Obsada: 1 rola kobieca, 1 rola męska (Ona, On)
E. Radziński należy do ostatnich rycerzy we współczesnej dramaturgii. Od lat z uporem i zaangażowaniem broni w swoich sztukach kobiet, przedstawia ich los, problemy, niełatwe życie we współczesnym świecie. Tworzy niezwykle plastyczne, pełne wyrazu postacie kobiet, a dając aktorkom wspaniały materiał pozwala zaprezentować im zarówno swój talent jak i kobiecy wdzięk, osobowość. Najlepszym dowodem profeministycznej postawy Radzińskiego, a może po prostu tylko fascynacji kobiecym fenomenem, są trzy sztuki z cyklu "Na benefis": "Sympatyczna kobieta z kwiatkiem w oknie wychodzącym na północ" ("Geranium") , "Stara aktorka w roli żony Dostojewskiego" i właśnie "Zabić mężczyznę". Trzy znakomite role dla trzech zupełnie różnych aktorek, trzy historie, trzy losy. Opowieści teatralne, w których dużą rolę odgrywa element gry, maski. Nie przypadkowo bohaterkami dwóch tych sztuk są aktorki. Bohaterki Radzińskiego to portrety niedookreślone, malowane wyrazistymi, ostrymi nawet barwami, ale bez troski o oddanie wszystkich cech i o absolutne psychologiczne podobieństwo i wiarygodność. Jest to propozycja, portret "mniemany" wysnuty ze znajomości psyche i uczuć kobiety i wnikliwych obserwacji natury obyczajowej.
"Zabić mężczyznę" to historia aktorki Niny, kobiety, która pierwszą młodość ma już poza sobą, tak jak i zawodowe marzenia i perspektywy. Wyrzucona z teatru, bez pracy, skazana co najwyżej na jakieś chałturki załatwiane jej litościwie, w samotności, w swoim odległym od centrum mieszkaniu grywa swój teatr domowy, wielką psychodramę, która nie może jednak wyzwolić jej ze wspomnień, z myśli o mężczyźnie będącym jej szaloną miłością życia, z poczucia przegranej. Można jeszcze udać, zagrać raczej, że prowadzi telefoniczną rozmowę z przyjaciółką, choć telefon od Bóg wie kiedy jest wyłączony z powodu niepłacenia rachunków. I może zgłosić swój akces do ruchu wyzwolenia kobiet, ogłosić się kobietą wyzwoloną od dominacji świata mężczyzn i tego jednego jedynego. Monolog, spowiedź, wyznanie (a może raczej monodram niewyżytej aktorki?) przerywa dzwonek do drzwi. Dobijający podaje się za poznanego przez naszą bohaterkę w restauracji Gruzina. Dość długo trwają pertraktacje. Ale gdy Nina otwiera drzwi, okazuje się, że za nimi stoi On, Sasza. Przyjechał po zostawione tu kiedyś trampki i dres, gdyż zamierza uprawiać jogging. Rzekomo - naprawdę bowiem nic nie jest do końca wyjaśnione. W psychodramie tym razem już we dwoje, w tej grze jeszcze raz, któryś tam z rzędu, przypomniana zostanie historia ich nieszczęsnego związku, jej fatalnej miłości, będą wypomniane przewiny, zdrady, kłamstwa. Ta gra musi się odbyć. Nina w istocie uwięziła w swoim domu mężczyzę. Musi on podjąć rzucone wyzwanie, zgodzić się na warunki porachunku czy tylko gry. Oboje są aktorami i gra jest ich żywiołem. Prawda faktyczna nie jest więc możliwa do odtworzenia. Nie wiadomo też, czy finałowy, rozpaczliwy krzyk kobiety jest tylko efektownym rozwiązaniem czy aktem desperacji.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 6/87
Ukryj streszczenie