Czas akcji: sierpień 1914 - kwiecień 1915.
Miejsce akcji: Oleandry, Kielce, Laski, Łowczówek i Nida.
Obsada: 38 ról męskich, 7 ról kobiecych, kilka epizodów.
Druk:
Sztuka w 5 obrazach.
"Gałązka rozmarynu" to patriotyczne widowisko. Jest próbą przeniesienia na deski teatru losów legionowych żołnierzy pod dowództwem Józefa Piłsudskiego i pokazania jak budował się mit Komendanta.
Na terenie podkrakowskich Oleandrów odbywa się rekrutacja do polskich legionów. Tutaj poznajemy główne postacie, których losy przewijać się będą przez całą sztukę: Juhasa i Sławę, którzy w finale zostają małżeństwem, Wilka, Betona, Iskrę, Ciotkę i Zadora. Sława jest sanitariuszką, a Juhas dobrze wykształconym młodzieńcem, który jedynie udaje podhalańskiego górala. Wilk, człowiek niezwykle prawy i zasadniczy, pochodzi ze Stanisławowa. Prawie przez całą sztukę poszukuje go Ciotka, by dostarczyć mu ciepłe kalesony, gdyż często zapadał na anginę. Chce także dostarczyć mu inne, jej zdaniem, niezbędne na wojnie rzeczy. Beton jest pomocnikiem murarskim, który ma na sumieniu niedawno popełnione w afekcie morderstwo. Do legionów ucieka przed austriackim wymiarem sprawiedliwości. Iskra, obdarzony zmysłem krytycznej obserwacji, prowadzi dziennik, a zawarte w nim trafne komentarze o ówczesnej sytuacji politycznej i społecznej stanowią istotny element narracyjny sztuki.
Z kolei Zadora to klasyczny bufon i pyszałek, który w legionach szuka sławy i władzy. Powodzenie i wysoką pozycję usiłuje osiągnąć przede wszystkim przez drobne oszustwa i krętactwa, jak na przykład ciągłą zmianę mundurów. Co jakiś czas prezentuje się w nowych, coraz bardziej atrakcyjnych, choć dziwacznych mundurach.
W czasie, gdy poznajemy bohaterów dramatu, przez scenę, w świetle zachodzącego słońca, przemaszerowuje oddział kadrówki ze śpiewem "Hej Strzelcy wraz...", kierując się w stronę teatrzyku w Oleandrach.
Następnie akcja widowiska przenosi się do cukierni w Kielcach. Jest poranek 30 sierpnia 1914 roku. Właściciel cukierni, pan Słowikowski, nie bardzo wie, jakie ma zająć stanowisko wobec panującego wokół wojennego zamieszania. Szczególnie, że do uprzednio rosyjskiego miasta wkroczyli właśnie polscy legioniści wraz z armią C.K. Austrii. Każe więc zamalować rosyjski napis nad cukiernią, ale tak rzadkim wapnem, by jednak było widać rosyjskie litery. W całym mieście panuje ogólny strach i zamieszanie. W katedrze odbywa się uroczysta msza z udziałem legionistów. Gdy pan Słowikowski dowiaduje się, że jego syn także zaciągnął się do legionów, zwycięża w nim duch niepodległościowy i sam zdziera napis nad cukiernią, aby już nigdy nie było widać znienawidzonej cyrylicy. Pomaga mu w tym syn, świeżo wyfasowanym bagnetem.
W ostatnim tygodniu października 1914 roku spotykamy bohaterów w okolicach Laek. Z relacji miejscowego chłopa dowiadujemy się, że Juhas uratował mu dziecko zręcznym zabiegiem laryngologicznym, a także przepisał lekarstwa i zalecił dalszy sposób leczenia. Juhas wypiera się wszystkiego i mówi, że chłopu się to pewnie przywidziało. Zabójca Beton, przed bitwą, która ma rozpocząć się najprawdopodobniej następnego dnia, zgłasza chęć spowiedzi u legionowego kapelana - kapucyna. Ten wysłuchuje go już w okopie, ale treści spowiedzi nie poznajemy. Beton bardzo dziękuje kapucynowi, a później wyznaje współtowarzyszom broni, że spowiedź przyniosła mu wyraźną ulgę.
Sanitariuszka Sława, która tymczasem stała się obiektem westchnień całego oddziału, dostaje rozkaz, aby się zgłosić do sztabu sanitarnego. Wygląda na to, że zostanie oddelegowana do innej pracy. Przed odjazdem chce jednak jakoś związać ze sobą Juhasa, którego pokochała z wzajemnością, prosi więc kapelana, aby wręczył im obrączki zrobione z resztek szrapneli. Do tego wojennego ślubu jednak nie dochodzi na skutek nagłej zmiany okoliczności.
Jest 24 grudnia 1914 roku, wigilia Bożego Narodzenia. Bohaterowie znajdują się na linii okopów w Łowczówce. Beton, nie chcąc o tym świątecznym dniu zapomnieć, wychodzi z okopu, aby przynieść choinkę. W trakcie tej wyprawy dosięga go nieprzyjacielska kula. Ciężko ranny, z choinką w ręku, jakoś doczołguje się do swojego okopu. Żegna się z przyjaciółmi, oddaje swój medalik i umiera wśród kolegów. W czasie dalszej walki okazuje się, że po drugiej stronie, w carskiej armii, też walczą Polacy, siłą do niej wcieleni. Gdy strzały wreszcie ustają, po obu stronach frontu rozbrzmiewa śpiewana przez Polaków kolęda "Bóg się rodzi, moc truchleje..."
W drugiej połowie kwietnia oddział jest nad Nidą. Bufon Zadora, przyłapany na kolejnej mundurowej mistyfikacji, zostaje ostatecznie rozszyfrowany przez Juhasa, który w uznaniu zasług bojowych i okazanej inteligencji został mianowany oficerem. Za karę Zadora musi mu teraz wypucować buty. Do oddziału, po wielu perypetiach, dociera nareszcie Ciotka i wręcza Wilkowi ciepłe kalesony.
Ostatecznie okazuje się, że Juhas jest dezerterem z austriackiego wojska, z którego zbiegł do Szwajcarii i tam skończył studia medyczne. Gdy do oddziału wraca Sława, szykuje się huczny ślub.
Widowisko kończy się przybyciem Komendanta Józefa Piłsudskiego. Juhas komenderuje: pluton baczność. Dzieci śpiewają:
"Jedzie, jedzie na kasztance, na kasztance!
Siwy Strzelca strój!
Hej, hej, komendancie,
Miły wodzu mój! ..."
Kurtyna, podczas dziecięcego śpiewu, powoli opada.
Ukryj streszczenie