Czas akcji: ostatnie lata XX wieku.
Miejsce akcji: kostnica gdzieś na Ukrainie.
Obsada: 2 role kobiece.
Druk: "Dialog"
Czarna komedia.
W przypominającym piwnicę pokoju przyjęć kostnicy siedzi Wira. Pracuje tu jako sanitariuszka i nudząc się, przegląda kolorowe czasopismo. Gdy nagle do pomieszczenia wchodzi dziewczyna, okryta tylko ręcznikiem i z kartonikiem na nodze, Wira mdleje przekonana, że zobaczyła trupa. Zdezorientowana dziewczyna, która właśnie ocknęła się po nocnym pijaństwie, orientuję się że jest w kostnicy. Zemdloną kobietę bierze za zmarłą. Kiedy chce ją położyć na kozetce, Wira przytomnieje. Wciąż jednak nie może dojść do siebie i łatwo daje sobie wmówić, że umarła właśnie nagłą śmiercią. Po chwili jednak przypomina sobie, że przecież tylko pracuje w kostnicy i uświadamia sobie, że dziewczynę z kartonikiem na nodze, która poprzedniej nocy znaleziona została pijana w sztok na ulicy, jakiś pijany lekarz musiał przez pomyłkę zakwalifikować jako denatkę. Obie śmieją się z nieporozumienia i własnego strachu. Wika chce zadzwonić do domu, ale okazuje się, że telefon nie działa. Po chwili kobiety przekonują się, że obie pary drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdują, zostały zamknięte od zewnątrz. Jakby tego było mało, zegarek stanął.
Ponieważ kostnica została urządzona w dawnym schronie przeciwatomowym, w którym blokujący drzwi system zabezpieczeń włącza się automatycznie w razie niebezpieczeństwa, zaczynają podejrzewać, że faktycznie na zewnątrz nastąpiła jakaś nuklearna katastrofa. Ale w takim wypadku po co Bóg miałby zostawiać przy życiu akurat dwie kobiety i w ten sposób skazywać ludzką populację na wymarcie? W czasie ich rozmowy rozlega się dzwonek telefonu. Wira odbiera i słyszy męski głos który oznajmia jej służbowym tonem, że już wyjechali i zaraz u nich będą. Nic z tego nie rozumiejąc, podnosi po chwili słuchawkę po raz drugi. Telefon znów jest głuchy. Kobiety zaczynają podejrzewać, że naprawdę umarły. Zaczynają się modlić i żałować za popełnione w życiu winy. Przerywa im kolejny telefon. Męski głos ponownie zapewnia, że zaraz będą i żeby nie robiły nic nieprzemyślanego, bo mogą sobie zaszkodzić. Po tym telefonie kobiety zaczynają obawiać się, że są chore psychicznie i dlatego - jako niebezpieczne - zostały odizolowane od otoczenia. Postanawiają więc, skoro wzięto je za wariatki, udowodnić, że ich stan się już poprawił. Przerywa im kolejny telefon, tak jakby dzwoniący słyszał, o czym kobiety rozmawiają. Tym razem głos oznajmia, że musieli się zatrzymać, a decyzja należy do Wiki i Wiry. Jaka decyzja - nie powiedział. To jednak podsuwa im nowy pomysł. A może na zewnątrz nastąpił przewrót polityczny, do władzy doszli komuniści albo narodowcy i teraz czekają ich decyzję, po której stronie się opowiedzą? Wira i Wika gotowe są dla własnego bezpieczeństwa i świętego spokoju opowiedzieć się po każdej ze stron. Problem polega jednak na tym, że nie mają pojęcia, które stronnictwo przejęło władzę. Gorączkowe rozważania jeszcze raz przerywa dzwonek telefonu - głos w słuchawce ostrzega, by były przygotowane na najgorsze. Tym razem Wika rzuca pomysł, że to jakiś mężczyzna - zboczeniec, wiedząc, że Wira pracuje tu sama, nocami, postanowił ją zamknąć i zgwałcić. Mimo oporów, obie dochodzą do wniosku, że w takim przypadku, nie ma wyjścia i trzeba się poddać, bo inaczej nie tylko na gwałcie, ale i na morderstwie może się skończyć. Są gotowe na wszystko, byle tylko się stąd wydostać. Telefon dzwoni jeszcze raz. Rozmyślili się, nie przyjadą - oznajmia głos w słuchawce - kobiety mogą same wybrać: wyjść albo zostać. Rzeczywiście okazuje się, że można teraz otworzyć drzwi. Kiedy je otwierają, okazuje się, że za drzwiami jest tajemniczy tunel i pulsujące światło. Kobiety stają niezdecydowane przed drzwiami, przytulając się jedna do drugiej. "Sama wybierasz - mówi Wika. - Nie ma nic, ani na górze, ani na dole. Nic! Nie ma kogo obarczyć swoimi nieszczęściami, pomyłkami. Nie musisz przystosowywać się do warunków. Sama je stwarzasz. () Zrobili właśnie to, co najgorsze"
Ukryj streszczenie