Czas akcji: noc.
Miejsce akcji: cmentarz.
Obsada: 1 rola męska i 2 role kobiece.
Druk: Bolesław Leśmian "Zdziczenie obyczajów pośmiertnych", ARCANA, Kraków 1998.
Dramat poetycki w jednym akcie.
Z mogił wychodzą trzy Cienie Zmarłych: Sobstyl, Krzemina i Marcjanna. Krzemina była żoną Sobstyla, a Marcjanna - jego kochanką. Marcjanna zamordowała żonę kochanka, która stała na drodze jej miłości. Czy było to na pewno zabójstwo? Zbrodni dokonała za zgodą Sobstyla i samej Krzeminy... Wstawszy z mogił, duchy odtwarzają zbrodnię i zdarzenia, które do niej doprowadziły:
"Więc powtórzmy ciał naszych roztrwonione dzieje -
Może nam wspomnieniami wieczność rozednieje".
Akcja dramatu rozgrywa się w zaświatach, a bohaterami są umarli. Nie oglądamy na scenie samej zbrodni, lecz jedynie jej rekonstrukcję, przypominającą nieco rekonstrukcję sądową. Leśmian podkreśla, że posłużył się chwytem teatru w teatrze. W didaskaliach pojawiają się uwagi w rodzaju: "Zaczynają grać swoje role", "Przestają grać". Bohaterowie też są świadomi, że grają dramat. Krzemina mówi: "Słów Cieniom nie zabraknie! Znamy swoje role!". W innym miejscu namawia: "Teraz scena ostatnia. Już czas! Grajmy dalej!". Cmentarz dostarcza potrzebnych elementów scenografii i rekwizytów: głaz mogilny jest biurkiem, liść łopianu - papierem listowym, badyl - ołówkiem, wreszcie brzozowa gałązka - nożem. Przedstawienie rozpoczyna Sobstyl:
"Zaczęło się od tego, żeśmy ukradkami
Kochali się - nieznośni i źli, gdy nie sami.
Miałaś przyjść do ogrodu, czekałem - na końcu -
Tam, gdzie płot się sękami przeciwstawia słońcu".
Sobstyl twierdzi, że nie kocha żony, lecz nie może jej opuścić. Marcjanna domaga się, by wyznał prawdę i rzucił Krzeminę. Gdy Sobstyl odmawia, modli się o śmierć rywalki:
"Boże, usuń ze świata jedyną istotę,
Co zawadza nam dwojgu! Zburz jej włosy złote!
Jarzmem śmierci pokiełznaj tę łabędzią szyję!
Tyle ciał mrze za młodu, a ona wciąż żyje!"
Krzemina zarzuca Marcjannie, że niepostrzeżenie, podstępnie zburzyła jej szczęście; Marcjanna ma żal o to, że Krzemina, będąc żoną, zawsze miała nad nią przewagę:
"... co dzień górowałaś przewagą żoniną -
Swoim prawem do niego".
Krzemina pyszni się, że była pierwszą miłością Sobstyla:
"Tyś go tak, jak ja wówczas, już dziś nie posiadła [...]
już nie możesz pierwszego uzyskać kochania -
Ta niemożność jest moja... On mi jej nie wzbrania".
Z wyrzutem pyta męża:
"Słyszysz, jak się piersiami do ciebie wychytrza?
Powiedz, czy jestem od niej marniejsza i brzydsza?"
Wątpi, czy mąż kiedykolwiek ją kochał. Sobstyl przysięga, że tak było:
"Tę miłość już minioną dziś przysięgam tobie!".
Już nie tylko Marcjanna, ale także Sobstyl pragnie śmierci Krzeminy. Krzemina postanawia popełnić samobójstwo - chce usunąć się z drogi. Zostawia list pożegnalny, a Marcjannie wsuwa do ręki nóż i prosi, żeby jej pomogła: "Pchnij tylko - a sama w dalszą pójdę drogę..." Marcjanna raz jeszcze prosi kochanka: "rzuć ją nim coś się stanie". Gdy Sobstyl odmawia, wbija nóż w pierś rywalki:
"Biegłam do niej, nie mając jej śmierci w zamyśle.
Chciałam tylko spróbować, czy chcę i czy mogę? [...]
I pamiętam, że ciału zadałam cios próbny,
Jeszcze dla niej - niezgubny, lecz dla mnie już zgubny!
I poczułam jak ciało do noża się świeży -
Cofnęłam nóż. - Nie było plam krwi na odzieży [...]
I zaczęła mi w oczach dwoić się i troić,
A ja w to zniekształcone ku Bogu Troidło
Pchnęłam nóż tak lekuchny, jak jaskółcze skrzydło,
Myśląc, że już docieram aż do duszy źródła."
Krzemina przypomina jednak o swoim udziale:
"...aż dwie morderczynie do jednego ciała!
Sama siebie dobiłam! Tyś tylko podała!"
Marcjanna twierdzi natomiast, że "pomogła" Krzeminie:
"Już przy przejściu w wieczność -
Musiałam... Raz ostatni... Już była - konieczność..."
Krzemina, choć była gotowa na śmierć, ubolewa, że Sobstyl nie przeszkodził zbrodni:
"Nóż wchodził i wchodził,
A on nie przybiegł do mnie - a on nie przeszkodził!"
Sobstyl, gnębiony wyrzutami sumienia, drze list Krzeminy, który oczyszcza go zarzutów.
"... tu - koniec powieści. Reszta to sumienie
Tych, co powieść przerwali, by wszcząć dochodzenie".
Ukryj streszczenie