Czas akcji: Wielka Rewolucja Francuska.
Miejsce akcji: Paryż.
Obsada: 2 role męskie, 1 rola kobieca.
Druk: Andrzej Bursa "Utwory wierszem i prozą", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1969.
Sztuka w jednym akcie.
W piwnicy paryskiej kamienicy hrabia Cagliostro ma swą "rekwizytornię". W chwili rozpoczęcia akcji przebywają w niej trzy osoby: Katarzyna - medium Cagliostra, Albandyn - "facet hodowany w dzieciństwie we flaszce, wzrost ok. 90 cm" oraz Bartłomiej - "chuda tykowata postać o nadmiernie długich nogach".
Piwnica jest zamknięta, a Cagliostro nie pokazał się od dwóch dni i nie przyniósł jedzenia. Wysoki Bartłomiej obserwuje przez okienko buty przechodniów. Wzrastająca ilość trzewików czeladników podsuwa mu myśl o nadciągającej rewolucji. Długonogi dziwoląg dobrze zna czeladników, bo dzieciństwo i wczesna młodość upłynęły mu "na łagodnym kołysaniu się wśród aromatów świeżych skór wołowych", bowiem Cagliostro kupił kilkuletniego chłopca, by uczynić z niego człowieka długonogiego. Powiesił go za nogi w znajomej garbarni, a majster co pewien czas naciągał je za pomocą specjalnego mechanizmu.
Albandyn od dzieciństwa tkwi zamknięty w butelce, a Cagliostro, wychodząc, korkuje flaszkę za pomocą specjalnego zaklęcia. Niepiśmienna Katarzyna bywa kochanką Cagliostra, ale głównie pełni funkcję medium w trakcie pokazów hrabiego. Cagliostro przekonuje widzów, że dziewczyna nie czuje ani kłucia szpilkami, ani przypalania żelazkiem, ale to nieprawda.
Cała trójka nienawidzi swojego psychopatycznego właściciela i, słysząc okrzyki zwycięskiej rewolucji, obmyśla zemstę. Z lubością dyskutuje o tym, czy Cagliostra lepiej powiesić, czy udusić, i jakie wymyślne tortury zadać mu przed śmiercią. Tylko Katarzyna nie jest mściwa. Stwierdza: "teraz, gdy mamy wolność, po co go zabijać".
Zza okna dobiegają okrzyki na cześć Cagliostra jako członka Konwentu. Bartłomiej i Albandyn, przestraszeni, wycofują się z pogróżek, obmyślają uroczyste powitanie hrabiego, mówią o dobrych stronach swojego losu: "Jesteśmy artystami, elitą. Czeka nas wielka przyszłość."
Inaczej Katarzyna. Czuje się skrzywdzona, chce odzyskać wolność i normalnie żyć. Ma zamiar, gdy Cagliostro wróci, dać mu w "papę" i nagadać tak do słuchu, żeby popamiętał. "Lud Paryża mogłeś nabrać, ale swojej Kaśki nie nabierzesz" - odgraża się i zaczaja z pogrzebaczem w dłoni.
Albandyn i Bartłomiej, zastraszeni i niewolniczo oddani swemu panu, chcą uciszyć Katarzynę, a gdy ich nie słucha, biją ją i w końcu zabijają. Przerażeni jeszcze bardziej, bo "Cagliostro lubił tę małą", tulą się po kątach i trwożnie nasłuchują głosów z ulicy.
Ukryj streszczenie