Czas akcji: zima 1944.
Miejsce akcji: zakład wychowawczy dla dziewcząt, klasztor w Henrykowie.
Obsada: 3 role męskie, 13 ról kobiecych.
Druk: :Dialog" nr 1/1995.
Siostra Klara pyta Przełożoną o pana Leona. Ta tłumaczy, że mężczyzna jest jej starym przyjacielem, a kiedyś był nawet nauczycielem. Ukrył się tu, bo jest bardzo znanym człowiekiem, a Niemcy szukali go od początku wojny. Siostry nasłuchują odgłosów strzałów, zastanawiają się, czy to lokalna potyczka, czy już front. Przełożona zżyma się, że przez Leona nie można w zakładzie zaprowadzić porządku, Siostra tłumaczy, że próby do misterium uczą dziewczęta dyscypliny, ale ona śmieje się, że to niemożliwe, Leon to największy bałaganiarz jakiego znała. Siostra tłumaczy, że dziewczęta za nim przepadają. Przełożona przyznaje, że zawsze tak było. Wchodzi Leon, chciałby napić się herbaty. Opowiada, że dziewczęta śmieją się, że on się tu wszystkiego boi, boi się nawet zapalić podczas przerwy w próbach. Przełożona pozwala mu teraz zapalić. Leon wyjmuje papierośnicę z dedykacją od zespołu swojego starego teatru. Pyta ją, czy pamięta ten przedmiot, pewnie też się do niego dokładała. Przełożona przypomina sobie to przedstawienie, pamięta też, że były tylko próby, nie udało się go wystawić. Leon marzy, że gdy wojna się skończy, wreszcie wystawi "Elektrę".
Sypialnia dziewcząt. Niektóre marzą, żeby zostać kiedyś prawdziwymi aktorkami. Pan Leon powiedział Marcie, że mogłaby grać w prawdziwym teatrze. Dziewczyna marzy o sławie i pieniądzach. Paulina i Marta mówią koleżankom, że tym razem nie będą "małpowały" siostrzyczek, mają dla nich coś lepszego, zdobyły pewne stare czasopismo. Odgrywają historię z przeszłości Przełożonej, nie mówiąc im o kogo chodzi: Do garderoby aktorki przychodzi po przedstawieniu jej ukochany, rzeźbiarz, ona robi mu wyrzuty, bo znowu pił, mimo, że obiecał więcej tego nie robić. Ona chce, żeby stąd wyjechali, nic nikomu nie mówiąc, ona rzuci karierę, wyjadą, będą żyć za jej pieniądze, a on pokaże za granicą swoje rzeźby i zbiją fortunę. On nie chce być jej utrzymankiem. Ona pokazuje mu bilety i paszporty. Dziewczęta kończą tu pierwszy akt. Koleżanki uważają, że wymyśliły coś głupiego, one dają słowo, że historia jest prawdziwa. Gaszą światło, na podwórzu słychać wystrzały.
Rano Leon zagląda do pokoju Przełożonej, słyszał, że przyjechał Paweł, liczy na jakieś wiadomości. Rozmawiają o roli muzyki w modlitwie. Ona cytuje mu św. Augustyna. Pyta, co by powiedział, gdyby któraś z dziewcząt zapytała go, czy wierzy w Boga. On odpowiada, że ratowałby się wybiegami, tłumaczyłby, że szuka go przez całe życie.
Próba "Pastorałki". Leon reżyseruje, daje uwagi. W przerwie dziewczęta pytają, czy aktorzy się go bali, bo Przełożona mówiła, że go lubili. Pytają, skąd ona o tym wie. Leon odpowiada, że znają się od dawna. Marta bezskutecznie próbuje wyciągnąć od niego coś więcej.
Przełożona rozmawia z Pawłem, swoim siostrzeńcem działającym w konspiracji. Dręczy go niepokój i wyrzuty sumienia. Opowiada o wyrokach wydawanych przez państwo podziemne. On zanosi oskarżonemu kopertę z wyrokiem, po czym go wykonuje. Chce z ciotką o tym porozmawiać, o swoich rozterkach, wahaniach i moralnych trudnościach. Ona nie chce tego słuchać. On wyznaje, że po raz pierwszy dostał rozkaz zabicia człowieka, którego zna. Nie zrobił tego. Przyszedł tu.
Dziewczęta z Siostrą Klarą odmawiają wieczorną modlitwę. Pytają o zatrzymanych dziś w mieście. Niemcy złapali dywersantów, którzy wysadzali tory kolejowe, podobno postawili już szubienicę. Są przejęte, niektóre chcą modlić się przez całą noc za schwytanych. Po wyjściu Siostry Marta i Paulina upewniają się, że zakonnice zgasiły światło i postanawiają odegrać drugi akt swojej sztuki: On leży w szpitalu za granicą, ona dowiedziała się, że nie ma już dla niego żadnego ratunku, żadnej nadziei i że będzie bardzo cierpiał przed śmiercią. On pyta, czy zrobiła to, o co prosił, ona się boi, nie chce tego robić, on chce, żeby mu pomogła. Pyta ponownie, czy zrobiła o co prosił, ona wyjmuje rewolwer. On prosi, żeby strzeliła mu w skroń. Ona go kocha, przypomina, że przyrzekł, że nigdy jej nie opuści. On tłumaczy, że nie wiedział, że można tak cierpieć. W szufladzie zostawił list, w którym wszystko tłumaczy i całą winę bierze na siebie. Przedstawienie przerywa wejście Siostry Klary i Przełożonej. Przełożona prosi je o spokój i modlitwę. Przypomina, że nic nie mogą zrobić dla zatrzymanych.
Leon rozmawia z Przełożoną na osobności. Ona opowiada mu o problemach i rozterkach Pawła, dziwi się, że taki spokojny i łagodny chłopak wykonuje wyroki, martwi się o niego, o to, że nie umie z tym sobie psychicznie poradzić. Prosi Leona, żeby porozmawiał z Pawłem.
W sypialni Marta i Paulina odgrywają trzeci akt sztuki - sąd. Na początek przypominają postacie i ich motywacje: ich wielką miłość, nadzieję na wielką karierę dla niego, jej poświęcenie i rezygnację z własnej kariery, wreszcie jego chorobę i cierpienie nie do zniesienia, jej spełnienie jego rozpaczliwej prośby. Proszą dziewczęta, aby osądziły czy kobieta jest winna. Niektóre twierdzą, że tak, inne nie chcą odpowiadać. Rozpętuje się dyskusja, zastanawiają się, czy ona to zrobiła z miłości. Zdania są podzielone. W końcu ujawniają, że tą kobietą była Mateczka (Przełożona).
Odgłosy frontu są coraz bliższe i głośniejsze. Tajniak chce koniecznie widzieć się z Przełożoną. Oczekuje od niej zapłaty za to, że im pomagał, przypomina, jak usunął z posterunku listy donoszące, że w zakładzie siostry przechowują Żydówki, że ukrył wiadomość, że nauczyciel śpiewu to ktoś poszukiwany i o wiele ważniejszy, że zniechęcił Niemców do założenia w klasztorze szpitala. Teraz on potrzebuje pomocy, prosi, żeby siostry ukryły go tu, tak jak tego młodzieńca i Schillera.
Dziewczęta przebierają się do próby generalnej "Pastorałki". Odgłosy frontu ucichły, zastanawiają się, czy to już koniec wojny. Pytają Przełożoną, czy w prawdziwym teatrze też tak się bała przed występem. Sylwia jest bardzo wzburzona, twierdzi, że teatr to wielkie oszustwo i zawsze kończy się grzechem. Pyta Leona, czy w teatrze można wszystko pokazać. On potwierdza, że w zasadzie tak. Ona pyta, czy można zabić kogoś, gdy o to prosi, po czym wybiega z płaczem. Pozostałe dziewczęta przyznają się Przełożonej, że poznały jej historię ze starej gazety i że było tam jej zdjęcie. Koleżanki chciały, żeby one wydały wyrok, ale zastanawiają się, czy w ogóle wolno im stawiać takie pytania. Przełożona odpowiada, że mają prawo stawiać takie pytania i że zawsze trzeba ratować tych, którzy potrzebują pomocy i nie zapominać o pokucie. Małgorzata buntuje się, ona nie chce pokutować, nic złego nie zrobiła, nikogo nie zabiła. Przełożona zastanawia się - może pokutujemy za cudze winy, bo jesteśmy podobni do tych, którzy je popełnili. Małgorzata krzyczy, że nie jest podobna do nich ani do niej, po czym wybiega.
Zakonnica wpuszcza do wnętrza dobijającego się Tajniaka. Podchodzi do niego Paweł. Zabija go, po czym bez słowa staje przed Przełożoną.
Ukryj streszczenie