Czas akcji: XX wiek.
Miejsce akcji: kuchnia w małym jednopokojowym mieszkaniu w robotniczej dzielnicy dużego przemysłowego miasta w Europie.
Osoby: 1 rola męska i 1 rola kobieca.
Druk: "Dialog" nr 3/2000
Głównym bohaterem sztuki jest On, tytułowy Helver, trzydziestoletni, lekko otyły, upośledzony umysłowo człowiek. Helverem opiekuje się Ona, Karla, trochę tylko od niego starsza, też niezupełnie zdrowa kobieta. Zza okien mieszkania dobiega odgłos maszerujących po ulicy tłumów. Słychać okrzyki, skandowania, brzęk tłuczonego szkła. W całym mieście trwa rewolucja, jednak ani jej tło polityczne, ani społeczne nie zostaje jasno określone (kilka szczegółów nasuwa jednakże skojarzenia z przewrotem o charakterze hitlerowskim). Dramat koncentruje się wyłącznie na wzajemnych relacjach pomiędzy Helverem a Oną.
Sztukę rozpoczyna scena, gdy zdyszany Helver wkracza do mieszkania ze szturmówką w ręku. Mocno podekscytowany opowiada o tym, co się dzieje na ulicach. Ona proponuje mu ciepły obiad. Helver odmawia, tłumacząc, że już jadł poza domem. Opowiada o tym jak wszyscy dostawali, ile kto chciał, grochówki, a potem także po sznapsie, a podniecony tłum spalił sklepik pana Hanssena. Helverowi bardzo podoba się rola bojownika za sprawę. Chciałby nawet zostać żołnierzem. Pokazuje Onej jak się stoi "na baczność" i jak się "robi spocznij". Usiłuje też nauczyć Oną kilku prostych komend. Gdy kobieta zaczyna się opierać, staje się brutalny. Ona ulega więc i stara się jak najdokładniej wykonywać polecenia mężczyzny. Helver zaczyna zadawać jej pytania, takie same, jakie jemu zadawał lekarz psychiatra w trakcie ostatniej wizyty. Powoli uspokaja się i stopniowo staje się bezradnym i wystraszonym małym chłopcem.
Z dalszej rozmowy bohaterów wynika, że Ona miała kiedyś męża i dziecko. Było ono tak bardzo upośledzone, że mąż nie chciał zaakceptować jego obecności. Zrozpaczona matka podrzuciła dziecko pod bramę szpitala psychiatrycznego i uciekła. Gdy mąż się o tym dowiedział, wyrzucił ją z domu. Ścigana wyrzutami sumienia, próbowała dziecko odnaleźć. W trakcie żmudnych poszukiwań w wielu zakładach psychiatrycznych trafiła na Helvera i postanowiła uznać za swojego syna. W szpitalu zwołano komisję, która ostatecznie zadecydowała o przyznaniu jej prawa do opieki.
Rozmowę przerywa huk tłuczonego szkła. Do kuchni wpada kilka kamieni i płonąca pochodnia. Obawiając się, że przebywanie w mieszkaniu robi się dla Helvera zbyt groźnie, Ona postanawia wysłać go pociągiem z powrotem do szpitala psychiatrycznego, z którego go wzięła. Tłumaczy mu, jak dotrzeć do dworca, jak kupić bilet i co ma powiedzieć, gdy już znajdzie się na miejscu. Wypycha mężczyznę za drzwi i zostaje sama w mieszkaniu. Po jakimś czasie Helver wraca mocno pobity i sponiewierany. Okazuje się, że na ulicach trwa polowanie na osoby upośledzone umysłowo i fizycznie. Helver też został schwytany, lecz udało mu się uciec. Po drodze do domu spotkał Pastora, który kazał mu powiedzieć Onej tak: "Powiedz, Helverze, mojej drogiej Karli, że nasz Pan wie, co robi".
Prosił także Helvera, by przekazał Onej jego prośbę o modlitwę za niego i za wszystkich. Sam wracał do kościoła, który już się palił.
Ona podejmuje ostateczną decyzję. Postanawia zabić Helvera, podając mu wszystkie lekarstwa jakie ma naraz. Bawi się z nim kolorowymi pastylkami w "układanki". W trakcie zabawy łagodnie przymusza go do łykania kolejnych porcji lekarstw. W końcu Helver zwala się ciężko z krzesła na podłogę i umiera. Ona przeprasza Boga za to, co zrobiła, ale już za chwilę, w histerycznym uniesieniu, obciąża Go odpowiedzialnością za wszystko, co się stało.
Sztuka kończy się, gdy drzwi mieszkania wylatują z hukiem z futryn. Ona stoi bezruchu, patrząc na widownię. Jest już poza światłem sceny. Tylko ona i publiczność.
Ukryj streszczenie