Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: pokój w mieszkaniu w mieście.
Obsada: 1 rola męska, 1 rola kobieca, 1 epizod męski.
Tekst dostępny w Agencji Dramatu i Teatru Elżbiety Manthey
Głowni bohaterowie są małżeństwem. On ma czterdzieści pięć lat, ona około czterdziestu. Od pewnego czasu przeżywają kryzys swojego związku, podobny do tego, jaki dotyka większość par na świecie. Mężczyzna, znudzony codzienną monotonią małżeństwa, zdradza żonę. Ona - klasycznie - chce umrzeć, "ponieważ on już jej nie kocha!". Podejmuje próby samobójcze, a to przez trucie się koktajlem z pigułek, a to przez skok z okna czy strzelanie do siebie z pistoletu. Za każdym razem powstrzymywana jest przez męża i słyszy od niego zawsze to samo: "Te moje historie z babami rozgrywają się tylko na seksualnej płaszczyźnie, wyłącznie seks i nic więcej, dla ciebie mam ogromny szacunek." Zdarzenia, słowa, reakcje powtarzają się w niezmienionej kolejności. O tym wszystkim Barbara opowiada zwracając się w bezpośrednim monologu do teatralnej publiczności. W przedstawianych zdarzeniach uczestniczy także Mężczyzna, oboje zaś mają świadomość swej obecności na teatralnej scenie: "Uważaj, bo spadniesz! Tam z przodu kończy się dekoracja" - upominają się nawzajem.
Po kolejnych przeżyciach Mężczyzna zaproponował żonie zrewidowanie załganej idei zamkniętego dozgonnie związku dwojga ludzi w rodzinie i wprowadzenie w ich życie modnego związku otwartego: małżonkowie robią to, co chcą, zwłaszcza w sferze seksu. Barbara nie chciała zgodzić się, ale w końcu uległa. Nawet jej syn Robert przekonywał: "Mamo, musisz wreszcie przestać być tylko dodatkiem do taty. Bądź niezależna! Po prostu znajdź sobie kogoś innego. Mamo, spróbuj chociaż."
Początki nowej drogi Barbary nie były łatwe, ale w końcu wszystko potoczyło się według banalnego schematu: szara myszka w depresji, potem fryzjer, nowe ciuchy, odmiana i - znów banał - niebywałe powodzenie u młodych panów, którzy u dojrzałej kobiety szukali ramion do wypłakania się, pocieszenia, a gdy trafiał się równolatek, to był to facet zgorzkniały, zdradzany przez żony i kochanki. A Mężczyzna - przeciwnie - kwitł, podrywał kobiety, kupił sobie nowy samochód, przyprowadzał do domu swoje "narzeczone", żądał, by Barbara opiekowała się coraz to młodszymi panienkami. Więc raz ogromna pięciokilogramowa puszka z pomidorami wylądowała na głowie Mężczyzny, raz jego dłoń znalazła się w rozgrzanym tosterze. Chcąc przerwać tę serię infantylnej kobiecej zemsty Mężczyzna perswadował łagodnie: "Musisz rozpocząć nowe życie. Jestem przekonany, że znajdziesz kogoś... zasługujesz na to. Mój Boże, ty jesteś tak inteligentną, tak wspaniałą, tak fascynującą i godną miłości kobietą..." W odpowiedzi na to Barbara chce rozstać się z życiem skacząc z okna, a podczas spadania strzelić do siebie. Zwyciężył rozsądek, o który apelował Mężczyzna: Barbara przeprowadziła się do nowego mieszkania, (w którym właśnie oboje się znajdują) znalazła pracę, osiągnęła spokój wewnętrzny. Mężczyzna odwiedzał ją często, w końcu to mąż. Zaniepokoiło go to, że Barbara przestała interesować się jego kochankami, wreszcie dowiedział się od żony: "Wiesz, skarbie, chyba znalazłam tego właściwego..." Ta rozmowa była przełomowa, więc scenę z przeszłości odtwarzają specjalnie dla teatralnych widzów. "Ten właściwy" jest profesorem fizyki (oczywiście jądrowej) na uniwersytecie, jest kandydatem do Nagrody Nobla, jest wielkoduszny, inteligentny, uważa, że największym zagrożeniem dla kraju są politycy, ma trzydzieści osiem lat, co oznacza, że jest pięć lat młodszy od Mężczyzny. Mężczyzna jest zazdrosny. Barbara śmiejąc się triumfalnie wyjaśnia: "Związek otwarty ma swoje wady. Jeśli ma funkcjonować, może być otwarty tylko z jednej strony: po stronie mężczyzny! Bo jak się związek otworzy z obu stron, to powstaje przeciąg!". A Mężczyzna dopowiada: "Mogę cię wykorzystywać, poniżać... ale biada, jeśli przyjdzie inny i odważy się ciebie poderwać." Ale Barbara nie powiedziała jeszcze wszystkiego - Profesor pisze wiersze i rockowe przeboje, które śpiewają największe sławy estrady, na przykład taki przebój: "Kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru". Do Barbary telefonuje Profesor, zapowiada, że za pół godziny przyjedzie. Mężczyzna dostaje z zazdrości szału. Chce udusić Barbarę szalem. Awantura jest mocna, wulgarna. Barbara nie ma litości, bierze odwet za wszystkie upokorzenia. Mężczyzna żebrze o seks, niemal dopuszcza się gwałtu, na koniec wyznaje miłość, histeryzuje. "Tak naprawdę to chcesz tylko udowodnić, że jestem twoją własnością! Zgodnie z prawem! - Jak ci się spodoba, to możesz mnie komuś wypożyczyć, ale nigdy - odstąpić" - podsumowuje gorzko Barbara. Jest zła, rozkazuje Mężczyźnie opuścić mieszkanie, ma do niego pretensję o to, że przyszedł wszystko w jej życiu popsuć. Ale Mężczyzna popada w nową histerię, chce skakać z okna, strzelać do siebie. W szamotaninie z Barbarą rani ją w kolano. Wreszcie odkręca wodę nad wanną w łazience i planuje utopić się z podłączoną do prądu suszarką do włosów w dłoni. Barbara, żeby zakończyć te sceny, oświadcza, że wszystko o fizyku zmyśliła, a rozmowa telefoniczna była pomyłką, którą wykorzystała do fałszywego komunikatu. Uspokojony Mężczyzna nie przyznaje się do tego, że dał się nabrać, triumfalnie oznajmia Barbarze, że to ona naiwnie uwierzyła w przedstawienie pod tytułem "samobójstwo" i, jak zawsze, dała się nabić w butelkę. Mężczyzna z poczuciem wyższości karykaturalnie interpretując śpiewa przebój Profesora fizyki.
Dzwonek do drzwi, wchodzi Profesor, czule wita się z Barbarą. Zdezorientowany Mężczyzna na widok Profesora doznaje szoku. [ O tym, z którym ze znanych bożyszczy kobiet Profesor skojarzy się Mężczyźnie decydować powinien czas każdej premiery]. Mężczyzna chwyta suszarkę do włosów, słychać odgłos skoku do wody, widać błysk iskry elektrycznej.
Ukryj streszczenie