Czas i miejsce akcji: salon po rewolucji francuskiej i bunkier po III wojnie światowej.
Obsada: 1 rola żeńska i 1 rola męska.
Druk: "Dialog" nr 6/1990.
Kameralna sztuka dwuosobowa. Bohaterowie to Merteuil i Valmont, kochankowie, którzy już nie są razem, lecz spotykają się w celu przeprowadzenia pewnej intrygi miłosnej. Sztuka jest odwołaniem do XVIII-wiecznej powieści libertyńskiej Pierre'a Choderlosa de Laclosa, ukazującej obraz życia i obyczajowości francuskiej arystokracji, z której wschodnioniemiecki, marksistowski pisarz kpi i która w sztuce swej przedstawia jako całkowicie zwyrodniałą. Czas i miejsce akcji sytuuje Müller w salonie przed rewolucją francuską i w bunkrze po III wojnie światowej. Na okres przedrewolucyjny wskazują używane tytuły - wicehrabia, markiza; na bunkier jedynie wzmianka o piecyku gazowym w ostatniej kwestii wypowiadanej przez Valmonta. Sztuka nie ma podziału ani na akty, ani na sceny. Tytułowy kwartet to właściwie duet na cztery głosy.
Markiza de Merteuilczeka na przyjście swego byłego kochanka, wicehrabiego de Valmont. Rozmawiając jeszcze z nieobecnym, wspomina minione chwile szczęścia, które razem przeżyli. Gdy zjawia się Valmont stara się dowiedzieć, kto jest obecnie jego nową wybranką. Valmont, nie chcąc od razy zdradzić tajemnicy, pyta, czy ona także jest ponownie zakochana. Oburzona markiza odpowiada: "Zakochana. Myślałam, że jesteśmy zgodni co do tego, iż to, co nazywa pan miłością, jest domeną lokajów. Jak może pan uważać mnieza zdolną do tak niskich odruchów. Najwyższe szczęście to szczęście zwierząt." Gdy dowiaduje się, że nową kochanką Valmonta jest de Tourvel, żona prezydenta, który kiedyś ją odrzucił, mówi: "De Tourvel to obelga. Nie po to wypuściłam pana na wolność, żeby pan właził na tę krowę, wicehrabio." W zamian proponuje swoją młodziutką kuzynkę Cecile de Volanges, którą mógłby się nacieszyć niczym "warzywkiem prosto z klasztornego ogródka." A wszystko dlatego, że jej były mąż hrabia de Gercourt chce się z Cecile ożenić. Namawia więc Valmonta, by "dosiadłszy dziewicy ukoronował tę piękną bestię de Gercourta nieuchronnym porożem." Wicehrabia odmawia, gdyż - jak mówi - sam woli określać cel swoich łowów. Teraz jest zainteresowany madame de Tourvel. Gdy zazdrosna Merteuil proponuje mu małżeństwo, odpowiada: "Jakże bym śmiał wyrządzić pani, markizo, taką zniewagę na oczach świata." Po krótkiej - jak określa to Valmont - "bestialskiej konwersacji", podczas której markiza mówi między innymi: "Czegóż to nauczył się pan w życiu prócz wmanewrowywania swej szpady do dziury, podobnej do tej, z której pan wypadł, zawsze z tym samym bardziej lub mniej uciesznym rezulatatem, i zawsze w błędnym przekonaniu, że aplauz cudzych śluzówek przeznaczony jest dla pańskiej wyjątkowej osoby, że krzyki rozkoszy wydawane są pod pańskim adresem, gdy tymczasem jest pan głuchym, obojętnym i łatwym do zastąpienia wehikułem rozkoszy kobiety, która pana używa, stworzonego przez siebie i ogłupiałego władzą błazna" - wicehrabia wychodzi.
Następuje zamian ról w tytułowym kwartecie. Markiza de Merteuil przemawia głosem Valmonta, a ten udziela głosu madame de Tourvel. I tak Merteuil jako Valmont prowadzi grę z madame de Tourvel, czyli Valmontem, w efekcie której, gdy Tourvel staje naga przed Valmontem i pyta, czy potrafi patrzeć na kobietę i nie być mężczyzną, ten odpowiada, że tak i dodaje, głosem Merteuil oczywiście: "Niech się pani okryje, moja droga. Mógłby dosięgnąć pani jakiś nieprzyzwoity przeciąg, zimny jak dłoń małżonka." Po czym, po pytaniu Valmonta: "I co. Gramy dalej?" Merteuil staje się teraz Cecile de Volanges, którą Valmont stara się uwieść i wyjaśnić, co znaczy miłość. A że miłość jest równie silna jak śmierć, on chce być także jej "akuszerem śmierci". "Wypuszczę mieszkającego w pani anioła w samotność gwiazd" - mówi, kończąc dialog. Gdy Merteuil stwierdza unicestwienie kuzynki i Valmont wyznaje jej, że prezydentowa de Tourvel "upadła", markiza mówi:
"MERTEUIL Jest pan dziwką, wicehrabio.
VALMONT Czekam, żeby mnie pani ukarała, królowo.
MERTEUIL Czy moja miłość do dziwki nie zasłużyła na karę.
VALMONT Jestem gównem. Pragnę jeśc pani kał.
MERTEUIL Gówno do gówna. Pragnę, żeby pan mnie opluł.
VALMONT Niech pani odda na mnie mocz.
MERTEUIL Pański kał."
Po tym podsumowaniu sytuacji, bohaterowie odgrywają scenę śmierci prezydentowej, która truje się, wkładając głowę do piecyka gazowego. Sztukę kończą słowa Merteuil: "Śmierć dziwki. Mam już tylko raka. Chodź mój kochanku."
Ukryj streszczenie