autor: Władysław Terlecki
Czas akcji: przełom XIX i XX wieku.
Miejsce akcji: Warszawa.
Obsada: 11 ról męskich, 3 role kobiece.
Druk: "Dialog" nr 8/1999.
Sędzia, który przyjechał właśnie z Petersburga ogląda mieszkanie o czarnym wystroju, butelkę po szampanie, kieliszki, wiszący w szafie mundur oficerski i kolorową suknię.
Sędzia rozmawia z Lekarzem, który twierdzi, że pacjent jest jeszcze zbyt krótko na obserwacji, aby można było powiedzieć coś pewnego. Sędzia pyta, czy wiadomo, dlaczego padł tylko jeden strzał.
Sędzia odwiedza Oficera w szpitalnej izbie z zakratowanymi oknami. Oficer namawia go, żeby nie próżnował w Warszawie, jest tu wiele interesujących miejsc. Nie chce, żeby jego obrońcą był ktoś z Petersburga, uważa, że z tak prostą sprawą poradzi sobie nawet "Polaczek".
Sędzia rozmawia z Urzędnikiem prokuratury, skarży się, że gazety w Warszawie skaczą im do gardeł, dziwi się, że mają tu tak lichą cenzurę. Urzędnik tłumaczy, że tubylcy nauczyli się wodzić cenzurę za nos. Tu nikt już teraz nie pamięta, że aktorka miała wielu wrogów, a jej romans był głośnym skandalem. Pamiętają, że to rosyjski oficer zabił polską aktorkę. Ostrzega, że będzie to dla Polaków pretekst do budzenia nienawiści do Rosjan. Cieszy się, że Sędzia przejmuje tę sprawę. Jest w niej wiele niejasności. Sędziemu nie podoba się na tej prowincji, uważa, że Warszawa jest brzydkim i nudnym miastem.
Protokolant, przekazując Sędziemu akta ostrzega, że jeśli chce je wynieść z urzędu, należy prosić o eskortę. To niebezpieczne miasto, zdarzały się napady na urzędników z dokumentami.
Sędzia przesłuchuje właścicielkę kamienicy, w której doszło do zabójstwa. Jest pewna siebie, niechętna Rosjanom i podkreśla, że nie mówi dobrze po rosyjsku.
Sędzia rozmawia z dowódcą pułku, w którym służył zabójca. Interesuje go niedawny pojedynek, w którym zginął bliski przyjaciel Oficera. Słyszał plotki o politycznych przyczynach pojedynku. Pułkownik tłumaczy, że Rosjanie żyją tu odizolowani, obracają się tylko we własnym kręgu, Polacy się z nimi nie bratają. Dlatego takie poruszenie wywołuje ktoś, kto się z tego wyłamuje, jak na przykład ta "aktoreczka".
Sędzia przesłuchuje służącą aktorki. Twierdzi ona, że tylko ten rosyjski oficer kochał jej panią naprawdę. Aktorka często mówiła o śmierci, że się sama zabije, albo ktoś ją zastrzeli.
Sędzia rozmawia z Dyrektorem Teatru - starszym panem w generalskim mundurze. Mężczyzna tłumaczy, że praca w teatrze jest równie trudna jak dowodzenie pułkiem kawalerii. Opowiada, że Maszeńka była bardzo egzaltowana, ale też bardzo nieszczęśliwa, często mówiła o śmierci. Słyszał, że ten Oficer źle ją traktował.
Sędzia przesłuchuje młodą Aktorkę, przyjaciółkę zamordowanej. Opowiada ona, że Oficer straszył jej przyjaciółkę śmiercią, mówił, że ją zabije, gdy będzie chciała od niego odejść. Sędzia sugeruje, że ona często mówiła o śmierci. Aktorka zaprzecza - jej przyjaciółka jak nikt kochała życie. Sędzia sugeruje, że urządzenie miejsca w stylu kostnicy musiało być jej pomysłem, bo Oficer jest na to zbyt prostoduszny. Aktorka jest oburzona, że teraz Rosjanie będą robić wszystko, żeby uniewinnić Oficera.
Sędzia z Protokolantem zastanawiają się nad Rosjanami w Warszawie, którzy tęsknią do rodzinnych stron, ale nie mają zamiaru tam wracać, a jeśli czują się bardziej Polakami, mogą być zaakceptowani przez miejscowych tylko, jeśli nabiorą nienawiści do Rosji.
Sędzia rozmawia z Lekarzem, który zapewnia, że jeszcze nie może powiedzieć nic pewnego, ma wrażenie, że pacjent coś przed nim udaje, że nastąpiło coś dziwnego - zatracenie poczucia własnej tożsamości pod wpływem drugiej osoby. Świadczy o tym fakt, że gdy dwie osoby postanawiają popełnić samobójstwo, jedna pozostaje przy życiu. Do tego pacjent zapewnia, że ani przez chwilę nie przestał kochać Maszeńki. Sędzia ma dość gier oskarżonego. Postanawia zabrać go na wizję lokalną. Uważa, że to bardzo wyrachowany człowiek, dlatego nie zastrzelił siebie, a zabijając ją uwolnił się od wszystkiego, z czym nie mógł sobie poradzić i co go prześladowało. Lekarz nie podziela tego poglądu, próbuje bronić pacjenta. Sędzia zauważa, że Oficer był ostatnio kłębkiem nerwów, zastanawia się, czy nie znalazł się w pułapce. Może nie był oprawcą, ale ofiarą?
Sędzia wyjmuje z zalakowanej koperty czarno oprawiony zeszyt, który znaleziono na miejscu morderstwa. Czyta zafascynowany. Nadchodzi Adwokat z warszawskiej palestry, który będzie bronił Oficera. Informuje o niepokoju swojego klienta wywołanym zbyt długim przetrzymywaniem go w szpitalu - obawia się, że ktoś chce uznać go za niezdolnego do stanięcia przed sądem. Sędzia zauważa, że wybór oskarżonego jest bardzo roztropny - gdy będzie go bronił rodak Maszeńki, tutejsi ludzie odbiorą to o wiele lepiej, niż gdyby był to ktoś z Petersburga.
Sędzia przeprowadza wizję lokalną. Mimo prób zachowania tajemnicy, przed bramą zebrał się tłum domagający się powieszenia mordercy. Sędzia wypytuje Oficera o wydarzenia tamtego wieczoru. Maszeńka pisała listy - do matki, do dyrektora teatru. On próbował upewnić się jeszcze raz, czy wszystko przemyślała. Ona przypominała mu, że przecież już dawno wszystko obmyślili i postanowili. Sędzia pyta, czy zawsze mieszali wino z opium. Oficer wyjaśnia, że Maszeńka to lubiła, on nie miał do tego przekonania. Sędzia zauważa, że z kartek, które wtedy pisała, wynika że wcale nie była taka pewna i że bała się śmierci. Oficer tłumaczy, że nie było dla nich nadziei - dzieliło ich wszystko: narodowość, zawód, urodzenie, religia, wychowanie. Jego rodzina nie zgadzała się na ten związek, ona miała przez niego nieprzyjemności. Niektórzy w teatrze zaczęli jej unikać, jemu też udzielano przestróg. Mieli wszystkich przeciwko sobie. Dlatego postanowili być do końca razem. Tego wieczoru Masza zapewniała go, że nigdy nie była szczęśliwsza niż w czasie swojej z nim znajomości. Uważała, że wspólna śmierć to jedyne wyjście. Sędzia uważa, że można tę sprawę zobaczyć inaczej - Oficer zwabił ją tu, napoił winem z opium po czym zabił z zazdrości. Kartki, które pisała tego wieczoru, świadczą o jej strachu. Oficer opowiada, że zasnęli na sofie, obudziła go i kazała nie zwlekać. Strzelił a potem poczuł, że nie strzeli do siebie, że będzie umierał wiecznie.
Następnego ranka Sędzia zastanawia się z Protokolantem nad wnioskami z wizji lokalnej. Uważa, że Oficer cały czas gra jakąś rolę.
Przesłuchanie Oficera na policji. Sędzia chce dojść prawdy. Uważa, że Oficer jest człowiekiem inteligentnym, ale nieszczęśliwym i ma kłopoty z własną tożsamością. Uważa, że do czasu poznania Maszeńki nie miał celu w życiu i nie wiedział, kim jest. Uważa, że nie był zdolny do wielkiej miłości i dlatego nie odwiódł jej od zamiaru samobójstwa. Oficer twierdzi, że ona była silniejsza i nie mógł jej się przeciwstawić. Sędzia uważa, że szukała u Oficera pomocy i wsparcia po tych upokorzeniach, których doznawała z jego powodu, a on nie potrafił jej tego dać. Uważa, że Oficer ją oszukał. Oficer tłumaczy, że wtedy naprawdę myślał, że będzie umierał wiecznie.
Urzędnik próbuje przekonać Sędziego, że ktoś przeszukiwał jego pokój hotelowy i że jest to niepokojące. Sędzia nie chce się poddać poczuciu ciągłego zagrożenia, w jakim żyje wielu Rosjan w Warszawie. Urzędnik zapewnia go, że mają ku temu powody. Sędzia zbywa go, uważa, że to jest i zawsze będzie rosyjskie miasto, a miejscowi Rosjanie są przeczuleni.
Oficer chce rozmawiać z Sędzią w cztery oczy. Wie, że Sędzia ma czarny zeszyt. Sędzia zauważa, że to niebezpieczny dokument. Należał do zastrzelonego przyjaciela Oficera. Są tam nazwiska grupy spiskowców działającej w warszawskim garnizonie, a ów przyjaciel był jej twórcą i szefem. Chciał wojny domowej w Rosji i obalenia władzy. Sędzia nie chce odpowiedzieć Oficerowi, co ma zamiar zrobić z tą wiedzą.
Sędzia zostaje sam. Czyta czarny zeszyt. Nagle zjawia się Nieznajomy. Zapewnia, że nie jest tu trudno się dostać, zwłaszcza w mundurze. Gmach jest już pusty. Żąda zwrotu zeszytu, bo nie dotyczy sprawy, którą Sędzia się zajmuje. Sędzia przestrzega go, że zabranie zeszytu niewiele pomoże, bo on ma dobrą pamięć. Nieznajomy przyznaje, że wie o tym, dlatego wyciąga rewolwer, strzela do niego i zabiera zeszyt. Wychodzi nie zatrzymywany przez nikogo.