Czas akcji: lata siedemdziesiąte XVI wieku (liczne anachronizmy).
Miejsce akcji: Wenecja.
Obsada: 8 ról męskich, 4 role kobiece oraz epizody.
Druk: maszynopis w bibliotece Akademii Teatralnej w Warszawie.
Dramat w dwudziestu scenach.
Współczesny dramat w historycznym kostiumie. Galactia jest sławną, choć kontrowersyjną wenecką malarką. Jest kobietą silną, odważną, obdarzoną temperamentem, bezkompromisową ("Gdybyś umiała malować współczucie, Kościół by cię poparł, z gdybyś umiała malować chwałę, miałabyś poparcie państwa. Ale ty nikogo nie zadowolisz"). Chociaż nie jest konformistką, nie jest naiwna. ("...będę paktowała z władzą, bo muszę. W razie potrzeby będę podlizywać się doży, bo on ma władzę. Nie jestem całkowitą idiotką i lubię jeść i pić"). Jest bez reszty oddana sztuce - gotowa pracować w chłodzie i smrodzie (w arsenale), jeśli tego wymaga dobro płótna. Chciałaby, by mężczyźni, rozmawiając z nią o obrazach, traktowali ją jak malarkę, a nie jak kobietę ("Nie jestem piękna i nie byłabym piękna, gdybym mogła"). Mężczyźni wolą jednak patrzeć na jej piersi, a koledzy malarze nie traktują jej prac poważnie - widzą w nich jedynie przejaw kobiecej frustracji: "Ona tak rozpaczliwie pragnie dowieść, że nie jest kobieca, że nie jest malarką kwiatów, hafciarką, iż wpada w przesadę i staje się nie męska, tylko skrzekliwa". Galactia jest niezamężna i znana z "rozwiązłego" trybu życia. Ma czterdzieści sześć lat i kilkoro dzieci; najstarszą córkę urodziła, mając 12 lat. Malarka osiągnęła w patriarchalnym społeczeństwie pozycję i niezależność, dlatego jest solą w oku sprawujących władzę mężczyzn ("Nawet gdybyś prowadziła inny tryb życia, była surowa i pruderyjna, nie miała w ogóle ochoty na te rzeczy, wykorzystywaliby to i tak przeciwko tobie, zawsze coś znajdą, ponieważ jesteś świetna i jesteś kobietą").
Galactii nie udało się znaleźć partnera, który zaakceptowałby jej silną osobowość. Teraz związana jest z Carpetą, który również jest malarzem. Młodszy od Galactii o jedenaście lat, zaniedbuje własną pracę, by pozować kochance do jej obrazu. Galactia radzi mu uszczypliwie, żeby dał odpocząć publiczności. Carpeta bowiem bez wytchnienia maluje Chrystusa wśród owieczek, dążąc do perfekcji - chce być najlepszym malarzem Chrystusa we Włoszech. Carpeta zarzuca Galactii, że jest samolubna, arogancka, próżna i że go "wyżęła jak szmatę". Związek Galactii z Carpetą nie jest łatwy: "naprawdę nie mam czasu na [...] dostosowywanie się do twojej wrażliwości, która zresztą wcale nie jest wrażliwością, tylko brutalnością". Carpeta mówi, że odejdzie od żony, ale Galactia wie, że tego nie zrobi. Mimo iż wszyscy wiedzą o ich romansie, Carpeta nie chce pokazywać się z Galactią w miejscach publicznych - obawia się, że zgorszy swoich mecenasów.
Dzięki poparciu doży, Galactia otrzymuje od Republiki Weneckiej zamówienie na obraz przedstawiający bitwę pod Lepanto, w której flota wenecka pokonała Turków. Władze chcą, by Galactia pokazała triumf Wenecji, "afirmację władzy chrześcijańskiej", dostojeństwo walki, szlachetność dowódców i poświęcenie żołnierzy. Galactia nie zamierza jednak malować tak, jak zrobiłby to mężczyzna. Chce pokazać bitwę jako rzeź, nawet jeśli Wenecjanie mieliby poczuć się dotknięci, że nie doceniła ich poświęcenia. Pragnie unaocznić okrucieństwo, cierpienie i śmierć; chce wzbudzić odrazę, dlatego maluje bardzo realistycznie. "Maluję w taki sposób, że każdy, kto na nią spojrzy, będzie czuł, że tam jest, i skrzywi się z bólu, jakby strzała miała za chwilę wyfrunąć z płótna i trafić go w oko [...] A dzieci zadrżą od huku i przylgną do rodziców na widok zderzających się okrętów [...] Będzie to tak ogłuszające płótno, że ludzie patrząc na nie zaczną zatykać sobie uszy, a gdy odejdą, obejrzą ubranie, czy nie zostało obryzgane krwią albo mózgiem". Pijani Marynarze, którzy wdzierają się do jej pracowni w arsenale, najpierw chcą zasztyletować płótno, a potem wymiotują na jego widok.
W pracowni Galactii zjawia się model - Prodo, który naprawdę został ciężko ranny w czasie bitwy. Ma otwartą ranę, przez która można obserwować ruchy jelit, rękę rozharataną do nadgarstka i wbity w mózg czubek strzały. Prodo stał się okazem - zarabia na swoich ranach. Podobizna Prodo - bohatera jest reprodukowana na etykiecie pudełka od zapałek. Zamawiają go malarze i lekarze, jego czas jest cenny. Galactii nie interesuje jednak anatomia, lecz psychika - chce poznać jego tragiczne przeżycia, żeby namalować jego ból. "Maluje bitwę [..] Wielkie płótno, tysiąc stóp kwadratowych. Wielka pusta przestrzeń do wypełnienia. Krzykiem. Twoim krzykiem, krzykiem zmasakrowanych. Muszę znaleźć nową czerwień do pokazania tej krwi, czerwień, która ma woń [...] Namaluję przemoc, której padłeś ofiarą [...] namaluję, skąd się biorą twoje koszmary".
Doża przychodzi do pracowni i żąda, by jego brat, admirał Suffici, zwycięzca spod Lepanto, znalazł się na obrazie w bardziej znaczącym miejscu. Chce, aby artystka ukazała go w korzystnym świetle: "Chciałbym dla mego brata: łagodności w chwili zwycięstwa, skromności w momencie triumfu [..] pokaż go takim, jakim jest, geniuszem taktyki". Galactia ulega w kwestii kompozycji, lecz postanawia przedstawić admirała jako tego, który ponosi odpowiedzialność za rzeź, z twarzą wyrażającą obojętność. Suffici, przybywając do pracowni, zaskakuje malarkę swoją łagodną twarzą i opiniami politycznymi: mówi o wojnach, które nie są konieczne. Admirał chce zmienić opinię Galactii o sobie - zarzuca malarce, że boi się innej prawdy o nim niż ta, w którą wierzy.
Orszak osób próbujących skłonić Galactię do ustęstw nie ma końca: Supporta - dorosła córka Galactii, również malarka - namawia ją, by dała ludziom to, czego potrzebują. Jej zdaniem ustępstwo jest niezbędne, by pokonać uprzedzenia wobec kobiet - malarek. Supporta uważa, że Galactia jest za to odpowiedzialna wobec weneckich kobiet. W końcu presję próbuje wywrzeć na Galactii Rivera - kochanka doży, a zarazem krytyczka sztuki. Doża boi się, że jego wrogowie wykorzystają obraz popartej przez niego malarki, by go usunąć ze stanowiska. Rivera odwołuje się do lojalności artystki i uświadamia jej, że upadek Urgentino nie leży w jej interesie, gdyż doża jest mecenasem sztuki. Malarka nie ustępuje - realizuje swoja wizję. "Umarli i umierający zajmują jedną trzecią całego płótna [...] Leżą rozwaleni, w kupie, stłoczeni na górnej burcie statku i na wiosłach, z wyrazem nieznośnego bólu. Dzięki metodzie skrótu perspektywicznego ich kończyny urwane i nieurwane sterczą niepokojąco w stronę widza".
Doża dochodzi do przekonania, że obraz "nie staje się lepszy, tylko gorszy, nie z technicznego punktu widzenia, ale moralnego". Sekunduje mu kardynał Ostensibile: "Na nim jest tylko ludzkie mięso i posiekane genitalia". Doża i kardynał postanawiają ukarać Galactię więzieniem za "prowokację" i "afront", a nowy obraz zamawiają u Carpety: "Sposób, w jaki malujesz Chrystusa - szlachetność Chrystusa - przekaż to uczucie dowódcom [...] Bitwa nie jest czymś złym - to raczej chwila najwyższego poświęcenia [...] I żołnierze nie są ofiarami poświęcenia, lecz braćmi, którzy uczestniczą w chrześcijańskiej wyprawie krzyżowej".
Carpeta bez skrupułów przyjmuje zamówienie. Galactia, nie wiedząc o niczym, postanawia pokazać skończony obraz kochankowi. Po raz pierwszy pokazuje swój nowy obraz mężczyźnie; wyznaje Carpecie miłość. Zmieszanie kochanka bierze za wzruszenie - wynik silnego oddziaływania obrazu.
Suffici na widok obrazu Galactii wpada w furię - uważa, że jest "nieprawdziwy", że jest zniewagą dla niego i dla marynarzy. "Same ciała, wszędzie z rozdziawionymi ustami". W podobiźnie swojej twarzy odnajduje jedynie pogardę; uważa, że jego piękne dłonie na obrazie wyglądają jak szpony. Galactia, postawiona przed sądem, nie chce się bronić. Wie, że władze i tak udowodnią jej, iż nie ma racji - specjalizują się w wynajdywaniu argumentów. Nie chce dać im satysfakcji, gotowa jest natomiast zwrócić państwu honorarium. Urgentino nie może znieść, że Galactia zachowuje się z godnością; malarka zostaje osadzona w więzieniu jako wróg republiki. Jest przekonana, że to kara za umiłowanie prawdy. Źle znosi więzienie, zwłaszcza brud i brak światła; boi się tortur. Rzeczywiście, kardynał chce ją oskarżyć, że jest agentką sułtana i torturami wymusić przyznanie się do winy.
Tymczasem Carpeta maluje obraz pod dyktando doży: dostosowuje ekspresję malowanych twarzy, a nawet kolory do życzeń władzy. Konfromizm twórcy nie wpływa korzystnie na artystyczną wartość obrazu - Rivera wydaje bezlitosną opinię ("Gówno"). Słysząc to, Urgentino nazywa malarza "banalnym pacykarzem, pozbawionym ikry i wyobraźni". Kochanka doży znajduje wyjście z impasu: "W sztuce nic nie jest takie, jakie wydaje się, że jest, ale wszystko można głosić. Obraz nie jest niezależnym dziełem, nawet gdy artysta jest". Ostatecznie w San Marco zostaje wystawiony obraz Galactii, a nie Carpety, władze dbają jednak o "właściwą" interpretację. Rivera przygotowuje katalog z tekstem o anatomii, a obok obrazu staje Prodo, z zadaniem wygłaszania komentarza: "Postać na prawo to ja [...] Zostałem kaleką w służbie mojego narodu, przepędzając ateistyczną potęgę z mórz". Prości ludzie tłoczą się, by zobaczyć obraz; przy drzwiach zator.
Carpeta przychodzi do więzienia z rozkazem wypuszczenia Galactii, ale kochanka nie dopuszcza go do głosu - chce, by Carpeta zapłodnił ją na słomie, bo na ciężarnych nie wykonuje się egzekucji. Gdy odzyskuje wolność, jest wściekła na Riverę, że podjęła się mediacji - Galactia nie chciała kompromisu. Malarka idzie do San Marco, by ułyszeć, co ludzie mówią o jej obrazie: nazywają go "zemstą wygasłych namiętności". Carpeta odchodzi od żony, ale Galactia uświadamia sobie, że już go nie potrzebuje. Doża zaprasza malarkę na obiad.
Ukryj streszczenie