.
Rządca przynagla Lajosa; baronowa Risa prowadzi już gości, lecz na razie proszą oni gospodynię nie o trunki i tańce: o piosenkę ("Gdy na manewry przyjedzie do wsi..."). Nadchodzą także oficerowie z wiecznie pogodnym, roześmianym i rozśpiewanym ochotnikiem Marosi i z porucznikiem... Lorenthy. Lorenthy pragnie chociaż przez chwilę zostać sam. Ogarnia go fala wspomnień o ojcu, o domu rodzinnym, o... zawiedzionej miłości. Jego ponury nastrój stara się rozproszyć Treska, młodziutka córka dowódcy huzarów, generała von Lahonay. Treska kocha się w poruczniku i nienawidzi jego obojętności. Odkrywa przed nim swoje uczucia, oczekuje i jego wyznań, Lorenthy tłumaczy jej więc, że nie wierzy już w miłość; przeżył kiedyś bolesny zawód ("Tajemnie brzmią słowa w tę cudną noc"). Odchodzi, a do Treski podbiega Marosi. On ją kocha, pragnie ją zdobyć, ale na jego zaloty Treska z kolei pozostaje obojętna.
Rozpoczyna się przyjęcie. Risa wita rotmistrza Emmericha i oficerów. Beztroski nastrój baronowej mąci się, gdy rotmistrz przedstawia jej Lorenthy'ego. Oboje są zmieszani tym pierwszym spotkaniem po latach rozłąki, oboje zdają sobie sprawę, że dawne uczucie gwałtownie powraca w ich życie... Wśród huzarów znajduje się również kadet Wallerstein, rezerwista nie odznaczający się bojowym duchem. Wallerstein bardzo chciałby pójść na przyjęcie do pałacu, niestety, pełni służbę. Lorenthy proponuje mu zastępstwo, przejmie dziś służbę za niego, on i tak nie chce wchodzić do rodzinnego pałacu, nie chce widzieć się z Risą, lecz - Risa odnajduje go. Zostawiła gości i przyszła powiedzieć mu, że kocha go jak dawniej. Okoliczności zmusiły ją do poślubienia barona, jej serce jednak pozostało wierne Lorenthy'emu; musi w to uwierzyć, musi jej wybaczyć! Namawia ukochanego, aby jednak przyszedł do pałacu, ale on odmawia. Więcej: poirytowany, daje jej słowo honoru, że jeśli kiedykolwiek przekroczy, choćby przypadkiem, próg tego pałacu, pozostanie tam już na zawsze. Nie wierzy w szczerość słów Risy, nie może jeszcze zapomnieć goryczy zawodu, jaki sprawiło mu kiedyś jej małżeństwo.
Akt II. W pałacu trwa zabawa. Duszą towarzystwa jest Marosi; flirtuje z Treską, pokpiwa z niedołęgi Wallersteina, wreszcie - oddaje głos gospodyni. Risa zaczyna śpiewać, lecz niespodziewanie wbiega Lorenthy, wzywając kolegów do natychmiastowego powrotu na stanowiska; są przecież manewry! Lorenthy spostrzegł, że "nieprzyjaciel" przegrupował siły i zamierza atakować - jeśli ich zaskoczy, sytuacja może być dramatyczna. Oficerowie pośpiesznie wychodzą, jeden tylko Lorenthy pozostaje w pałacu - zatrzymuje go Risa. Przypomina jego głowo honoru: jeśli kiedykolwiek tutaj wejdzie, pozostanie na zawsze!... Risa nie myśli o czekającej Lorenthy'ego degradacji, o sądzie za dezercję, pragnie nade wszystko zatrzymać go przy sobie. Żąda, aby pozostał. I Lorenthy poddaje się jej urokowi.
A oddział "nieprzyjacielski" istotnie atakuje, zwycięża, bierze jeńców. Generał Lahonay z marsowym obliczem wywołującym absolutne przerażenie u Wallersteina, nie obiecuje niczego dobrego oficerom, którzy przetańczyli bitwę. Nazajutrz wszyscy mają zgłosić się do raportu.
Akt III. Lorenthy bierze całą winę na siebie, lecz generał, który bardzo go lubi i ceni, a ponadto przypuszcza, że Treska i Lorenthy zamierzają się pobrać, nie przewiduje dla niego zbyt surowej kary. Nie wie o tym nic jeszcze Risa i pełna obaw o ukochanego, zwierza się Tresce ze swego uczucia i z konfliktu z Lorenthym, konfliktu, który doprowadził do wczorajszych komplikacji. "Żal serca, rozpacz dręczą mnie, nie widać kresu smutnych dni, daremnie go przebłagać chcę, bo on przebaczyć nie chce mi!"
"Kres smutnych dni" nadchodzi jednak szybko. Lorenthy bierze wreszcie Risę w ramiona. Nie ma już sił walczyć z uczuciem, przyznaje, że niezmiennie ją kocha, chociaż co prawda na złość Risie, sobie i światu poprosił dopiero co o rękę Treskę. Risa rozumie, że to tylko przekora, wybacza mu to szybko; gorzej jednak, że o zaręczynach dowiedział się także generał. Lahonay sprawdza, czy istotnie Lorenthy oświadczył się jego córce, i szczerze zadowolony wzywa Treskę, by młodym błogosławić.
Ale Treska po rozmowie z Risą zdaje sobie sprawę, że jej dziewczęce, pensjonarskie uczucie nie zwalczy miłości tych dwojga, więc - rezygnuje. Lorenthy'ego łączy z Risą, już na zawsze, a sama? Sama słucha, jak wiecznie pogodny Marosi opiewa - niedwuznacznie kierując ten tekst do niej: "Pójdź, pójdź, kotku biały...".
Ta pierwsza operetka Kalmana otworzyła mu od razu drogę do Wiednia, do czołowej sceny muzycznej Theater an der Wien, i w konsekwencji do ogromnej popularności. W ówczesny świat młodego Lehara, Falla i Oscara Strausa wszedł Kalman z muzyką efektowną, pełną temperamentu, młodzieńczą, doskonale wiążącą romantyczny liryzm miłosnych duetów i arii z realistycznymi, charakterystycznymi kupletami rodem z kabaretów. Libretto (opracowane po niemiecku przez Roberta Bodanzky'ego i z jego wersji tłumaczone potem na inne języki) świetnie różnicuje grono huzarów, stwarza wyborne postacie, zwłaszcza Marosiego i Wallersteina, które stały się ulubionymi kreacjami wielu operetkowych sław; spore tradycje mają także i w Polsce, gdzie Marosiego śpiewała m.in. (to partia dla kobiety) Barbara Kostrzewska, a żydowskiego rezerwistę Wallersteina grywali Redo, Rapacki, Sempoliński, Michał Znicz. W głównych rolach najbardziej upamiętnili się u nas: Wiktoria Kawecka (na polskiej premierze), Lucyna Messal i Maryla Karwowska jako Risa, a Władysław Szczawiński i Bolesław Mierzejewski jako Lorenthy.
Najlepsze fragmenty muzyczne "Manewrów" to tęskny duet "Tajemnie brzmią słowa w tę cudną noc" oraz "Marsz huzarski" i piosenka Marosiego "Pójdź, pójdź, kotku biały". Wielką popularność zyskały także szmoncesowe kuplety Wallersteina "Mój przyjaciel Kon". Libretto tłumaczył Adolf Kitschman.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie