Czas akcji: lata 1933 - 1955.
Miejsce akcji: pokoje hotelowe w Szwajcarii, apartament w Kalifornii.
Obsada: 2 role męskie, 1 rola kobieca, głos Hitlera.
Druk: "Dialog" nr 11/1995.
Wybitny, światowej sławy pisarz niemiecki, laureat literackiej Nagrody Nobla (1929), Tomasz Mann (1875 - 1955), uciekł z Niemiec razem z żoną Katią wiosną 1933, gdy Adolf Hitler doszedł do władzy. Mann uniknął w ten sposób przymusu składania w ojczyźnie politycznych deklaracji, gdy powszechnie oczekiwane było poparcie dla ideologii faszystowskiej.
Tomasz i Katia Mannowie mieszkają w skromnym pokoju hotelowym w szwajcarskiej wsi Arosa. Pisarz chodzi na spacery z Albertem Eisteinem, odpoczywa, żywo interesuje się wydarzeniami w Niemczech. Mannom towarzyszy Frank, fryzjer pisarza, pomocnik w wielu życiowych sprawach, niemal przyjaciel domu, ale trzymany, zwłaszcza przez Katię, na dystans.
Tomasz Mann czeka na gościa, rozmawia z żoną o zapowiedzianej wizycie emisariusza Hitlera i jest nią podenerwowany, bo przypuszcza, że zostanie wezwany do powrotu do kraju. Jako pisarz ma poczucie klęski - jego czytelnicy, na których miał wpływ poprzez swoją twórczość, głosowali na Hitlera, biegają teraz w bojówkach i palą synagogi. Mann wie, że jako pisarz był przewodnikiem narodu, nie powinien więc wyjeżdżać z kraju - powinien zostać i dawać rodakom moralne wsparcie w dramatycznej sytuacji. A on uciekł.
Mann opowiada żonie swoje sny. Śnił najgorszy sen pisarza - spotkał swoją czytelniczkę, która wytykała mu błędy w fabule jego powieści. W kolejnym śnie był na polowaniu z Hitlerem i słyszał jego słowa o obowiązku powrotu do domu. Śnił mu się też ojciec, który nie docenia syna jako pisarza, wreszcie przeżył we śnie wielką państwową uroczystość, podczas której odmówił podania ręki Hitlerowi i z tego powodu Hitler płakał jak mały chłopiec. "Kocham swoje sny" - mówi Mann do żony, a ona, twardo stąpająca po ziemi kobieta, komentuje, że opowiedziane sny są jedynie odbiciem jego myśli i swoistym życzeniem przerażonego własnym losem pisarza - losem uciekiniera oderwanego od ojczyzny, majątku, dzieci, czytelników, mężczyzny pokonanego przez rozmaite choroby leczone wielką ilością lekarstw.
W pokoju zjawia się Frank - ma na sobie czarny skórzany płaszcz, na głowie kapelusz z charakterystycznym piórkiem (model berliński) i zdumionych Mannów informuje, że jest oczekiwanym przez nich posłańcem z kancelarii Rzeszy. Chętnie wyjaśnia, że w tejże kancelarii ma etat fryzjera Tomasza Manna, pisarza, a pół etatu ma jeszcze w gestapo. Dodaje, że wszyscy znani Niemcy, którzy uciekli za granicę, mają swoich fryzjerów. W ten zawód wpisana jest przecież umiejętność wchodzenia w zażyłość z klientem. Frank twierdzi, że dobrzy konfidenci to bardzo wrażliwi ludzie, a kto nie żyje źle ze "swoim konfidentem, ten może spać słodko". W zalakowanej kopercie zaadresowanej do Tomasza Manna jest list Hitlera z propozycją objęcia przez pisarza urzędu prezydenta w Tysiącletniej Rzeszy.
Hotelowy pokój Mannów przy pomocy paru charakterystycznych szczegółów zmienia się z kancelarię Trzeciej Rzeszy. Tomasz Mann "rozmawia" z Hitlerem, którego reprezentuje niskiej barwy głos. Inscenizacja marzenia Manna? Projekcja życzenia? Sen? Jest to błyskotliwa rozmowa, w której Hitler mówi o prezydenturze, przystaje na warunki stawiane przez Manna (odbuduje synagogę w Lubece, wypuści na wolność niearyjskich artystów, pozwoli na druk utworów Manna), za cenę przyjęcia urzędu. Sam stawia tylko jeden warunek: Mann zachowa przy sobie Franka.
Rok 1950. Mannowie mieszkają w Pacific Palisades w Kalifornii. Jest z nimi Frank. Więzy między nimi są silniejsze. Nadal jest fryzjerem, ale do pisarza mówi: Tom. Czyta Pascala, słucha muzyki, kupił posiadłość z domem. O minionych siedemnastu latach opowiada Katia. O chorym mężu, o liście do Hitlera, w którym Mann "powiedział nie, a nawet tak. Zgodził się, a nawet nie zgodził", o snach męża, o długiej nieobecności Franka i jego pełnej poświęcenia podróży do Mannów. Tomasz Mann przygotowuje cotygodniowe przemówienia radiowe dla BBC. Obaj chętnie grają "w statki" - pokój zamieniają w wyimaginowane morze i mają za zadanie walczyć aż do zatopienia ze statkami noszącymi imiona znanych ludzi. Właśnie Tomasz Mann pokonuje "Hitlera", na koniec opada z sił, Frank podaje mu lekarstwo i kładzie do łóżka. Frank zna na pamięć "Buddenbrooków", "Czarodziejska górę", "Śmierć w Wenecji", nagrywa te i inne powieści na płyty gramofonowe, mówi wyłącznie słowami i zdaniami Manna. "Bez niego - mówi Katia o Franku - nasze życie byłoby nudnym snem. A tak jest snem obłąkanym".
Tomasz Mann o swoim fryzjerze opowiada w radio, nazywa go "wypróbowanym przyjacielem", źródłem harmonii i ma jedną pokusę: chciałby choć raz Franka ostrzyc.
Rok 1955. Kilchberg w Szwajcarii. Mannowie z USA powrócili do Europy. Jest z nimi Frank. Z okna hotelowego pokoju widać spadające ogromne ilości listów, kartek pocztowych, depesz z okazji osiemdziesiątych urodzin pisarza. Ale od lektury tej korespondencji Mann woli taniec z Frankiem.
Do Tomasza Manna nadchodzi zaproszenie na uroczystość powołania go na stanowisko honorowego prezydenta Akademii. Mann ten zaszczyt odstępuje Frankowi, a ten godzi się bez wahania. Kolejny list z Niemiec jest apelem o powrót Mannów do Monachium. Autorzy listu podkreślają, że Mann jest w Republice niezbędny jako jej największy pisarz. A Mann wybiera się do Lubeki, na dno oceanu.
Za biurkiem pisarza siedzi Frank. Ma na głowie kapelusz Manna, założył jego okulary. Do radiowego mikrofonu dostojnie wygłasza słowa wyrażające zgodę na objęcie urzędu prezydenta Akademii.
Ukryj streszczenie