Wesoła przygoda starowarszawska w 5 obrazach, ze śpiewami i tańcami; tekst (wg farsy Stanisława Dobrzańskiego): Julian Tuwim.
Prapremiera: Warszawa 3 XII 1936.
Osoby: Saturnin Mazurkiewicz, mecenas z Radomia; Kazio, jego syn; Kamilla, aktorka; Władysław Macki senior; Władysław Mącki junior; pani Mącka; pani Lemięcka; panna Sabina; pan Hilary, szykowiec radomski; Halineczka, jego narzeczona; Nikifor, funkcjonariusz kolejowy; Obywatel delegat "Lilii Radomskiej"; Grzegorz, lokaj u pp. Mąckich; Żorżeta, pokojówka Kamilli; Reżyser; Kopciuchowski, inspicjent; Ruczkowska, garderobiana; Kelner, podróżni, tragarze, muzykanci, baletnice, aktorzy. Akcja toczy się w Radomiu i w Warszawie, z końcem XIX w.
Obraz I. Na dworcu w Radomiu zaciekawienie i przestrach wzbudza lokomotywa parowa. Linię kolei żelaznej otwarto tu dopiero przed kilku dniami, tylko najśmielsi mają odwagę puszczać się w podróż, a jednym z pierwszych jest mecenas Mazurkiewicz. Jedzie do Warszawy wraz ze swym synem, Kaziem. Kazio, rozczytany w książkach podróżniczych i przygodowych, ubrał się na podróż, jak gdyby jechali prosto do Afryki, recytuje całe wersety z mrożących krew w żyłach powieści, a na jego ciągłe pytania: "a laczego?, a laczego?", umęczony Mazurkiewicz odpowiada wymijająco: "Kaziu, nie męcz ojca!".
Mecenasa żegna delegat "Lilii Radomskiej" - towarzystwa krzewienia dobrych obyczajów i walki z zarazą moralną, którego Mazurkiewicz jest założycielem i prezesem. Wzruszony delegat podziwia odwagę prezesa i radzi, aby nie bał się tej piekielnej machiny, jaka go w dal powiezie, nie bał się intryg i przeszkód, jakie mu Warszawa szykuje... "Tylko jednego się bój: bój się Boga, Mazurkiewicz!".
Obraz II. W mieszkaniu państwa Mąckich pani domu i pani Lemięcka znowu same siadają do herbaty. Władysław Mącki senior ma jak zwykle ważną sesję wieczorną, Władysław Mącki junior - spotkanie z profesorem, bo tak się dziecko do nauki garnie. A siostrzyczka pani Lemięckiej, Sabina - niezmiennie rozczytana w poezjach. Grzegorz, lokaj, przynosi list od mecenasa Mazurkiewicza; przybył właśnie do Warszawy i chciałby złożyć paniom swoje uszanowanie. Ta wiadomość cały dom stawia na nogi, pan mecenas stara się bowiem o rękę panny Sabiny. Jest wdowcem od 11 lat, życie płynie mu smutno, a i panna Sabina już nie pierwszej młodości: ma lat 25, więc rada by uciec jak najszybciej od staropanieństwa.
Żorżeta, pokojówka Kamilli, przynosi w chwilę później bilecik do pana Władysława Mąckiego. Ale - do którego? Na próżno starają się tego dociec starsze panie. Władysław Mącki senior nie ma jeszcze pięćdziesiątki, Władysław Mącki junior ma ledwie lat dwadzieścia; obu może dotyczyć zaproszenie na wieczór za kulisy szantanu, pisane frywolnym tonem. Bo panie, naturalnie, list zaraz przeczytały, chociaż z przerażeniem i wstrętem. "To słowo od hurysy! Za słowem - pójdzie czyn! Kto ma iść za kulisy? Czy szwagier mój, czy syn?"
Przychodzi Mazurkiewicz z Kaziem. Kazio natychmiast stara się rozbić w salonie namiot i polować na lwy, lecz panie Mącka i Lemięcka zabierają chłopczyka do drugiego pokoju, chcąc dać panu Mazurkiewiczowi sposobność do "sam na sam" z panną Sabiną i szansę spodziewanych oświadczyn. Rzeczywiście - pan Mazurkiewicz, choć z trudem i jąkaniem, prosi pannę Sabinę o rękę; zanim jednak zdążył usłyszeć jej odpowiedź, do salonu wpada - jak huragan - Kazio, rozbiwszy uprzednio serwis na 24 osoby. Nie ma rady, aby mieć chwilę spokoju, pan Mazurkiewicz wiąże synka i zamyka w komórce.
Niestety, nie ma spokoju. Przychodzi starszy pan Mącki i - uprzedzony przez Grzegorza, iż panie list czytały - oświadcza, że to jakieś nieporozumienie; żadnej Kamilli nie zna i znać nie chce. A więc to do syna? Młodszy pan Mącki również wypiera się znajomości z rozwiązłą szansonistką, po czym i jeden, i drugi - wypachnieni i przebrani, szybko wychodzą z domu: pierwszy na sesję, drugi do profesora.
Ale panie podejrzewają najgorsze. Pewnie Władzio, to dziecko, skłamał i pobiegł do grzesznej Kamilli! Proszą więc pana Mazurkiewicza, aby udał się za kulisy i wyrwał chłopca z jej rąk. Kazio przenocuje sobie tutaj, w zamknięciu, w komórce, a pan mecenas - jest przecież prezesem "Lilii Radomskiej"! Czas pomyśleć o zaszczepieniu jej szczytnych zasad także i w Warszawie!
Obraz III. Za kulisami teatrzyku ogródkowego "Komedia" - awantura. Znowu upił się Cabieński i nie ma kto wyjść w finale jako żołnierz królowej Madagaskaru, którą gra piękna Kamilla. Reżyser musi troszczyć się o nagłe zastępstwo, natomiast Kamilla przyjmuje pana Mąckiego - stałego bywalca "Komedii" i wypróbowanego adoratora primadonny. Dziś jednak Mącki senior dowiaduje się z rozmowy z Kamillą, że i bratanek wkroczył w jego ślady. Ma tutaj wkrótce nadejść: Kamilla napisała do niego omyłkowo - myśląc, że koresponduje z seniorem - zapraszający bilecik.
I Władysław junior przychodzi. Aby ratować prestiż stryja, którego Władzio napotkał w garderobie, sprytna aktoreczka twierdzi, iż specjalnie wezwała Władysława seniora, aby w jego ręce oddać niewinnego bratanka, nim zboczy on na złą drogę. Lecz Władysław junior, nie w ciemię przecież bity, zorientował się już na portierni, że stryj jest codziennym gościem za kulisami, i jedno, co im obu w tej sytuacji zostaje, to... trzymać się solidarnie, nawzajem sobie nie przeszkadzać i w domu słowa na ten temat nie mówić. Obaj muszą już zresztą solidarnie umknąć na widownię, słyszą bowiem głos... pana Mazurkiewicza.
Mazurkiewicz szuka panny Kamilli, chcąc desperacko spełnić szczytną misję rycerza cnoty. Jego zabawna postać i przerażenie na widok skąpo ubranych baletnic bawią całe zakulisowe towarzystwo. Kamilla wraz z baletnicami wciąga go do kankana: "Mazurkiewicz! Bój się Boga! Spójrz: jakie to dziewuszki, jakie mają nóżki..."
Obraz IV. W swej garderobie Kamilla początkowo jest mu nieprzychylna, nie chce nic mówić na temat panów Mąckich, potem jednak - postanawia się trochę zabawić: zaczyna uwodzić oszołomionego Mazurkiewicza, przebiera się przy nim, każe się pudrować, wreszcie - zwierza się, że męczy ją to frywolne życie. Chciałaby, aby ktoś pomógł jej zostać cnotliwą, uczciwą kobietą... Mazurkiewicz, zupełnie opętany już czarem panny Kamilli, całuje gdzie popadnie, a jednocześnie zobowiązuje się być jej duchowym przewodnikiem. Zaczną nawracanie od tego, że zjedzą dziś razem kolację u niego, w hotelu.
Do garderoby Kamilli wpada niespodzianie reżyser. Panów nie wolno przyjmować w teatrze pod żadnym pozorem, Kamilla przedstawia więc Mazurkiewicza jako... nowego statystę. Uczy go właśnie roli żołnierza królowej Madagaskaru.
Obraz V. W hotelu Europejskim Mazurkiewicz zamawia wytworną kolację, a jednocześnie - z przerażeniem rozpamiętuje wydarzenia wieczoru. Otóż aby nie plamić honoru panny Kamilli dwuznacznymi podejrzeniami, ostatecznie... wyszedł na scenę jako jej żołnierz. Publiczność zwijała się ze śmiechu, nie chcąc go puścić ze sceny; był tak szalenie komiczny! Rozentuzjazmowany reżyser proponował mu kontrakt, oferował 300 rubli gaży! Mazurkiewicz, bój się Boga!
Przychodzi Kamilla z głuchą jak pień garderobianą. Na wszelki wypadek zabezpieczyła się przed amorami mecenasa: nie tylko wzięła z sobą garderobianą, lecz zostawiła bilecik dla pana Mąckiego, prosząc, aby tu przyszedł; dobrze się kosztem Mazurkiewicza zabawią! A na razie - wcina kawior, bażanty, popija szampanem oraz łaskawie pozwala się poprosić do walca, "bo walczyk to taki taniec niewinny, taki spokojny, melancholijny..."
Gdy wreszcie Mazurkiewicz zamierza przystąpić do frontalnego ataku na ciało panny Kamilli, nieoczekiwanie wpada Kazio. Spowodował pożar u państwa Mąckich, rozniecając w komórce ognisko, więc po zalaniu mieszkania wodą przez straż pożarną odwieziono chłopaka do hotelu, do "proszę taty". Za chwilę - nowy gość: młody pan Mącki dobija się do drzwi; Mazurkiewicz chowa Kamillę, Kazia i garderobianą do drugiego pokoju, a sam wysłuchuje awantury młodego człowieka, który oskarża go o uwodzenie i deprawowanie cudownej Kamilli. Awantura jednak nie trwa długo, bo kelner anonsuje przybycie... pań Mąckich. Władka chowa więc mecenas do szafy i biegnie przyjąć panie. Korzystając z tego, Kamilla zmienia towarzystwo na sympatyczniejsze - wymyka się z pokoju i chowa również do szafy, do Władysława juniora.
A panie Mąckie przyszły właśnie dowiedzieć się, co z Władkiem? Czy Mazurkiewiczowi udało się ocalić ich dziecko przed moralną zgubą? Trochę dziwi je kolacyjka nakryta na trzy osoby, więc Mazurkiewicz tłumaczy, że w ostatnim momencie wyratował Władzia z rąk panny Kamilli, sprowadził tutaj na kolację ze swoim Kaziem i - chcąc mieć pewność, że nigdzie mu chłopak nie umknie, na wszelki wypadek zaryglował go w szafie. Panie są zachwycone pomysłowością i energią pana mecenasa, gdy jednak Mazurkiewicz z dumą otwiera szafę, a tam wraz z Władziem stoi panna Kamilla - całą złość obracają przeciw nieszczęsnemu Mazurkiewiczowi, wymyślając mu od wyrafinowanych rozpustników demoralizujących dziecko. Na to wszystko wchodzi, zamówiony, Mącki senior. "Co się tu właściwie dzieje? - pytają zdezorientowane panie. - Nic - odpowiada Kamilla. - Po prostu kończy się farsa o żołnierzu królowej Madagaskaru..."
"Żołnierz królowej Madagaskaru" był jednym z największych sukcesów naszych teatrów muzycznych w latach trzydziestych. Dwukrotnie sfilmowany (pierwsza wersja w 1939 z Żelichowską - Kamillą i Zniczem - Mazurkiewiczem, zaginęła tuż po wojnie, w drugiej, w 1958, Mazurkiewicza grał Tadeusz Fijewski, Kamillę - Anna Łubieńska, Sabinę - Barbara Kwiatkowska), wielokrotnie do dziś wznawiany, jest czymś w rodzaju ogródkowego wodewilu, ale o specyficznym rodowodzie i kształcie. Julian Tuwim (1894-1953) opracował na nowo farsę Stanisława Dobrzańskiego (1847-1880), napisaną na rok przed nieoczekiwaną śmiercią młodego autora, dodał nowe dowcipy, dorzucił piosenki, a Sygietyński ozdobił to muzyką, podobieraną w przeważającej mierze z operetek wystawianych w okresie premiery farsy Dobrzańskiego ("Córka pani Angot", "Gasparone", "Orfeusz w piekle", "Ptasznik z Tyrolu" i in.). Jest to więc konglomerat wtórnych elementów, które jednak w sumie złożyły się na znakomicie zharmonizowaną, oryginalną całość o ogromnym wdzięku. Na premierze (1936) świetną kreację Kamilli stworzyła Mira Zimińska, Mazurkiewiczem był Mariusz Maszyński, Mąckim seniorem - Władysław Grabowski, Kaziem - Kazimierz Pawłowski.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie