Czas akcji: druga połowa XX wieku.
Miejsce akcji: living room w angielskiej wiejskiej luksusowej rezydencji.
Obsada: 2 role męskie.
Akt I
Andrew Wyke jest autorem i wielbicielem powieści detektywistycznych. Na jego pisemne zaproszenie odwiedza go Milo Tindle - właściciel biura podróży, który wynajął w okolicy domek weekendowy. Prowadzą salonową konwersację okraszoną angielskim humorem. Gospodarz częstuje go whisky, gość podziwia pokój. Jest zaskoczony grami dla dzieci, które zajmują każdy skrawek podłogi. Wyke zapewnia, że nie są to gry dla dzieci, a ta, która go szczególnie zainteresowała, to "Senat" - gra starożytnych Egipcjan. Studiuje ją od paru miesięcy i ciągle jeszcze nie zgłębił. Wyke prowadzi grzecznościową rozmowę, ale nagle pyta, czy to prawda, że Tindle ma zamiar poślubić jego żonę. Gość potwierdza - za jego pozwoleniem oczywiście. Wyke wypytuje go o stan majątkowy. Na koniec stwierdza, że Tindle nie jest zbyt zamożny. To go martwi, chciałby pozbyć się żony na dobre i mieć wreszcie spokój, a nie obawiać się, że ona zaraz do niego wróci. Tindle musiałby być bogatszy, żeby utrzymać ją na poziomie do którego przyzwyczaił ją mąż. Milo twierdzi, że te luksusy nie będą jej potrzebne, bo się kochają, a ona zrezygnuje ze zbytków i będzie żyła z nim skromnie i szczęśliwie. Wyke zastanawia się, czy w takim razie już zaczęła zmieniać swoje przyzwyczajenia i ile kosztował go dotychczas ten krótki romans. Zapewnia gościa, że ona wkrótce go zrujnuje. Dlatego zaprosił go tu, żeby wspólnie zastanowili się, jak rozwiązać ten problem. On swoje pieniądze ulokował w biżuterii, którą ubezpieczył na pokaźną sumę. Chce, żeby Tindle ukradł te kosztowności. Najlepiej dziś wieczorem - dom jest pusty, służba ma wolne. Wystarczy ukraść, sprzedać to za granicą i żyć szczęśliwie z Marguerite. A on, wolny nareszcie od żony, z pieniędzmi z ubezpieczenia, będzie żył szczęśliwie u boku swojej wybranki - Tei. Tindle widzi w tym rozumowaniu pewne luki, Wyke jednak rozwiewa jego wątpliwości - zna dobrych paserów, zapłacą Tindle'owi przyzwoicie, zwłaszcza, że ukradnie też legalne dowody nabycia biżuterii. Tindle się waha, zastanawia się, czy Wyke popełnił kiedyś jakąś zbrodnię naprawdę. Andrew zapewnia, że tylko na papierze. Zastanawia się dalej, czy to nie pułapka, dzięki której Wyke mógłby się zemścić na nim za romans z Marguerite. Wyke zapewnia go, że chce się pozbyć żony, bo nie może z nią wytrzymać; za to proponuje Tindle'owi 90 tysięcy w gotówce bez podatku.
Tindle się decyduje, chce włamać się od razu. Wyke go powstrzymuje - najpierw musi przebrać się za kogoś innego. Wyciąga kosz z kostiumami i bawiąc się nimi świetnie, proponuje różne przebrania. Tindle wolałby przebrać się zwyczajnie - płaszcz, gumowce, pończocha na głowie. Wyke rozpacza nad upadkiem obyczajów - kiedyś to były zbrodnie, a teraz pończochy na głowie. Tindle decyduje się na kostium klauna. Wyke każe mu zdjąć ubranie i wrzuca je do szafy. Daje mu "torbę włamywacza" - z diamentem do cięcia szkła, kawałkiem kitu do złapania wyciętej szyby Tindle jest tym wszystkim skonsternowany. Wyke każe mu iść po drabinę. Milo wchodzi przez okno. Wyke każe mu robić bałagan, żeby wyglądało na to, że szukał skrytki. Sam wysadza drzwiczki schowka, każe Tindle'owi otworzyć łomem kasetkę, schować biżuterię do kieszeni i poprzewracać sprzęty w pokoju, bo zaraz zainscenizują scenkę o tym, jak gospodarz zobaczył włamywacza. Tindle skonsternowany bardzo ostrożnie przewraca kilka sprzętów. Wyke jest niezadowolony z efektu. Postanawia, że będą się bili i zdemolują coś spontanicznie. W bójce Tindle jest bez szans w zbyt obszernym kostiumie i gigantycznych butach. Wyke co chwilę układa nowe scenariusze bójki, w końcu strzela do wazy, kula przechodzi tuż obok głowy Tindle'a. Milo nieruchomieje. Wyke mierzy do niego z rewolweru. Chce go zastrzelić za romans ze swoją żoną. Policji wytłumaczy, że w samoobronie zabił włamywacza. Tindle przestraszony pyta, co to za gra. Wyke uświadamia mu, że odkąd tu przyszedł, grają w grę "zaraz pana zabiję i nikt nie będzie podejrzewał morderstwa". Zaprosił go tu, żeby on sam zaaranżował okoliczności swojej śmierci. Zastanawia się, z jakiego kryminału wykorzystać sposób na zabicie Tindle'a. Każe mu wejść na schody. Tindle drży ze strachu, pyta dlaczego chce go zabić. Wyke przyznaje się, że go nienawidzi za to, że jest przystojny, podoba się kobietom i jest spontanicznym Włochem. Każe mu założyć maskę. Strzela. Przechodzi nad jego ciałem z zadowoleniem stwierdzając, że tego seta wygrał.
Akt II
Do Wyke'a przychodzi Inspektor Doppler - stary, łysy, gruby policjant. Prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia Milo Tindle'a, który wyszedł w piątek i nie wrócił. Inspektor wie, że wybierał się do Wyke'a. Andrew zaprzecza. Inspektor ma też doniesienia świadka, że toczyła się tu w piątek jakaś walka i padł strzał. Wyke zaprzecza, poza tym nie ma tu żadnych śladów. Inspektor pokazuje mu jego list do Tindle'a. Wyke przyznaje się do spotkania, ale bójce zaprzecza, wyjaśnia, że grali tylko w pewną grę. Później pan Tindle stąd wyszedł. Inspektor zauważa, że od tamtej pory nikt go nie widział. Wyke jest oburzony, że Inspektor sugeruje jakoby on popełnił morderstwo. Inspektor dziwi się, skąd mu do głowy przyszło morderstwo. Okazuje się, że wie o związku Tindle'a z jego żoną. Wyke zaczyna się tłumaczyć - że to była tylko gra, że chciał tylko nastraszyć i upokorzyć Tindle'a, że przyłożył mu do skroni pistolet z prochem, ale bez kuli i wystrzelił, że czuł wielką satysfakcję, gdy przeciwnik padł zemdlony. Inspektor zauważa, że takie postępowanie kwalifikuje się jako napaść i podlega surowej karze. Wyke cieszy się, że to i tak mniejsze przewinienie niż morderstwo, o które Inspektor chciał go przed chwilą oskarżyć. Inspektor zapewnia, że nie zrezygnował z tego zamiaru. Wyke tłumaczy, że to była gra, a Tindle ocknął się i poszedł do domu. Inspektor zauważa, że to źle o nim świadczy, jakby był dzieckiem, które nie dorosło, poza tym ta zabawa była niepoczytalna, poddał człowieka torturom. Wyke tłumaczy dalej, że bawił się już we wszystkie gry świata. Inspektor podsumowuje, że teraz doszedł do zabójstwa. Chce rozejrzeć się po domu. Wyke go do tego zaprasza, sam snuje dociekania jak z kryminału o tym, gdzie ukryłby ciało. Inspektor znajduje ślady kul na ścianie, a Wyke twierdził, że użył ślepych nabojów. Gospodarz tłumaczy, że dwie pierwsze kule były prawdziwe. Inspektor znajduje ślady krwi na poręczy schodów i na dywanie. Wyke już tylko zaklina się, że to nie on zabił Tindle'a. Inspektor zauważa świeżo usypany kopczyk w ogrodzie, zastanawia się nad upodobaniami morderców do swoich ogródków i sypialni. Przeszukuje sypialnię i znajduje w szafie zwinięte ubranie z naszywką mówiącą, że zostało uszyte dla pana Tindle. Wyke zaklina się, że nie wie, skąd te rzeczy się tu wzięły i że Tindle wyszedł stąd we własnym ubraniu. Inspektor nie ma wątpliwości, że trzecia kula była prawdziwa. Nie musi nawet szukać ciała Tindle'a, wszystkie poszlaki wskazują na winę Wyke'a. zaprasza go do policyjnego samochodu. Andrew próbuje uciekać, Inspektor go przytrzymuje i pociesza, że dostanie najwyżej 7 lat. Wyke zastanawia się, jakim sposobem złapał go w pułapkę i kim u licha jest. Inspektor podaje różne możliwe interpretacje swojego nazwiska, po czym zmienia głos i nagle Wyke rozpoznaje w nim Tindle'a.
Tindle się rozcharakteryzowuje. Wyke obrzuca go wyzwiskami, które on przyjmuje z przyjemnością i z uśmiechem za nie dziękuje. Wyke z podziwem stwierdza, że to było genialne, twierdzi tylko, że zorientował się wcześniej i tylko grał przestrach. Tindle zauważa, że bez cienia godności i idzie się przebrać w swoje ubranie.
Piją whisky, Tindle gratuluje Wyke'owi poprzedniej gry. Gospodarz też wyraża mu uznanie. Uwielbia ludzi lubiących gry, są oni obdarzeni rozumem, fantazją i wyobraźnią i mają poczucie humoru. Wyznaje, że gry znaczą dla niego więcej niż ludzie, a nawet kobiety. Tindle zapewnia go, że on nie jest taki jak Wyke, a tak udatnie zagrał Inspektora Dopplera tylko z pragnienia zemsty. Ale nie czuje, żeby wyrównali rachunki - on postraszył Wyke'a więzieniem zaledwie na kilka chwil, a Wyke jego prawie na śmierć. Takie przeżycie zmienia człowieka - teraz stał się twardszy, patrzy na siebie bez poczucia odpowiedzialności. Opowiada o tym tak lodowato, że Wyke zaczyna się bać. Tindle podsumowuje - drugiego seta przegrał 3:6, pierwszego do zera. Wyke zapewnia, że według jego rachunków zremisowali. Tindle zaprzecza - aby był remis, musiał kogoś zabić. Zabił Teę, jego kochankę, tu na dywanie, udusił, a przedtem wziął. Wyke nie wierzy, jest zszokowany - jak to? zgwałcił ja i udusił. Milo prostuje - nie zgwałcił, ona tego chciała. Tłumaczy jak to się odbyło: wczoraj, gdy był tu, żeby podrzucić swoje ubrania i upaprać poręcz krwią, ona nadeszła, udusił ją i zakopał w tym kopczyku w ogrodzie, ale później przeniósł stamtąd, bo to byłoby zbyt proste. To znaczy zbyt proste w grze, którą Wyke odegra przed przybyciem policji. Bo Tindle zawiadomił policję, mają przyjechać tu o dziesiątej. Wyke nie wierzy, kpi, że znowu przyjdzie Inspektor Doppler. Tindle zapewnia go, że tym razem przyjdą prawdziwi sierżanci. Opowiedział im o obsesji Wyke'a, że dla niego morderstwo to jedna ze sztuk pięknych, że marzy o popełnieniu prawdziwego morderstwa i ukrycia ciała w miejscu, które można by z nim łączyć, że zostawiłby mnóstwo poszlak w swoim domu, bo uważa policjantów za idiotów. Gdyby nie uwierzyli w to, wystarczy rzut oka na jego bibliotekę i różne przybory w jego domu. Poza tym opowiedział policjantom, jak Tea skarżyła się ostatnio, że Wyke podejrzewa ją o romans z innym i grozi zabiciem.
Wyke nie wierzy mu, dzwoni do Tei. Przerażony odpowiedzią, którą usłyszał, pije whisky prosto z butelki. Tindle zauważa, że zostało mu jeszcze jakieś 8 minut do przybycia policji, czeka teraz na pokaz działania olbrzymiego umysłu Wyke'a. Schował w jego domu trzy przedmioty Tei, w tym narzędzie zbrodni. Znajdzie je policja. Żeby gra była zabawniejsza, leżą na jego oczach, tylko nieco zamaskowane. Pierwsza to kryształowa bransoleta Tei z dedykacją od niego. Wyke zabiera się nerwowo do szukania, odgraża się, że się zemści. Tindle zauważa, że zostało mu jeszcze 6 minut, zastanawia się, gdzie szukałby bohater kryminałów Wyke'a - może wlazłby na stół, albo do kominka? Spanikowany Wyke gramoli się na stół i włazi do kominka, w końcu orientuje się, że Tindle kpi z niego i zaczyna myśleć. Znajduje bransoletę. Żeby znaleźć następny przedmiot, trzeba rozwiązać zagadkę. Wyke odgaduje, że chodzi o buty. Milo uściśla - o jeden pantofelek, drugi został na nodze ofiary. Andrew w panice przeszukuje pokój, znajduje pantofel i wrzuca do kominka. Zostało jeszcze narzędzie zbrodni. Tindle sypie cytatmi po łacinie, hiszpańsku, francusku - angielski dżentelmen na pewno sobie z tym poradzi. Wyke nic nie rozumie. Milo tłumaczy mu, Andrew szuka coraz bardziej nerwowo. Tindle zauważa przez okno nadjeżdżających policjantów. Wyke błaga jeszcze o minutę. Milo wita się z nimi wylewnie w przedpokoju, przeciąga rozmowę. Andrew w tym czasie wyciąga z zegara pończochę i gorączkowo pali ją w kominku. Tindle przestaje udawać głosy policjantów. Wyke pada na kanapę zdruzgotany.
Tindle opowiada jak łatwo wciągnął Teę w tę grę - ona doskonale zna zamiłowanie Wyke'a do gier i poniżania ludzi. Zdradziła też, że od przeszło roku z nim nie sypia i że jest właściwie impotentem. Wyke błaga go, żeby nie marnował życia z jego żoną, tylko został tu z nim i żeby razem bawili się w gry. Tindle odmawia, idzie po futro Marguerite. Wyke wyjmuje rewolwer - właśnie wymyślił, że zastrzeli Tindle'a jako włamywacza. Milo nie przejmuje się tym - opowiedział o wszystkim policji, nie wykluczone, że zjawią się tu wkrótce. Wyke nie wierzy w to, strzela. Cieszy się nad leżącym Milo, że wygrał, gdy pod dom podjeżdża samochód i widać migające niebieskie światła. Rozlega się dzwonek, Tindle podnosi głowę, z ust płynie mu krew, podsumowuje: "mecz przegrany w dwa krótkie sety". Wyke bezsilnie opiera się o ścianę.
Ukryj streszczenie