Musical w 2 aktach; libretto (wg opowiadań Szolema Alejchema): Joseph Stein; teksty piosenek: Sheldon Harnick.
Prapremiera: Nowy Jork 22 IX 1964.
Premiera polska: Łódź 5 V 1983.
Osoby: Tewje, mleczarz; Golde, jego żona; Tzeitel, Hodel, Chawa, Szprintze, Bielke - ich córki; Jente, swatka; Motel Kamzoil, krawiec; Shandel, jego matka; Perczik, student; Lazar Wolf, rzeźnik; Mordka, karczmarz; Rabin; Mendel, jego syn; Abram, księgarz; Nahum, żebrak; babka Tzeitel, babcia Goldy; Fruma Sarah, pierwsza żona Lazara Wolfa; Jussel, kapelusznik; Policjant; Fiedka, Rosjanin; Sasza, jego przyjaciel; Skrzypek; mieszkańcy wioski.
Akcja rozgrywa się w r. 1905, w małej rosyjskiej wiosce Anatiewce.
Akt I. Na dachu domku Tewjego siedzi skrzypek, grając śpiewną melodię. Tewje tłumaczy publiczności: "Skrzypek na dachu. Wygląda dziwnie, co? Ale w naszej małej wiosce, Anatiewce, każdy z nas - można by rzec - jest takim właśnie skrzypkiem na dachu, starając się wydobywać z życia pogodny, dźwięczny ton, nie łamiąc przy tym karku. Niełatwa to sztuka! Możecie zapytać, dlaczego tu mieszkamy, skoro to niebezpieczne? Mieszkamy tu, ponieważ Anatiewka jest naszym domem. A co pozwala nam, przez tyle, tyle lat, zachowywać w tej niewygodnej pozycji równowagę? Mogę wam odpowiedzieć jednym słowem: tradycja..."
W domu Tewjego jego żona Golde i ich córki przygotowują sabat. Ojciec nie wrócił jeszcze z pracy - rozwozi mleko i sery. Przybywa Jente. Swatka przynosi wiadomość, która ekscytuje Golde: bogaty rzeźnik, wdowiec Lazar, chce się żenić z jej córką, Tzeitel! Golde nie mówi o tym na razie nikomu, wie bowiem, że Tzeitel durzy się od dawna w ubogim krawcu, Motelu, Tewje zaś nie przepada za rzeźnikiem, zatem - chcąc zapewnić dziecku dobrą przyszłość, trzeba będzie sprawę przeprowadzić dyplomatycznie.
Tymczasem Tewje powoli dobija do domu; jego biedna stara szkapa straciła podkowę akurat przed sabatem. Wiadomo, że nikt jej już teraz nie podkuje, więc Tewje zostawił konia u kowala i sam zaprzągł się do mleczarskiego wózka. Nie skarży się, lecz swoim zwyczajem, dyskutuje z Panem Bogiem: "Wiem, naturalnie, że to żaden wstyd cierpieć biedę, ale przecież i żadna przyjemność, więc - co byłoby w tym złego, gdybym posiadł jakąś maleńką fortunę?" ("Gdybym był bogaczem").
Na razie jednak Tewje jest biedny; napastują go miejscowi Żydzi narzekaniem, że nie dostarczył im przed sabatem zamówionego nabiału. Tłumaczenia nie uśmierzają ich gniewu, dopiero Abram, księgarz, zmienia temat: przynosi - jak zwykle - niepokojące nowiny wyczytane w gazecie. Ze wsi Rajewka usunięto wszystkich Żydów, zmuszono ich do opuszczenia domów, pozbawiono dobytku. Nowiny przyjmują obecni z przestrachem, ale i z rezygnacją: władza tak zadecydowała, widocznie tak trzeba... Do ich rozmowy włącza się ktoś obcy, nie znany w wiosce. To Perczik, przybyły tutaj student kijowskiego uniwersytetu. Dziwi się, że tylko gadają, godzą się na wszystko, zamiast buntować się przeciw niesprawiedliwym nakazom; powinni otworzyć oczy na to, co dzieje się w świecie, myśleć nie tylko o Anatiewce, bo inaczej - prędzej czy później - niesprawiedliwość świata dosięgnie i ich zakątka.
Żydzi nie podejmują dyskusji, rozchodzą się na sabat, tylko Tewje z uwagą słucha odważnych myśli Perczika. Trafiają mu do przekonania; zaprasza chłopaka do siebie, na sabat; kto wie, może zdecyduje się przygarnąć go na dłużej, jako nauczyciela dla swych pięciu córek?... W domu pięciu panien młody mężczyzna wzbudza naturalnie ogólne poruszenie, przychodzi też Motel, chcąc pomówić z Tzeitel, Golde zaś nakłania męża, aby po sabacie poszedł pogadać z rzeźnikiem - nie zdradza niczego więcej.
Tzeitel domyśla się, że Jente była w jej sprawie, prosi więc Motela, aby oświadczył się wreszcie ojcu o jej rękę, potem może być już za późno! Motel jednak boi się. Woli poczekać, aż kupi maszynę do szycia - to powinno zrobić wrażenie na mleczarzu; na razie szansę na jego ojcowskie błogosławieństwo ma znikomą, jest przecież tylko biednym krawcem z igłą i z nitką... Zaczyna się sabat.
Po sabacie, w karczmie, rzeźnik Lazar podejmuje Tewjego najlepszą wódką. Dyplomatyczna rozmowa kończy się dla Lazara pomyślnie: Tewje wyraża zgodę na małżeństwo, wierząc, że Lazar zapewni jego córce szczęście. I rzeźnik, przejęty i radosny, stawia wszystkim: chce ze wszystkimi dzielić się swoją radością... W drodze powrotnej Tewje spotyka znajomego policjanta. Przez sympatię dla mleczarza policjant ostrzega go: wkrótce ma się odbyć w Anatiewce "mała nieoficjalna demonstracja". Pogrom? Nie, po prostu to, co powiedział: "mała nieoficjalna demonstracja". Trzeba się z tym liczyć.
Nazajutrz Tewje odsypia spotkanie z Lazarem, a Perczik, który pozostał ostatecznie w domu mleczarza, objaśnia jego córkom Stary Testament z... marksistowskiego punktu widzenia. Hodel ma mu to za złe. Rabin na pewno nie pochwaliłby takiej interpretacji Świętej Księgi, zaś Hodel bardzo lubi syna Rabina, Mendla. Ze sprzeczki rodzi się wzajemne zainteresowanie, ostra dyskusja coraz bardziej rozgrzewa oboje młodych, ale przerywa ją obolały po pijaństwie Tewje. Wstał z łóżka, chcąc uroczyście powiadomić Tzeitel o oświadczynach rzeźnika i o tym, że zostały przyjęte. Tzeitel wyjdzie za mąż! Córka bynajmniej nie jest tym zachwycona. Tłumaczy ojcu, że będzie z Lazarem najnieszczęśliwsza w świecie; w dodatku nadchodzi Motel, który usłyszał już na mieście o zaręczynach Tzeitel. Prosi Tewjego o jej rękę! To dla mleczarza bolesny cios, zwłaszcza gdy słyszy, iż Tzeitel i Motel dawno już - poza jego plecami - przyrzekli sobie małżeństwo. Ale - godzi się w końcu na ich ślub; tylko - co powie żonie? Tzeitel nie myśli o tym. Ona i Motel wierzą, że oto zdarzył się najprawdziwszy cud: ojciec udzielił im swego błogosławieństwa! ("Cud nad cudami...")
Tewje, obawiając się gniewu żony, dokładnie obmyślił plan powiadomienia jej o zgodzie na ślub Tzeitel i Motela. Nocą, w sypialni, budzi Golde przeraźliwym wrzaskiem, twierdząc, iż we śnie objawiła mu się babka Golde i nakazała, by wydał córkę za krawca Motela, a także objawiła mu się pierwsza żona Lazara z pretensjami, że zaręcza córkę z jej mężem... Wystraszona jego barwną relacją Golde godzi się ulec woli babki i akceptuje biednego krawca na swego pierwszego zięcia. Tewje triumfuje, dumny ze swego podstępu.
Wiadomość o zmianie narzeczonego Tzeitel wywołała w wiosce spore poruszenie. W ogólnym zamieszaniu i podnieceniu nawiązuje się nowa znajomość i nowe uczucie: Chawa, druga córka mleczarza, poznaje Fiedkę, młodego Rosjanina. Oboje mają wspólne literackie zainteresowania - łączy ich to chociaż rozdziela tak wiele uprzedzeń i przesądów.
Nadchodzi wieczór weselny. Przed domem Tewjego przy zastawionych stołach zbierają się goście. Tewje i Golde, głęboko wzruszeni, nie mogą się wprost nadziwić, że oto ich dziecko, ich mała Tzeitel jest już dorosła i wychodzi za mąż ("Zachód i wschód")... Wesele przebiega sympatycznie, póki Tewje nie wszczyna sprzeczki z Lazarem, wzgardzonym narzeczonym, który mimo wszystko przybył z prezentem gratulować młodej parze, lecz później - od słowa do słowa - pokłócił się z niedoszłym teściem. Wszystko jednak łagodzi się ostatecznie. Hodel i Perczik, ku zgorszeniu starszych, zaczynają nakłaniać młodzież do tańca, gdy oto wchodzi policjant i grupa ludzi z pałkami. Policjant tłumaczy się: dostał nakaz, dla całej wsi, właśnie na dziś wieczór... Goście rozbiegają się w popłochu, a pałkarze zaczynają systematyczny pogrom, niszcząc i demolując wszystko. Kiedy odchodzą - rodzina mleczarza w otępieniu patrzy na szczątki weselnych stołów. Pierwszy odzywa się Tewje:
"Na co czekacie? Sprzątać! Sprzątać!".
Akt II. Minęły dwa miesiące od ślubu Tzeitel i Motela. Oboje są biedni, lecz żyją szczęśliwie. Natomiast w domu mleczarza nowy kłopot: Perczik musi wyjechać. Wielkie sprawy zaczynają dziać się w Rosji, chce w nich uczestniczyć, nie może siedzieć na odludziu. Przed wyjazdem zaręcza się z Hodel; gdy tylko znajdzie jakieś stałe miejsce pobytu, przyjedzie po nią. Perczik jest młodzieńcem nowoczesnym: nie prosi ojca o pozwolenie, lecz jedynie powiadamia go o zaręczynach. Oszołomiony Tewje i tym razem udziela swego błogosławieństwa. Golde chce protestować, ale Tewje gasi jej protest; cóż, młodzi się kochają, a miłość - chyba jednak jest najważniejsza.
Po paru tygodniach na głowę Tewjego sypią się nowe nieszczęścia. Swatka Jente rozgłasza plotki, że Chawa zbyt często przestaje z Fiedką, młodym Rosjaninem, a co gorsza - nadeszła wiadomość, iż Perczik został aresztowany w Kijowie i deportowany na Syberię. Hodel jedzie go szukać, by dzielić z nim zesłanie. Wie, że Perczika deportowano za jego poglądy: chciał, aby ludzie żyli lepiej. Przyrzeka ojcu, że weźmie z Perczikiem ślub - prawdziwy, żydowski. Kiedy wkrótce po odjeździe Hodel cała wioska zbiega się oglądać maszynę do szycia, jaką sprawił sobie wreszcie Motel, Fiedka korzysta ze spotkania z mleczarzem i prosi go o rękę Chawy. Tym razem jednak Tewje okazuje się bezwzględny; powiedziano w Świętej Księdze: "Każdy ma szukać swojego gatunku" - Chawa musi znaleźć męża wśród wyznawców jej wiary!... Ale Chawa nie słucha woli ojca. Potajemnie odchodzi pewnego dnia z domu, bierze z Fiedką ślub u księdza, i Tewje nie może wybaczyć jej tego kroku: "Chawa umarła dla nas. Zapomnimy o niej, mamy jeszcze inne dzieci w domu..."
Najgorsze dopiero nadchodzi. Policjant przynosi nakaz władz: wszyscy Żydzi w Anatiewce i w sąsiednich wioskach mają sprzedać swe domy i dobytek i w ciągu trzech dni opuścić ten rejon. Policjant jest życzliwy - odradza jakikolwiek bunt, jakiekolwiek wykręty; jeśli nie odejdą dobrowolnie, przyjdzie wojsko, poleje się krew. A przecież Anatiewka nie jest jedynym miejscem na ziemi ("Anatiewka").
Rodzina mleczarza decyduje się jechać aż do Ameryki, do wuja Abrahama. Tewje pakuje na swój nędzny wózek resztkę dobytku, gdy nadchodzi Chawa; chce pożegnać ojca, powiedzieć, że oni z Fiedką też postanowili wyjechać - nie muszą, lecz nie umieliby żyć w miejscu, z którego wygnano ich najbliższych. Tewje nie odzywa się do niej, choć wiele go to kosztuje...
Ostatnie pożegnania i toczą się wózki. Przygrywa im tęskną melodię wiejski skrzypek. Na koniec i on bierze swe skrzypce pod pachę i podąża za innymi.
"Skrzypek na dachu" należy do tych wielkich musicali, które - jak "My Fair Lady" czy "Hello, Dolly!" - obiegły niemal cały świat; od Nowego Jorku po Tokio, od Pragi i Berlina po Meksyk, od Islandii po Południową Amerykę. W pierwszych latach po premierze wystawiono go w 32 krajach, w 16 różnych językach (znacznie później dotarł i do Polski); na Broadwayu pobił wszelkie rekordy powodzenia, osiągając liczbę 3242 spektakli. Sukces ten zawdzięcza w dużej mierze walorom libretta. Opierając się na opowiadaniach Szolema Alejchema o Tewje-mleczarzu, utrzymano w musicalu pełen czaru koloryt małej żydowskiej wioski z początku naszego wieku (wioski niczym z obrazów Chagalla), utrzymano klimat niezwykłej poetyki i specyficznego humoru. Opowiadania Alejchema obfitują w zabawne, błyskotliwe powiedzonka, przepaja je swoista filozofia, według której każdy problem ma dwie strony, ozdabiają urocze dyskursy mleczarza z Panem Bogiem... Wszystko to zachował Joseph Stein w dialogach, a Harnick uzupełnił znakomitymi, doskonale dostrojonymi tekstami piosenek.
Jednocześnie jest "Skrzypek na dachu" obrazem przemian, upadania starego świata, owej "tradycji", o której tutaj tak wiele się mówi i śpiewa, a która nie wytrzymuje już konfrontacji z młodym pokoleniem, inaczej patrzącym na świat. Jest liryczny, dowcipny i - tragiczny zarazem. Słychać w nim już pierwsze odgłosy rewolucji roku 1905, ale słychać jeszcze przede wszystkim carskie ukazy i uderzenia pałek. Niewiele mamy musicali, a nawet współczesnych sztuk dramatycznych, w których powiedziane byłoby tak wiele i tak pięknie, które posiadałyby tak bardzo własne, indywidualne oblicze.
Muzyka, zaznaczając z umiarem stylizowany żydowski folklor, przynosi co najmniej dwie znakomite piosenki: "Gdybym był bogaczem" ("If I Were a Rich Man") Tewjego i nastrojową, sentymentalną piosenkę o przemijaniu - "Zachód i wschód" ("Sunrise, Sunset"). Pierwszym mleczarzem w prapremierowym spektaklu (reżyserowanym przez Jerome Robbinsa) był Zero Mostel, i była to kreacja znacząca. W Paryżu grał Tewjego znany piosenkarz i aktor Iwan Rebroff, u Felsensteina w berlińskiej Komische Oper - doskonały Rudolf Asmus, na polskiej premierze - Bernard Ładysz, natomiast w filmie nakręconym przez Normana Jewisona (1971) Tewjego zagrał londyński odtwórca tej roli, izraelski aktor Topol. Tłumaczem libretta jest Antoni Marianowicz.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie