Czas akcji: sierpień 1906 roku.
Miejsce akcji: salon domu Heleny Modrzejewskiej w Annaheim w Kalifornii.
Obsada: 1 rola kobieca (autor dopuszcza wprowadzenie męskich postaci według potrzeb realizatora przedstawienia).
Druk:
Monodram
W salonie domu w Annaheim wszystko gotowe jest do wyprowadzki. Stoją spakowane kufry, walizy, pudła, zabezpieczone obrazy, pokryte pokrowcami meble, leżą zrolowane dywany, przygotowany do wyniesienia fortepian. Pośrodku salonu stoi Helena Modrzejewska, wielka aktorka, jeszcze niedawno właścicielka tego domu, teraz gotowa do jego opuszczenia. Ogląda spakowany dobytek, patrzy na salon, na ogród za oknami. Kolejny wyjazd, następna wyprowadzka, nowa podróż. Takie miała życie. Po raz ostatni w tym miejscu siada w fotelu, zapala papierosa. To czas na wspomnienie, podsumowanie, powrót do przeszłości. Helena Modrzejewska urządza "pożegnalne party na walizkach, pakach i pudłach", ale nie wszyscy, których znała, będą mieli zaszczyt tu być zaproszonymi. Na pewno nie Gustaw, jej pierwszy partner, bo chce wymazać go z pamięci, choć łączyły ich silne i ważne przeżycia. Aktorka zwraca się do Ignacego Paderewskiego, wskazuje mu fortepian. Mówi o Henryku Sienkiewiczu, z którym miała namiętny romans, ale dla niej liczył się on przede wszystkim jako ten, który opisze i przekaże do kraju wiadomość o jej aktorskim sukcesie w Ameryce. Sienkiewicz przestrzegał Modrzejewską przed amerykańskim teatrem, był o nim jak najgorszego zdania, chciał ustrzec uwielbianą artystkę przed losem aktorki-emigrantki, na dodatek słabo mówiącej po angielsku. Ale Modrzejewska nie chciała go słuchać. Teraz w pustym salonie mówi o długiej, trudnej drodze do sukcesu. Jej listy adresowane do dyrektora California Theatre pozostawały bez odpowiedzi. Próby umówienia się na spotkanie nie udawały się. Wymuszone protekcją gubernatora stanu przesłuchanie w teatrze było upokarzające. Ona, Helena Modrzejewska, największa aktorka w teatrach w Krakowie, w Warszawie, we Lwowie, tu w Ameryce gra przed jakimś Hillsem scenę z "Adrianny Lecouvreur" na zapleczu teatru, w zakurzonym i brudnym składzie dekoracji i zostaje odrzucona z powodu niedostatków językowych! Nie poddała się, klęskę potraktowała jako wyzwanie. Miała nauczycielkę angielskiego, oddaną Jo Tucholsky. Uczyła się ofiarnie, poddawała wszelkim rygorom. Po wielu staraniach nastąpiło drugie przesłuchanie. Znowu przed Hillsem, też na zapleczu teatru i tym razem grała Adriannę, tekst partnera podawała Jo Tucholsky. Po scenie pożegnania Adrianny z Maurycym Hills poszedł po swego wspólnika, Irlandczyka, McCulougha. Modrzejewska ma zagrać jeszcze raz, ale nie w brudnym magazynie, lecz na scenie teatru. Zagrała wspaniale, odniosła sukces. Zaczął się czas wielkiego amerykańskiego triumfu. Dla teatru wyrzekła się miłości. Sienkiewicz sam odpłynął do Polski.
Modrzejewska przypomina wizyty w kraju. Spotykały ją nieprzyjemności, gdy dowiedziano się o jej wystąpieniu na międzynarodowym zgromadzeniu kobiet w Chicago. Modrzejewska nie czuła się w ojczyźnie bezpiecznie. "To straszne - mówi - gdy Polak nie może się czuć bezpiecznie w Polsce, właśnie dlatego, że jest Polakiem. Iluż tak wygnano z kraju. Albo wygnano we własnym kraju. Choć nadal tam mieszkają. To się nazywa wewnętrzna emigracja. Albo z wyboru, albo narzucona. Więc są te rzesze emigrantów zewnętrznych i masy emigrantów wewnętrznych. Zagrożenie. Strach. Zmęczenie. I duma. Walka o swoją godność. O wolność - jeśli już nie działania - to myślenia. Niezgoda na to, żeby być stale pomiatanym. Ściganym. Prześladowanym. Poniżanym. Podsłuchiwanym. Rewidowanym. Śledzonym.." Aktorka wspomina poruszające zdarzenie: gdy od warszawskich uczniów dostała na scenę wieniec z dwiema szarfami - białą i czerwoną, to następnego dnia ci sami uczniowie zostali usunięci ze szkoły, a jeden z nich popełnił z rozpaczy samobójstwo. Modrzejewska była na pogrzebie.
Najpiękniejsze wspomnienie aktorka wiąże z Adamem Chmielowskim, malarzem, który odrzucił swoje dotychczasowe życie, i jako brat Albert oddał się posłudze najbiedniejszym. To on, wśród wielu ważnych zdań, powiedział Modrzejewskiej: "Złe zaczyna się, gdy zaczynamy sztukę kłaść ponad wszystko inne". Ona sama tego zła nie dostrzegała.
Pożegnalne przyjęcie Modrzejewskiej trwa. Teraz "zaprasza" swoje rywalki: Sarę Bernhardt, Czeszkę Fanny Januoschek, Rachel, Ristori, Ellen Terry, Eleonorę Duse, Klarę Morris - wszystkie gwiazdy jej czasu. Nie każdą darzyła sympatią. Żadna z nich nie zagroziła jej amerykańskiej karierze. Modrzejewska przywołuje swoich polskich partnerów - jest Wincenty Rapacki, Bolesław Leszczyński. Pamięta ich gesty, brzmienie głosu, sposób chodzenia. Kufry z kostiumami przywodzą na pamięć niektóre z postaci, które grała: Rozalinda, Lady Makbet, Julia, Viola, Adrianna Lecouvreur, Aniela, Barbara Radziwiłłówna, Maria Stuart. Przy pudłach z recenzjami wspomina recenzentów - profesora Estreichera, Władysława Bogusławskiego. Czyta to, co o niej napisali.
Na koniec Helena chce zostać sama. Znów czeka ją podróż, znów wyjeżdża, może ucieka. Z metryki poddana austriacka, z męża poddana pruska, z warszawskiego adresu poddana rosyjska, z obywatelstwa przybranego Amerykanka. Nawet niepewne jest jej panieńskie nazwisko, na dobrą sprawę go nie ma. Wielka aktorka żegna się z domem, Ameryką, teatrem. Może wróci do młodej, na biało ubranej Heleny, do siebie samej. Ta postać stale chodzi koło sprzedanego domu w Annaheim.
Ukryj streszczenie