Czas akcji: rok 1945
Miejsce akcji: mała stacja kolejowa w Czechach.
Druk: Mediasat Poland, Kraków 2004.
Opowiadanie
Druga wojna światowa dobiega końca; Niemcy nie panują już nad przestrzenią powietrzną, a transport kolejowy na ziemiach czeskich jest całkiem zdezorganizowany. Poranne pociągi przyjeżdżają w południe, a południowe wieczorem. Przez małą czeską stację przejeżdżają, nie zatrzymując się, "rakiety" - pociągi z żywnością i pocztą dla żołnierzy niemieckich na froncie. Przed nimi mają pierwszeństwo tylko "pociągi pod specjalnym nadzorem" - pociągi wojskowe, wiozące broń i amunicję. Partyzanci ostrzeliwują pociągi z żołnierzami i wysadzają w powietrze transporty pod specjalnym nadzorem.
Na stacji życie toczy się swoim trybem. Pan Zawiadowca jest zapalonym hodowcą gołębi. Kiedy na stację przyjeżdża dyrektor ruchu, Grzeczny, Zawiadowca stawia się w bluzie pełnej śladów ptasiego łajna. Przed wojną hodował badgety norymberskie, lecz gdy dowiedział się o napaści Niemców na Polskę, kazał je podusić i przywiózł polskie rysie. Dyżurny ruchu, Władysław Całusek, jest natomiast amatorem kobiet. "Pan Całusek, dzielił kobiety na dwie kategorie: te, które miały przewagę od pasa w dół, nazywał [...] dupiarami, te natomiast, co miały przewagę od pasa w grę, a więc piękne piersi, określał mianem - cycówy". Którejś nocy Całusek położył na stole telegrafistkę Zdeniczkę, podniósł jej spódnicę i odbił na jej pośladkach wszystkie pieczęcie. Matka Zdeniczki przyszła do zawiadowcy i zagroziła, że pójdzie ze skargą do gestapo, więc zawiadowca musiał spisać protokół ze zdarzenia, dzięki któremu pan Całusek i Zdeniczka stali się sławni. Sama Zdeniczka nie skarżyła się na pana Całuska ani na sławę - dostała nawet propozycję z filmu. Na stację przyjeżdżają natomiast pod różnymi pretekstami "niemal całe wycieczki", żeby zobaczyć dyżurnego ruchu. Incydent ze Zdeniczką nie był zresztą pierwszym jego wyczynem tego rodzaju: w poprzednim miejscu pracy, w Dobrowicy, pan Całusek wraz z pewną damą rozdarł kanapę tamtejszego zawiadowcy.
Inny dyżurny ruchu, dwudziestodwuletni Miłosz Pipka, syn maszynisty, przed trzema miesiącami próbował popełnić samobójstwo - w pokoju hotelowym w Bystrzycy koło Beneszowa podciął sobie żyły. Uratował go stary murarz, wynosząc z wanny pełnej wody; Miłosz jest przekonany, że murarzem w poplamionym białym ubraniu był Pan Bóg. Desperacki czyn młodego kolejarza był następstwem pierwszej nocy, którą spędził ze swoją dziewczyną, konduktorką Maszą. Miłosz nie sprawdził się jako mężczyzna. Rano nie śmiał nawet spojrzeć na dziewczynę i bał się, że każdy, kto na niego spojrzy, domyśli się, co się stało.
Masza, która wcześniej odwiedziła Miłosza w szpitalu, przejeżdża przez jego stację. Bierze na siebie winę za niepowodzenie tamtej nocy; twierdzi, że wie już, jak powinna się zachować i prosi, żeby Miłosz do niej przyjechał. Młody kolejarz obiecuje odwiedzić ją za dwa dni. W szpitalu psychiatra poradził mu, żeby "otarł sobie rożek z jakąś starszą damą", więc Miłosz idzie prosić o radę i przeszkolenie panią Zawiadowczynię. Zawiadowczyni jest osobą niezbyt młodą, toteż prośba Miłosza wprawia ją w zakłopotanie.
Ruch oporu chce wysadzić w powietrze przejeżdżąjący w nocy przez stację pociąg pod specjalnym nadzorem - dwadzieścia osiem wagonów amunicji. O północy na stacji zjawia się młoda kobieta z małym pakuneczkiem; przedstawia się jako Wiktoria Freie. Pan Całusek, świadomy wagi sprawy i niebezpieczeństwa, jest tak zdenerwowany, że pozostaje nieczuły na wdzięki kobiety - według relacji Miłosza "dupiary" i "cycówy" jednocześnie. Wiktoria Freie mówi, że chciałaby się przez godzinę zdrzemnąć, więc Miłosz prowadzi ją do gabinetu pana zawiadowcy, a potem zwierza się, dlaczego chciał popełnić samobójstwo i prosi ją o radę. Kobieta gasi lampę i przyciąga chłopca do siebie. Gdy Wiktoria odchodzi, pan Całusek daje Miłoszowi rewolwer i podobny do latarki, cicho tykający przedmiot. Miłosz jest opanowany i pewny siebie, choć zdaje sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa - czuje się nareszcie mężczyzną. Pan Całusek daje pociągowi sygnał "stój", zmuszając go, żeby zwolnił; w tym czasie Miłosz wchodzi na semafor. Gdy dyżurny zapala zielone światło i pociąg rusza, Miłosz rzuca ładunek wybuchowy na środkowy wagon. Żołnierz jadący ostatnim wagonem dostrzega sabotażystę i strzela do niego; chłopak strzela jednocześnie. Miłosz spada, trafiony, ma przestrzelone płuca; obok niego umiera niemiecki żołnierz, który dostał kulę w brzuch. Chłopak zdaje sobie sprawę, że czeka go śmierć - jeśli nie umrze z powodu odniesionej rany, znajdą go i zabiją Niemcy. Myśli o matce, która będzie daremnie czekała na jego powrót do domu i o żonie rannego Niemca, czekającej na męża. Jest mu przykro, że postrzelił niemieckiego żołnierza. Przykłada mu lufę do oka, żeby skrócić jego cierpienia; chwilę potem rozlega się potężna detonacja.
Ukryj streszczenie