Czas akcji: lata osiemdziesiąte XX wieku; rzecz dzieję się 30 kwietnia i w nocy z 30 kwietnia na 1 maja.
Miejsce akcji: Związek Radziecki, szpital dla psychicznie chorych.
Obsada: 14 ról męskich, 5 ról kobiecych.
Druk: "Dialog" nr 1/1989; "Dzieła prawie wszystkie", Kraków 2003.
W izbie przyjęć szpitala psychiatrycznego komisja lekarska i zespół pomocniczy przyjmują nowego pacjenta, Lwa Gurewicza. Jest to inteligent, Żyd, wielki amator berbeluchy. To jego drugi przyjazd do tego szpitala. Przed laty postawiono diagnozę: granicząca z zapaleniem ostra indoksykacja alkoholowa. Wtedy Gurewicz dał się poznać jako silny psychicznie pacjent, wtedy też bardzo blisko zaprzyjaźnił się z pielęgniarką Nathalie. Ona wita Gurewicza serdecznie, reszta personelu okazuje, jak wszystkim pacjentom, pełną wyższości pogardę. Szpital rozwija się, hospitalizują nawet tych, którzy nie wykazują najmniejszych objawów zaburzeń psychicznych. Gurewicz jest pacjentem niezwykłym: oczytany, błyskotliwy, ekscentryczny - gdy ma do powiedzenia coś ważnego, wtedy mówi jambami. Pije. Nie ukrywa swoich poglądów. Jest pacyfistą. Za ojczyznę nie będzie walczyć, choćby go wzywała, bo nie jest tego godzien jako splugawiony moralnie śmieć. W ojczyźnie swojej żyje ze świadomością, że nie urodził się w czepku, lecz w kaftanie bezpieczeństwa, a posłuszeństwo od najmłodszych lat weszło mu w krew. Diagnoza lekarza: do ostrej indoksykacji alkoholowej doszły komplikacje. Kuracja potrwa minimum pół roku. W sali numer trzy.
W sali numer trzy leżą: Witia o gigantycznym brzuchu, zjadacz domina i figur szachowych, uśmiechający się nieśmiało i przerażająco; Stasik, deklamator i hodowca kwiatów; Sierioża Kleinmichel; Kola, młodziutki, cichy marzyciel; Wowa, potulny, opiekuńczy staruszek ze wsi; Michałycz, kontradmirał; Paszka Jeriomir; Chochulia, seksualny mistyk i satanista; wreszcie najważniejszy w tym gronie, starosta sali, samodzierżawny Prochorow i jego "giermek" Alocha, ksywa Dysydent. Dwaj ostatni właśnie kończą brutalny sąd nad Michałyczem za sprzedanie przed dwoma dniami na bazarze Prieobrażeńskim Wysp Kurylskich. Winy, które prowadzą pod sąd tej "władzy" można mnożyć w nieskończoność. Michałycza przed egzekucją ratuje wejście pielęgniarki Lucy, która wprowadza "nowego", Lwa Gurewicza. Jego wygląd świadczy o tym, że podczas obowiązkowej kąpieli został pobity i wszyscy wiedzą, że bił najokrutniejszy z "braci miłosierdzia", Boria. Prochorow nie kryje niechęci do Żydów. Do Gurewicza mówi wprost: "Jak tylko pojawia się Żyd - koniec ze spokojem ( -) i zaczyna się dramat zagłady." Prochorow jest bezwzględny, ale prawdziwe piekło urządza Boria. Wieczorem, przed nocą poprzedzającą 1 maja, do sali numer trzy wchodzą Boria i siostra Tamarka. Boria jest brutalny, bo tak lubi. Bez powodu uderza Stasika z taka siłą, że ten pada zemdlony. Rozbija nos Wowy. Tamarka jest wulgarna i też bije, wielokrotnie uderza Sierożę Kleinmichela za to, że się modli. Boria podchodzi do Gurewicza, ten na komendę "Wstać!" reaguje ciosem w szczękę Bori. Ale "brat miłosierdzia" oddaje ze zdwojoną siłą. Rzuca Gurewiczem o podłogę, o kant żelaznego łóżka, bestialsko skopanemu zapowiada karę najstraszniejszą: zastrzyk z sulfaziny, który skutkuje kilkudniowymi mękami pacjenta. Gdy go zrobił, szydzi z Gurewicza: "Jeśli do wieczora nie zdechniesz od sulfaziny, bądź łaskaw przyjść do mnie na kolację." Gurewicz odpowiada: "Ja... przyjdę." Pacjenci wiedzą, że jedynym antidotum na sulfazinę jest dobra porcja czystego spirytusu. Klucze do magazynu, w którym stoi niejeden gąsior z alkoholem, ma Nathalie i dzisiaj ma dyżur. Gurewicz powziął plan: "Ja ich e k s p l o d u j ę dzisiejszej nocy!" - zapowiada.
Gabinet zabiegowy Nathalie sąsiaduje z drugim, w którym pracuje Tamarka. Dochodzi stamtąd jej głos. Pacjentów obrzuca obelgami, komentarzami poniża ich ludzką godność, demonstruje swoją bezgraniczną władzę, a nade wszystko jest przerażająco wulgarna. Do Nathalie przychodzi Gurewicz. Padają sobie w objęcia. Nathalie jest poruszona stanem Gurewicza, robi mu zastrzyk z glukozy, podaje rozcieńczony wodą alkohol. Rozmawiają jak dawni kochankowie. Co jakiś czas dochodzą zza ściany słowa Tamarki. Gurewicz, gdy je słyszy, mówi o skarleniu ludzkości, czego objawem jest język, jakim posługuje się Tamarka, mówi o upadku w rosyjskim narodzie zasad moralnych. Nathalie dobrze wie, co czeka Gurewicza w szpitalu, "Będzie jeszcze gorzej, zobaczysz" i namawia, by zachował spokój. Ale Gurewicz cytuje wiersz:"Rozwalam ten dom!". Potem wykorzystuje namiętne zbliżenie z Nathalie i z kieszeni jej fartucha wyjmuje klucze. Plan Gurewicza zna Prochorow. Dlatego w odpowiednim momencie zjawia się w gabinecie Nathalie i wysyła Gurewicza do umycia linoleum przed drzwiami magazynu.
W sali numer trzy jest spokojnie. Stasik stoi jak skamieniały, potem w natchnieniu mówi na przemian to o partyzantach, to o Bogu. Wowa z cudowną naiwnością opowiada o kwiatach i o wsi. Gurewicz i Prochorow przynoszą gąsior ze spisytusem. Gurewicz rozpoczyna Noc Walpurgii. Piją wszyscy. Przy dźwiękach gitary Alochy i jego pieśni "Wisi mi świat" trwa przedstawienie pacjentów sali numer trzy. Gurewicz obiecuje, że jutro będą z nim na wolności i nie szczędzi spirytusu. Pierwszy umiera Chochulia. Noc Walpurgii trwa. Rozmawiają o alkoholu, o piciu, kobietach, polityce, o Rosji, posługują się cytatami z Descartesa, Petrarki, Montaigne'a. Drugi umiera Michałycz. Potem Wowa, Witia, Alocha. Przekroczyli śmiertelną dawkę. Gurewicz wiedział, czym częstuje. "Miałem zamysł. Rozproszonych - połączyć. Zwaśnionych - pojednać... Dać im choć cząstkę maleńkiej radości... rozświetlić zmierzch tych nieszczęsnych dusz, zakratowanych tu do końca swoich dni..." - tłumaczy Prochorowowi. Gurewicz traci wzrok, po omacku idzie do Borii.
Umierający Prochorow wydaje z siebie przerażający krzyk. Zbiega się cały personel szpitala, są zaspani i pijani. W drzwiach sali wita ich Gurewicz, jest ledwie żywy, zupełnie ślepy, ma okrwawioną twarz. Sanitariusze wynoszą trupy. Boria z sadyzmem kopie Gurewicza. Słychać ryk ślepego i ordynarne obelgi Bori. Słychać je także po opadnięciu kurtyny, a na widzów wypadają z kulis tłumok z pościelą, nocna szafka, "klatka ze zdechłą od tego wszystkiego papugą."
Żadnych oklasków, poucza autor.
Ukryj streszczenie