Czas akcji: jesień w połowie lat trzydziestych XX wieku.
Miejsce akcji: Ostrów Południowy, Grzybowszczyzna i Krynki.
Osoby: 24 role męskie, 14 ról kobiecych i epizody.
Druk: "Dialog" nr 5/1987.
Do zagrody Bonifaciuka przychodzi Kosma - młody komunista, żeby prosić o rękę jego córki Tamary. Jest w niej zakochany i to z wzajemnością. Bonifaciuk jednak stanowczo odmawia, nie da córki za bolszewika, którego w dodatku nawet na nowe buty nie stać Wściekły Kosma wymyśla niedoszłemu teściowi mu od kułaków i krwiopijców. Ten grozi mu motyką i wygania precz. Chwilę później do Bonifaciuka zachodzą wracające z cerkwi ojca Timofieja w Krynkach Baby z sensacyjną wieścią. Ojciec Timofiej zawsze w kazaniach powtarzał, że Car przez bolszewików zabity nie został, ale żyje i w przebraniu po świecie chodzi. I prawdę mówił, bo dziś właśnie na rynku w Krynkach cara baby widziały, ale pewności nie mają i do Bonifaciuka przyszły, bo on przecież w wojsku carskim służył i car sam jemu medal dawał, więc Bonifaciuk jedyny rozpoznać go z całą pewnością może.
Tymczasem w chałupie Pawła pod wiszącym na ścianie portretem Stalina trwa narada miejscowych komunistów. Towarzysz Wowa ideologicznie uświadamiające historie młodszym towarzyszom opowiada i o szczęśliwości w Związku Sowieckim baje. Przerywa im Kozłowski, który świadkiem wszystkiego, co się u Bonifaciuka wydarzyło był i za trochę gorzałki gotowy jest opowiedzieć. Gdy go częstują, oznajmia sensacyjną wieść: Car Mikołaj żyje. Towarzysz Wowa wyśmiewa go - przecież car w '18 roku dekretem władzy sowieckiej rozstrzelany został. Na wszelki wypadek jednak każe Kozłowskiemu z Bonifaciukiem do Krynek jechać i przekonać się, co z tego wyniknie, a potem wrócić i opowiedzieć. Butelka wódki wystarcza, by opory Kozłowskiego przed szpiegowaniem przezwyciężyć.
W środku nocy do gospody Gajsta, w której zatrzymał się domniemany car, zaczynają dobijać się przybyli z Ostrowa chłopi z Bonifaciukiem na czele i nakazują Żydowi do gościa się prowadzić. Gość wybity ze snu, widząc gromadę nieznajomych chłopów, co witają go jak cara - z carskim sztandarem w rękach i pieśnią "Boże, Carja chroni!" na ustach - najpierw jest zaskoczony, potem wściekły, że wariaci jacyś w nocy go budzą. Wali chłopów po mordach i przegania. Gajst, skruszony, że dopuścił do obudzenia gościa w środku nocy, tłumaczy mu że to nie żart, ale że faktycznie do Mikołaja II jest podobny i chłopi za ocalałego cudem cara go wzięli, tak jak wcześniej niejakiego Ilję za ponownie przybyłego na świat Zbawiciela uznali. Pan Regis tłumaczy mu, że jest tylko handlarzem świętych obrazków i zarobić chciał w Krynkach na odpuście, zaczyna jednak rozumieć, że udawanie cara może mu się opłacić.
Kozłowski, który faktycznie do Krynek z chłopami pojechał, wraca teraz do komunistów i o wszystkim, co się tam wydarzyło opowiada. Po jego odejściu Towarzysz Wowa daje Kosmie pieniądze i też się zbiera. Wtedy przychodzi Tamara. Kosma robi jej wyrzuty, że nie wstawiła się za nim do ojca, a ona każe mu buty nowe sobie kupić i ojca przeprosić. Tymczasem w chałupie Bonifaciuka, pod wiszącymi na ścianie ikonami i portretem cara Mikołaja II trwa narada. Car to czy nie car? Sołtys Ignaciuk wątpi, ale Bonifaciuk jest pewien: Polak by tak po mordzie bić nie umiał. Ale jeśli car, to jak jego zaufanie zdobyć? Kiedy pozostali rozchodzą się do domów, rozlega się pukanie do drzwi. Bonifaciuk otwiera i widzi przed sobą Regisa. Następnego dnia z samego rana zaaferowany Bonifaciuk odwiedza Ignaciuka i prosi, by cara, który w nocy do niego przybył, legalnie zameldować - jako kolegę z wojska. Ale by zameldować do komendanta Majewskiego trzeba do Krynek jechać i do ojca Timofieja iść, by cara w Regisie uznał, albo lepiej do Ilji,- ten bardziej od Timofieja przez ludzi poważany. I Żyda Gajsta ostrzec, by nie rozpowiadał niepotrzebnie, jakiego gościa miał i Kozłowskiego - donosiciela nastraszyć, by komunistom nie doniósł. Co do tego wszystkiego i Bonifaciuk i Ignaciuk się zgadzają, nie mogą się tylko dogadać, który z nich z kim ma gadać, bo każdy bardziej przydatny carowi być chce i bardziej się u niego zasłużyć. W końcu godzą się, że wszystko razem załatwiać będą. Bonifaciuk wyjeżdżając do Krynek, cara pod opieką córki zostawia. Zostawszy z dziewczyną sam na sam, Regis zaczyna prawić jej komplementy i opowiadać jak to cudem uszedł z życiem z rąk bolszewików. Dziewczynie wyraźnie to imponuje.
Na rynku w Krynkach zaczyna się jarmark. Bonifaciuk wbrew umowie postanowił sprawę z Majewskim załatwić sam, bez Ignaciuka. Ten jednak zjawia się na czas i już razem przekonują komendanta, że gość Bonifaciuka nie jest groźny, nawet jakby kto mówił, że to sam car Mikołaj. Wątpliwości Majewskiego przełamuje dyskretna łapówka. Kiedy kończą z nim rozmawiać do Bonifaciuka podchodzi Kosma. Jest już w nowych butach i przeprasza za swoje zachowanie. Bonifaciuk całkowicie go jednak ignoruje. Kosma odchodzi jak zbity pies. Dodatkowo przygnębia go podejrzenie, że między jego Tamarą a domniemanym carem coś się zaczyna dziać. Towarzysz Wowa próbuje go pocieszyć, że "prawdziwy komunista musi cierpieć umieć, bo ma wielki cel przed sobą". Teraz Bonifaciuk i Ignaciuk udają się do Gajsta. Bez zbytniego owijania w bawełnę grożą Żydowi, że jak coś o swoim gościu i ich u niego wizycie rozpowiadał będzie, to - kto wie - może u niego wybuchnąć pożar jakiś czy co innego. Groźba skutkuje. Teraz jeszcze pozostała im sprawa Ilji. Ale załatwienie dla cara posłuchania nie takie proste. Na szczęście Ignaciuk ma do Ilji dojście przez niejakiego Daniluka. Ten beszta ich co prawda, że do Ilji nie chodzą, ale zgadza się pomóc. Tymczasem na rynku zaczyna się przedstawienie wędrownego teatru. Niewinna z pozoru bajka, zostaje przez widzów odczytana jako historia z politycznym kluczem i wybucha burda pomiędzy komunistami a pozostałymi. W efekcie teatr zostaje zdemolowany.
Bonifaciuk tymczasem wraca do domu, opowiada domniemanemu carowi, co udało mu się dla niego załatwić i namawia, aby ten z nimi został. Regis w końcu się zgadza, prosi jednak by zachowano w tajemnicy, kim naprawdę jest. Tajemnica jednak długo nie zostaje tajemnicą. We wsi wieści szybko się rozchodzą, a do domu Bonifaciuka przybywają jak pszczoły do miodu coraz to nowi goście. Przynoszą ze sobą dary dla cara: jedzenie, samogon, pieniądze. Leje się wódka, rozochocone towarzystwo śpiewać zaczyna, ale póki donosiciel Kozłowski jest między nimi, pozory, że Regis - Regisem tylko, kolegą Bonifaciuka z wojska jest, utrzymane zostają. I słusznie, bo Kozłowski prosto od Bonifaciuka do Towarzysza Wowy idzie i o wszystkim, co widział i słyszał szczegółowo opowiada. I o tym, że Bonifaciuk już nawet w polu robić nie musi, bo inni za niego robią i że córka Bonifaciuka - Tamara z carem żyje. Tego już Kosma nie wytrzymuje. Proponuje, by na tego domniemanego cara zamach zrobić. Wowa tłumaczy jednak, że to by było niepolityczne i głupie, bo polskie władze tylko czekają, aż komuniści zrobią coś takiego, żeby rozbić ich partię. A po za tym ten car - to żaden car, tylko oszust, bo car przez bolszewików zgładzony dawno już został. Tymczasem u Bonifaciuka trwa pijaństwo. Nagle ktoś wpada na pomysł, że car nowych potomków spłodzić powinien, a do tego żonę mieć musi. I wołają swoje córki dorastające i konkurs organizują, która dla cara bardziej się nada. A car przepytuje je i wszystkie chwali, aż w końcu Tamara nie wytrzymuje tego przedstawienia i krzyczy, że car ją już dawno wybrał, dziecko z nim będzie miała i żadnej go nie odda. Wtedy zjawia się posłaniec od Ilji, który zaprasza Regisa na posłuchanie w najbliższy piątek. Kiedy Regis zjawia się w oznaczonym o czasie i prosi o to by Ilja ślub jemu i Tamarze dał, Ilja odmawia. Regis - nie znając zwyczajów - obraził go, nie okazując mu należnego szacunku. W końcu godzi się jednak z nim porozmawiać. Kiedy zostają sami, Ilja każe mu wpierw przysiąc, że istotnie jest carem Mikołajem II. "Przysięgam, że tak jak ty jesteś Syn Boży, tak ja jestem car." - mówi mu Regis. Od słowa do słowa, mimo wzajemnego braku zaufania, dobijają jednak między sobą interes. Ilja, jeśli poprze Regisa i poprowadzi ludzi do wojny o Nowe Carstwo - odzyska wiernych, którzy ostatnio odchodzić od niego zaczęli i zyska rzesze nowych, stając na czele cerkwi w Nowym Carstwie, które tu, gdzie są, budować razem zaczną. W zamian Ilja da Regisowi ślub z Tamarą, koronuje go na cara i swym autorytetem potwierdzi, że on car prawdziwy jest. Tymczasem Wowa, po konsultacjach z partyjną wierchuszką , zmienia zdanie: wobec nowych okoliczności, partia wyraża zgodę, by Kosma dokonał zamachu na cara - samozwańca. Oczywiście w razie wpadki Kosma ma nie wiązać zamachu z partią, ale powiedzieć, że działał sam, chcąc się zemścić na rywalu. Kozłowski natychmiast wychodzi, aby donieść o tych planach komu trzeba.
Nastał dzień ślubu. Regis i Tamara ubierani są w carskie szaty. Tymczasem Kosma szykuje się do zamachu. Wie, że stronnicy Regisa, o jego zamiarach uprzedzeni, będą mieli broń, ale po utracie Tamary nie zależy mu na życiu, poza tym ma niezawodny plan. Idzie do cerkwi bez broni, dlatego mimo szczegółowego przeszukania zostaje przepuszczony do środka. Dopiero, kiedy rozpoczyna się ceremonia, jeden z jego kolegów niepostrzeżenie podaje mu pistolet. Chwilę po tym, jak małżeństwo zostaje zawarte, Kosma wyciąga pistolet i celuje do Regisa. W ostatniej chwili któryś z chłopów podbija mu rękę i wystrzelona kula chybia. Rozwścieczeni chłopi rzucają się na Kosmę i po chwili chłopak już nie żyje.
Po tym wydarzeniu Regis nie może zostać we wsi. Zacznie się śledztwo, lepiej unikać rozgłosu i nie ujawniać prokuraturze z Białegostoku prawdziwego powodu incydentu. Regis przestraszony tym, co się stało, decyduje się wreszcie powiedzieć, że żaden z niego car, ale chłopi mu nie wierzą. Wyjedzie - mówią - na jakiś czas, a kiedy wszystko się uspokoi - wróci. Ale Regis chce tylko jak najszybciej wyjechać i nigdy tu nie wracać. Boi się, że znów ktoś może zamach na niego zrobić. Bonifaciuk na drogę jeszcze pieniędzy mu daje i Regis wyjeżdża. Tamara płacze. Chłopi próbują ją podnieść na duchu, mówiąc, że car wkrótce wróci - przecież będzie miał tu syna. Ale Tamara wie, że się omyliła i syna nie będzie. Ale car o tym nie wie - więc wróci, wróci na pewno - pocieszają się wzajemnie.
Ukryj streszczenie