Operetka w 3 aktach; libretto: Leo Stein.
Prapremiera: Wiedeń 25 X 1913.
Premiera polska: Warszawa 14 IX 1915.
Osoby: Jan Zaremba, ziemianin; Helena, jego córka; hrabia Bolesław Barański; hrabia Bronisław Popiel; Wanda Kwasińska, tancerka warszawskiej Opery; Jadwiga Pawłowa, jej matka; Kiejstut Wyzdrygiełło, książę, rezydent u hrabiego Barańskiego; hrabiowie i ziemianie, przyjaciele Bolesława, goście na balu i dożynkach, lud wiejski, służba.
Akcja rozgrywa się w Warszawie i w majątku ziemskim hrabiego Barańskiego, przed r. 1913.
Akt I. Na balu w jednym z magnackich domów Warszawy hrabia Popiel nerwowo oczekuje przybycia swej nowej sympatii. Jest kochliwym i nieśmiałym romantykiem, któremu wszystkie kolejne ukochane natychmiast odbija jego przyjaciel, obecny tu także hrabia Bolesław Barański. Beztroski utracjusz i kobieciarz, wycisnął już ostatni grosz ze swego majątku, przehulał wszystko w Warszawie - od ostatecznej ruiny może go jeszcze tylko uchronić bogaty ożenek. Książę Wyzdrygiełło znalazł już dla niego odpowiednią partię: młodą pannę Zarembiankę, lecz hrabia Barański nie zamierza - jak twierdzi - sprzedać się za posag i nie chce nawet słyszeć o małżeństwie z dziewczyną, w ogóle mu zresztą nie znaną. Bardziej interesuje go dama oczekiwana przez Popiela.
Ta nowa miłość Popiela to primabalerina Wanda Kwasińska. I chociaż publiczną tajemnicą na balu jest fakt, że właśnie dziś ma się tu odbyć "pokaz narzeczonej" Bolka, czyli ma przybyć pan Zaremba z córką, Bolesław, ponieważ widział już kiedyś Kwasińską i zna jej urodę, myśli teraz wyłącznie o tym, jak mógłby odbić przyjacielowi śliczną tancerkę.
Primabalerina nadchodzi wkrótce wraz z nieodłączną mamą, troszczącą się o jej interesy. Popiel, choć pewien uczuć Wandy, wolałby jednak, aby Bolesław nie przeszkadzał mu w tym flircie, postanawia go zatem... ratować od ożenku z Zarembianką: chce odstąpić Bolkowi własną gospodynię, Marynię, prowadzącą idealnie jego gospodarstwo. Marynia dokonuje cudów gospodarności i na pewno wydobędzie także majątek Barańskiego z grożącej mu ruiny; to wprawdzie prosta chłopka, ale - geniusz w spódnicy!
Rozumowanie Popiela jest logiczne: Bolesław będzie musiał wyjechać na wieś, aby wprowadzić Marynię w sprawy gospodarskie, i przynajmniej na jakiś czas przestanie mu w Warszawie bałamucić Wandę. Bolesław akceptuje z wdzięcznością pomoc przyjaciela, lecz dziś... jest jeszcze tutaj! I zapominając o całym świecie, o swym majątku i projektowanym ożenku, tańczy z Wandą walca.
Na salę balową wchodzi Jan Zaremba z córką Heleną. Helena jest zła i upokorzona; ojciec wozi ją po Warszawie, aby przedstawić kandydatowi na narzeczonego, o którym w dodatku chodzą jak najgorsze słuchy. Ale pan Zaremba ma do tego chłopaka szczególny sentyment; ojciec Bolka był jego najlepszym przyjacielem, Zaremba trzymał Bolka do chrztu, uczył go jeździć konno, teraz - chce spełnić swe ostatnie marzenie: połączyć go z Heleną. Zna jego kłopoty i wie, że to małżeństwo może Bolka uchronić od ruiny.
Helenka czuje się w salonach warszawskich fatalnie. Przyjachała tu tylko po to, żeby ojcu zrobić przyjemność i nie sprzeciwiać się jego woli. Co do Bolka, to na pewno nie jest on wyśnionym przez Helenkę ideałem... Na razie Zaremba i Helenka spotykają zamiast Bolka - Popiela, patrzącego z rozpaczą na Wandę tańczącą w ramionach Barańskiego. Popiel zwierza się Helenie ze swego pecha w miłości: gdy tylko się zakocha, Bolek sprząta mu natychmiast dziewczynę sprzed nosa, a Bolkowi żadna się nie oprze. Helena to wyśmiewa, lecz w głębi duszy wcale nie jest pewna, czy Popiel nie ma racji, bo i ją Bolesław zaintrygował. On istotnie ma coś w sobie!
Tymczasem Zaremba odciąga Bolka na chwilę od Wandy, po to tylko, aby... nasłuchać się impertynencji. Bolesław oświadcza, że nie da się sprzedać, znalazł już gospodynię, która wybawi go z kłopotów, a z jego córką nie ożeni, się nigdy. Już raczej weźmie za żonę swoją gosposię, prostą chłopkę. Zaremba w zdenerwowaniu powtarza to Helenie. Popiel jest wściekły: Barański znów mu odbił dziewczynę! Co prawda, sam się do tej sytuacji przyczynił, oferując Bolkowi swój "cud gospodarczy" - Marynię.
Helena, dotknięta w swej dumie, obrażona przez człowieka, który odrzucił ją, nie racząc nawet na nią spojrzeć - postanawia dać mu nauczkę. Upewnia się tylko, czy Bolek nie widział nigdy gospodyni Popiela, i prosi hrabiego o wyświadczenie pewnej przysługi; chce spłacić Bolesławowi dług - z nawiązką! Wychodzą z balu. Bolek, nie zwracając na nich uwagi, tańczy z Wandą krakowiaka.
Akt II. W swym chylącym się ku upadkowi majątku Bolek gra w karty wraz z przyjaciółmi, podobnymi utracjuszami z ziemiańskiej sfery. Myślami jest jednak w Warszawie, tęskni za Wandą. Wesołej kompanii przeszkadza... komornik. Nasłany przez Zarembę, który wykupił wszystkie weksle hrabiego, zajmuje meble za nie spłacone długi. Zabiera wszystko, a gdy nie zrażone tym towarzystwo gra dalej siedząc na podłodze - do salonu wchodzi hrabia Popiel, wprowadzając Zarembę i Helenę... w wiejskim przebraniu. Obaj panowie namawiają ją, aby zrezygnowała jeszcze ze swego planu, lecz Helena jest zdecydowana. Będzie udawała gospodynię Popiela, Marynię, postawi gospodarstwo na nogi, rozkocha w sobie Bolka, a potem wykpi go i odejdzie. Popiela interesuje szczególnie ten ostatni punkt jej planu, bo sam zdążył już zakochać się w Helence i chce się z nią żenić. Ostrzega ją jednocześnie, że u Bolka na każdą dziewczynę czyha niebezpieczeństwo - on żadnej nie przepuści! Helenki to jednak nie przeraża.
Przed Bolesławem gra prostą, wiejską dziewczynę, niemniej Bolek od razu dostrzega jej urodę. Zachwycony, powierza jej gospodarstwo, a Helenka-Marynia stawia podstawowy warunek: wszyscy muszą jej tutaj słuchać, łącznie z samym jaśnie panem hrabią. Jedynie wtedy będzie mogła doprowadzić majątek do przyzwoitego stanu. Zaremba i Popiel wkrótce odjeżdżają, i Bolek zaczyna zalecać się do rzekomej Maryni, lecz rezolutna dziewczyna szybko osadza go w miejscu, a porządkowanie majątku zaczyna od przepędzenia całego karcianego towarzystwa i zamknięcia na klucz kredensu z trunkami. Od następnego ranka zamierza hrabiego Bolesława zaprawiać do gospodarskich zajęć. A co najdziwniejsze, ten niepoprawny hulaka, oczarowany prostą - jak sądzi - chłopką, daje sobą kierować i godzi się na wszystko...
Akt III. Przed pałacem Bolka odbywa się uroczystość dożynkowa. Przyjaciele hrabiego nie mogą się nadziwić nie tylko ogromnej zmianie w jego gospodarstwie, wspaniałym, bogatym żniwom, ale i przemianie samego Bolka, który stał się teraz prawdziwym dziedzicem, troskliwie doglądającym majątku, nie uczestniczącym w stołecznych balach i uciechach. To "Marynia" tak go odmieniła i uratowała jego gospodarstwo. Teraz, gdy zrobiła swoje, postanawia odejść, chociaż Bolek pragnie ją zatrzymać przy sobie na zawsze... Jego wyznania miłosne przerywa przybycie nowych dożynkowych gości: przyjechał pan Zaremba, przyjechał hrabia Popiel. Helena prosi ich, aby tak długo nie zdradzali, kim ona jest, aż sama tego nie powie Bolkowi. Przyrzekają jej, niemniej Popiel liczy, że wyjedzie stąd zaręczony z Heleną - czeka na to już pół roku!
Helena na razie nie daje żadnej odpowiedzi na jego ponawiane oświadczyny. Nie wie, że Popiel, chcąc ułatwić sobie dojście do Heleny, zawezwał tutaj telegraficznie Wandę. Niech walczy o swojego Bolka! I Wanda przyjeżdża, naturalnie z nieodłączną mamusią. Bolesława zaskakuje jej przyjazd; nie był w Warszawie pół roku, nie pisał do niej ani słowa, myślał, że wszystko między nimi skończone. Wanda szybko orientuje się, że to owa "cudotwórczyni" Marynia jest przyczyną zmiany frontu jej adoratora.
Zaczynają się dożynkowe tańce. W pierwszej parze tańczy oczywiście "Marynia" z Bolesławem. Zazdrośnie patrzy na nich nie tylko Wanda, lecz i Popiel, który ze zdenerwowania daje Wandzie półsłówkami do zrozumienia, kim właściwie jest Marynia. Podsłuchując później rozmowę Zaremby z Popielem, Wanda dowiaduje się dokładnie o całej intrydze Heleny i przejmuje inicjatywę: w obecności wszystkich gości wyjawia Bolkowi, iż rzekoma Marynia to... panna Zarembianka. Podstępem pozyskała jego względy, kiedyś zlekceważona - dała mu poznać, że będzie górą, gdy zechce.
Hrabia Barański zaskoczony jest tą wiadomością, ale teraz nic już nie może osłabić jego uczucia; zatrzyma Helenę u siebie jako panią majątku i serca, bo przecież i jedno i drugie - ona swoim urokiem przemieniła. A Wanda? Dla niej pozostanie permanentnie zakochany i permanentnie pechowy hrabia Popiel.
Nieczęsto zdarza się, aby zagraniczne operetki obierały Polskę za miejsce akcji, Polaków za bohaterów. Bodaj tylko trzy tego typu utwory zrobiły w Europie karierę: "Student żebrak" Millockera, "Polskie gospodarstwo" Gilberta i właśnie "Polska krew" Nedbala, przy czym w dwu ostatnich wypadkach owe tytułowe określenia bynajmniej nie okazują się komplementami... Operetka Gilberta jest wręcz hakatystycznym paszkwilem, u Nedbala - nasz obraz jest już inny, łatwy do strawienia; ostatecznie operetka ma swoje prawa i nie można wymagać, aby ukazywała nieskazitelnych herosów. "Polska krew" zresztą (nieco tylko przyprawiona) przyjmowana była u nas w okresie swojej premiery niemal jak wyzwanie rzucone zaborcom, jak narodowy poemat.
Warto przy tym zwrócić uwagę, że temat libretta zaczerpnął Leo Stein z opowieści... Puszkina "Szlachcianka chłopką" (1831) i zaadaptował akcję do polskich warunków, co dało Nedbalowi możliwość urozmaicenia operetki w wiedeńskim stylu polskimi rytmami: krakowiakiem, mazurkiem i polką, choć naturalnie pozostawił także i walce... W rezultacie napisał swą najlepszą partyturę, oryginalną, świeżą, przyjętą niezwykle gorąco przez krytykę i publiczność i cieszącą się niesłabnącym powodzeniem przez kilkadziesiąt lat. Najzgrabniejsze muzycznie fragmenty utworu to scena gry w karty na początku II aktu i scena dożynek w III akcie. Partia hrabiego Bolka związana jest u nas z dwoma wybitnymi śpiewakami operowymi: Adamem Doboszem i Stanisławem Gruszczyńskim; obaj śpiewali ją w latach 1915-16.
Libretto przetłumaczył na nowo Roman Niewiarowicz, wprowadzając pewne retusze; najistotniejsze - to dodanie drugiej pointy (okazuje się, że Helena nie jest córką Zaremby, lecz wychowaną przez niego córką prostego chłopa, sierotą) i - przede wszystkim - usunięcie sceny zajęcia mebli w pałacu Barańskiego (początek II aktu). Ostatnio grywa się u nas inne tłumaczenie, dokonane przez Ziemowita Fedeckiego, Andrzeja Jareckiego i Józefa Słotwińskiego.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie