Czas akcji: kilkanaście lat po II wojnie światowej.
Miejsce akcji: "wnętrze stodoły (lub obory) przerobionej na kawiarnię lub wnętrze kawiarni przerobionej na coś innego" oraz willa w Sorrento.
Obsada: 5 ról kobiecych, 10 ról męskich oraz epizody: mężczyźni w kawiarni, kelnerzy, kelnerki, "grono beztroskiej młodzieży włoskiej".
Druk: "Dialog" nr 12/1964; Tadeusz Różewicz, "Sztuki teatralne", Wrocław 1972.
Sztuka w 2 aktach.
Przewodnik oprowadza Cudzoziemca po wnętrzu kawiarni, która została zbudowana w miejscu, gdzie w czasie wojny znajdowały się okopy i stała barykada. Mężczyźni przy stolikach wspominają "dawne dobre czasy", czyli wojnę. Honorują stopnie i tytuły, zachowują postawę zasadniczą i salutowanie, jakby nadal byli w wojsku. We wspomnieniach mylą im się nieco "daty, ludzie, lasy, miejsca i czasy", ale wciąż na nowo odgrywają i przeżywają dramatyczne wydarzenia sprzed lat.
Kobieta ("starszy strzelec Sitko") recytuje bez zająknienia instrukcję obsługi pistoletu maszynowego. Strażak usiłuje rozpalić na środku kawiarni ognisko (bez skutku). Wszyscy wspominają także nieobecnych towarzyszy broni, m.in. pułkownika Srokę i łączniczkę Mewę, którzy wyemigrowali za granicę.
Po części wspomnieniowej następuje część artystyczna. Para młodych, Dziewczyna i Chłopiec, daje mały koncert lekkiego repertuaru, prosto z Paryża. Chłopiec prowadzi konferansjerkę i akompaniuje na gitarze, Dziewczyna śpiewa utwory w jego aranżacji: XXV pieśń z "Piekła" Dantego oraz fragmenty "Fenomenologii ducha" Hegla, poprzedzone hasłem "Hegel" z encyklopedii Brockhausa (odśpiewanym po niemiecku). Publiczność przyjmuje koncert entuzjastycznie i domaga się bisów.
W drugim akcie akcja przenosi się do Sorrento. W pięknej willi nad morzem mieszka Polka, Wanda, która w czasie wojny nosiła pseudonim Mewa. Chcąc zachować kontakt z ojczystym językiem, czyta na głos "Sylwetki z doby współczesnej" z 1924 roku, bo nie ma żadnej nowszej książki. Wanda jest piękną, melancholijną kobietą, żyjącą wspomnieniami młodości, czyli okresu wojny, a szczególnie wspomnieniami o pewnym pułkowniku. Do Wandy jest bardzo przywiązana młoda Włoszka Marinella. Uczy się polskiego (bez widocznego skutku), pragnie zrozumieć Wandę i przekonać ją, że warto cieszyć się życiem, namawia do miłości, bo - jak twierdzi - młody Garofano bardzo Wandę kocha.
Energiczna służąca Raganella, o szorstkim obejściu i żołnierskich ruchach, przynosi Wandzie nowiny, wyczytane w polskich czasopismach, np. o aferze z fałszywymi listami przypisywanymi Chopinowi i całkowitej kompromitacji polskich specjalistów-szopenologów.
Każde wspomnienie o Polsce wzmaga w Wandzie tęsknotę za ojczyzną. W końcu postanawia spakować plecak i wracać tam, "na leśną polanę, gdzie przy ognisku zebrała się cała nasza paczka szturmowa".
Tymczasem zjawia się (na wrotkach) Garofano, recytujący łamaną polszczyzną wszystko, czego ostatnio nauczył się o Polsce. Wyznaje m.in.: "Garofano kochać Wanda, Garofano kochać 'polska szkoła filmowa', Garofano jeść krakowska kiełbasa i pycz wodka" Podczas jedzenia spaghetti, Wanda nagle nabiera ochoty, by rzucić wszystko i biec nad morze. Młody Włoch nie rozumie, dlaczego nie można najpierw zjeść, póki makaron jest ciepły, a potem iść nad morze. Wanda komentuje takie zachowanie z pogardą: "I wy, Włosi, jesteście tymi słynnymi kochankami? Tylko okiem palicie ciało kobiety, a jak ona dyszy żądzą życia, wy nie możecie oderwać się od głupiego spaghetti" Wanda zrzuca sukienkę i w efektownym kostiumie kąpielowym wyskakuje przez okno.
Garofano najpierw pada przed Wandą na kolana, a potem wraca do makaronu. Tymczasem do pokoju wkracza szpakowaty mężczyzna, Sroka-Dziurawiec, pułkownik w stanie spoczynku. Dowiedział się, że w Sorrento mieszka jego dawna łączniczka Mewa i postanowił ją odwiedzić. Podczas rozmowy z młodym Włochem, dawny wojskowy szybko nawiązuje do dręczącego go zagadnienia: przebiegu "operacji pod Pupami". Pułkownik klęka na podłodze i rysuje palcem plan działań. Garofano, dobrze obeznany z dawnymi wydarzeniami dzięki opowieściom Wandy, uspokaja Pułkownika, że wszystko wypadło lepiej niż wydawało się z pozoru i że stary kombatant może "śmiało spojrzeć w twarz swoim chłopcom", którzy już od roku oczekują go "za stodołą Wojciecha". Uradowany Pułkownik, który nie pozwala wpadającej do pokoju, rozgorączkowanej Raganelli dojść do słowa, zasiada ochoczo do obiadu, omawiając szeroko z Garofano szczegóły menu. Przy pozycji "allodola" dochodzi do awantury, bo polski patriota nie może spokojnie przyjąć do wiadomości, że we Włoszech jada się skowronki.
Wreszcie Raganella załamana, ale już spokojna, informuje, że "biedactwo nasze, Wandeczka, panienka" utopiła się. "Wypłynęło toto na środek morza Adriatyckiego i poszło na dno jak kamień pomachało mi toto ręką i jeszcze zabulgotało 'ciao, ciao'" Pułkownik mdleje, a Garofano wybiega ratować ukochaną, "która pewnie gdzieś wypłynie, nie tu, to tam". Stara Raganella otacza czułą opieką wracającego do przytomności Pułkownika i proponuje mu "rosołek z piersi skowronków".
Ukryj streszczenie