Autor: Grzegorz Skurski
Prapremiera: 26 kwietnia 1996
Czas akcji: rok 1995.
Miejsce akcji: nieokreślone (Polska - Warszawa?).
Obsada: 1 rola męska, 1 rola kobieca.
Druk: maszynopis w bibliotece Stowarzyszenia Autorów ZAIKS w Warszawie.
Dramat w jednym akcie.
Adam i Ewa poznali się w 1975 roku na Mazurach; spędzili razem miesiąc na jachcie. Ewa zakochała się; pewnego wieczoru przypadkiem usłyszała, jak Adam mówi swojemu koledze, Robertowi: "Możesz ją przyciąć, jest niezła, ale po miesiącu mam jej dosyć". Ewa nie zdradziła się, że słyszała tę rozmowę: następnego dnia wyjechała, dziękując Adamowi za fantastyczne wakacje. Była załamana; świat jej się walił; była w ciąży. Do Warszawy wróciła na motorze z Robertem. Zostali parą; Robert dał dziecku nazwisko i opiekował się nim, dopóki nie wyjechał na stałe do Kanady. Adam nie dowiedział się, że ma syna. Po wyjeździe Roberta Ewa nie związała się już z nikim - do dzisiaj ma uraz do mężczyzn. Została aktorką, ale grała tylko drugorzędne role. Gdy zachorowała jej matka, musiała zrezygnować z pracy w teatrze. Utrzymuje się odtąd z artykułów dla prasy kobiecej; zarabia marne grosze. Przeżyła trudne chwile - matka była niedołężna i cierpiała na sklerozę; zmarła przed rokiem. Ewa ma nadciśnienie - w każdej chwili grozi jej wylew, który może zakończyć się śmiercią albo paraliżem; nauczyła się żyć z tą myślą. Czuje się samotna, brakuje jej kontaktu z drugim człowiekiem, troskliwości. Jedynym mężczyzną, którego kocha, jest syn. Marek mieszka jednak daleko - studiuje w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni; dostaje stypendium za dobre wyniki w nauce.
Tymczasem Adam ożenił się z piękną i wykształconą kobietą; ma dwie córki. Jest właścicielem świetnie prosperującej firmy produkującej okna. Ma dom, dwa samochody i rasowego psa, kupuje tylko markowe produkty. Prowadzi zdrowy tryb życia - nie pije, nie pali, stroni nawet od kawy. Pewnego dnia dzwoni do Ewy, przypominając wspólne wakacje na jachcie. Choć Ewa uświadamia mu, że minęło dwadzieścia lat, nalega na pilne spotkanie. Przybywszy do mieszkania Ewy, proponuje prosto z mostu, żeby została jego ... kochanką. Twierdzi, że jego małżeństwo jest szczęśliwe - kochanka to kwestia prestiżu: "mam pozycję i nie wypada mi nie mieć kochanki - tak jak nie mogę jeździć byle jakim samochodem i nie mogę nie mieć na ręku Rolexa". Nie ma czasu, żeby szukać innej kobiety, poza tym boi się AIDS (chce, żeby Ewa przeprowadziła test na obecność wirusa HIV). Proponuje Ewie wynagrodzenie w wysokości jej obecnych dochodów - 500 złotych i zamianę mieszkania na większe. Jest gotów kupić jej futro i samochód.
Ewa jest jednocześnie rozbawiona i oburzona, udaje jednak zainteresowanie propozycją. Oblicza należne je wynagrodzenie według stawek obowiązujących w agencjach towarzyskich - 1200 złotych; Adam przystaje na ten warunek (po chwili Ewa dodaje ironicznie: "Nie bój się - jeżeli nie będziesz sprawny któregoś dnia, odejmiemy z rachunku"). Ewa nie chce wyprowadzać się ze swojego mieszkania, tu Adam jest jednak nieustępliwy - bardziej niż na seksie, zależy mu na kochance reprezentacyjnej. Nie tylko chce pokazywać się z nią w miejscach publicznych, ale też zapraszać swoich znajomych do jej mieszkania: "Ciągle nie rozumiesz o co chodzi [...] Mieszkanie musi być reprezentacyjne. Musi być widać, że stać mnie na kochankę, która ma klasę". Nie obawia się, że plotki dotrą do jego żony: "moja żona skończyła socjologię i dobrze wie, gdzie jest miejsce kobiety a gdzie mężczyzny". Ewa odrzuca propozycję Adama, ale nieoczekiwanie zaprasza go, by spędził z nią noc. Adam, którego żona i dzieci wyjechały na Malediwy, zostaje bez entuzjazmu - z braku lepszego pomysłu na wieczór.
Rano Adam nie zauważa świeżych rogalików, spostrzega natomiast brak gazety - nie ma zwyczaju rozmawiać przy śniadaniu. Z żoną właściwie w ogóle nie rozmawia - nie czuje takiej potrzeby. Rozmowa z Ewą też się nie klei, podobnie jak przed dwudziestu laty. Ewa lubi czytać książki, Adam nie ma na to czasu ani ochoty. Jest człowiekiem płytkim, żyje z dnia na dzień, myśląc tylko o pieniądzach i tym, jak jest postrzegany. Jak sam mówi, dla niego "Życie to prozaiczne sprawy - to akredytywy, to potwierdzenie kontraktów, to wymiana oleju w samochodzie, to rozstrój żołądka, to konieczność zaspokojenia głodu i popędu seksualnego". Gardzi ludźmi, którym się nie powiodło. Nie myśli o śmierci, w przeciwieństwie do Ewy, która się o nią otarła i wciąż ociera. Nie tylko nie mają wspólnych tematów - wydaje się, że mówią innymi językami. Pytania Ewy i jej sposób patrzenia na życie wytrącają Adama z równowagi i samozadowolenia.
Przy śniadaniu wychodzi na jaw, że Adam, wbrew temu co twierdził, już wcześniej miał skoki w bok - spał ze swoją sekretarką. Jest męskim szowinistą: "na ogół ja dyktuję warunki - jestem mężczyzną". Kobiety traktuje instrumentalnie: "Bzyknąć własną sekretarkę to nic nie znaczy - to tak jak w pośpiechu zjeść na ulicy zapiekankę". Prawdopodobnie molestuje swoją pracownicę: "Nie podoba jej się - to sio, jest tysiąc innych na jej miejsce, bo ja dobrze płacę". Nie dopuszcza jednak myśli, że jego żonę mógłby "bzykać" jej szef ("To moja żona! Jak śmiesz?"). Składając propozycję Ewie, żąda wierności, choć wiadomo, że sam będzie sypiał również z żoną. Gdy Ewa mówi, że wspólna noc nie była dla niej zbyt udana ("Ledwo mnie dotknąłeś - było po wszystkim"), Adam obarcza ją winą: "Po prostu brak ci temperamentu".
Po tygodniu milczenia Adam zjawia się w mieszkaniu Ewy w nocy, kompletnie pijany. Wyznaje jej miłość, mówi, że jest kobietą, na którą czekał całe życie. Zasypia w fotelu; rano wypiera się wszystkiego. Ewa zaprasza go na sobotnie popołudnie, zapowiadając niespodziankę. Okazuje się nią trzecie nakrycie - Ewa spodziewa się odwiedzin syna. Adam jest zdegustowany, że ojciec Marka nie płaci alimentów. Jest zadowolony z siebie, że sam nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji... Gdy Ewa mówi w końcu, że Marek jest jego synem, w odruchu paniki chce uciec. Przyjaciółka zapewnia go jednak, że niczego od niego nie chce: "Nie miałeś i nie będziesz miał żadnych zobowiązań wobec mnie. Dałam sobie radę do tej pory, to będzie tak dalej". Chce, żeby Adam poznał syna, nie życzy sobie natomiast, by Marek dowiedział się prawdy. Adam ma pretensje, że Ewa zburzyła jego uporządkowane życie: "Co mnie podkusiło, żeby do ciebie dzwonić! To prawda, że kobieta jest diabłem, wszystko wywraca do góry nogami [...] zapaliłem papierosa po trzech latach, piję kawę, jeżdżę po pijaku [...] Czego ty ode mnie chcesz?" Nie mogąc zdobyć się na nic innego, Adam proponuje jej pomoc finansową, ale Ewa nie przyjmuje jego pieniędzy. Adam wychodzi przed przyjazdem Marka, nie kryjąc, że nie ma ochoty wracać - boi się Ewy: "Jesteś niebezpieczna".
Zjawia się ponownie po kilku miesiącach, brudny i nieogolony. Został napadnięty, związany, zakneblowany i porzucony w lesie. Po dwóch dniach znalazła go grzybiarka. Jest przerażony, myśli, że porwała go mafia - jest komuś winien dużą sumę. Nie poszedł na policję, nie pojechał do domu, tylko przyszedł do Ewy: "muszę dojść do siebie, nabrać siły, tylko ty możesz mi pomóc". Twierdzi, że w lesie przemyślał ich spotkanie po latach i że Ewa wiele go nauczyła: "uświadomiłem sobie, co to znaczy odpowiedzialność [..] Pokazałaś mi coś, czego przedtem nie widziałem, pokazałaś mi świat, w którym nie bardzo mogłem się odnaleźć. Zacząłem patrzeć na swoją rodzinę inaczej". Ewa myśli trzeźwo i nie pozwala mu roztkliwiać się nad sobą. Drażni ją, że popada ze skrajności w skrajność: "Najpierw grasz kretyna, który nic nie rozumie, a za chwilę udajesz neurastenika, któremu nadwrażliwość przewróciła w głowie". Ewa sądzi, że Adama napadli złodzieje samochodów - namawia go, by poszedł na policję. Adam wychodzi, pytając, czy będzie mógł spotkać się z Markiem.