Czas akcji: Wielkanoc.
Miejsce akcji: wieczernik.
Obsada: 9 ról męskich, 2 role kobiece.
Druk: Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1988.
Dramat w dwóch częściach.
Jezus został ukrzyżowany, a jego uczniowie skryli się w wieczerniku. Boją się prześladowań, boją się, że zostaną, jak ich Pan, zgładzeni. Wyrzucają sobie, że go zdradzili i robią sobie nawzajem wymówki. Piotr zaparł się Jezusa, Jan szedł za nim, ale trzymał się w bezpiecznej odległości i nie pomógł mu, gdy upadł pod ciężarem krzyża; Jakub po śmieci mistrza skrył się w grobie. Apostołowie czują się zdezorientowani i zawiedzeni - myśleli, że będą wspólnie z Jezusem panować nad światem:
"Bośmy już czekali
Na tę cudowną chwilę, kiedy zasiądziemy
Razem z nim i nad ludem panować będziemy".
Marzyli o władzy; okazało się jednak, że jego królestwo nie jest z tego świata:
"Był taki ubogi.
Taki zwyczajny. A myśmy tak chcieli,
Żeby jak król się zjawił w Palmowej Niedzieli
W blasku..."
Apostołowie "w marzeniach swoich zasiadali z Nim na królestwie". Tymczasem "Mistrza złapali, związali, zabrali".
Magdalena udaje się do grobu, żeby namaścić ciało Pana wonnościami. Zastaje jednak grób pusty; Jezusa rozpoznaje w ogrodniku. Dwaj uczniowie spotykają Pana w drodze do Emaus. W końcu, wysłuchawszy modlitw Apostołów, Jezus przychodzi do wieczernika. Nie sądzi, nie każe się tłumaczyć - wybacza. Nieobecny w wieczerniku Tomasz nie wierzy w zmartwychwstanie - chce dotknąć Pana, włożyć palce w jego krwawe rany.
Dramat zawiera wyraźne aluzje do polskiej historii i realiów stanu wojennego. Mowa jest o "kraju zwątpienia", w którym "jest jak na cmentarzu", o ojczyźnie "której nikt nie umie zrozumieć, bo i ona siebie nie rozumie", o udziale w powstaniu, o obławie, o przesłuchaniu. Słychać "wycie policyjnych sygnałów". Tomasz w wieści o zmartwychwstaniu doszukuje się prowokacji władz:
"Żeby lud zgłupiały
Na ulicę wyciągnąć i chwycić kraj cały
Za gardło...
Potem miasto wziąć i dom po domu
Przeszukać"
Nieznajomy uświadamia
"...jak każdy wygląda
Kto w kraju tym chce mówić, co niedozwolone,
A nawet szepce, myśli... Ta ziemia krwi żąda
Co pokolenie.
Wciąż nienasycona [...]
Jednego zakatują, drugiego przekupią...
[...] bo tutaj płacą życiem całym
Za słowa, co w szczęśliwych krajach są banałem.
[...] tu się tylko kona
Powolutku. Dzień za dniem. Maleje. Maleje.
I ciągle ma nadzieję, że coś przeznaczone"
Namawia Magdalenę do wyjazdu; chce zabrać ją
"... tam - gdzie zwykła ziemia,
Gdzie w zwykłych domach, nie w grobowcach, siedzą".
Magdalena nie chce jednak uciekać:
"Jeśli uciekniemy,
Będziemy już milczeniem"
Z maniackim uporem powtarza słowo "zmartwychwstał", wierząc, że zmartwychwstanie spełniło się właśnie dla tej ziemi. Jej niezłomna wiara w zmartwychwstanie jest wiarą w odzyskanie niepodległości.
Ukryj streszczenie