Tragedia muzyczna w 2 aktach; libretto: Jacques Luccioni (pierwsza wersja) i Michał Sprusiński (druga wersja), wg tragedii Eurypidesa.
Prapremiera: Saint-Denis 1973.
Premiera polska: Warszawa 1979.
Osoby: Hekuba - alt; Kasandra - sopran; Helena - mezzosopran; Taltybios - baryton; Andromacha, Menelaos - role mówione; kobiety trojańskie, żołnierze greccy.
Akcja rozgrywa się bezpośrednio po zdobyciu Troi przez Greków.
Akt I. Po dziewięciu latach krwawych zmagań połączone siły Greków podstępem zdobyły Troję - bogate i ludne miasto na wybrzeżu Azji Mniejszej, kontrolujące ważne szlaki handlowe między Wschodem i Zachodem (to właśnie, według historyków, było istotną przyczyną wojny trojańskiej, dla której sprawa porwania mitycznej Heleny stanowiła jedynie pretekst). Teraz trwa systematyczne burzenie miasta i rzeź pozostałych przy życiu mieszkańców. Na gruzach królewskiego pałacu zgromadziła się grupa kobiet, które jako zdobycz wojenna pójść mają w niewolę. Przejmującą skargą brzmi tragiczny monolog Hekuby, która przeżyła już śmierć syna - Hektora i małżonka - króla Priama, a teraz patrzy na zagładę ukochanego miasta. Ona - królowa, ma pędzić poniżający żywot niewolnicy na dworze Agamemnona; przedtem jednak znieść musi jeszcze jeden cios: oto jej maleńki wnuczek Astyanaks zostanie zrzucony z murów Troi, aby nie pozostał przy życiu żaden z potomków rodu władającego dotąd tym krajem. Niechętnie wypełnia tę zbrodniczą misję wysłannik Greków Taltybios, zaś kapłanka Kasandra, jedna z córek Priama, obdarzona darem wieszczenia, przepowiada, iż los Troi w przyszłości zostanie pomszczony.
Akt II. Zdradzony przez Helenę Menelaos odnajduje ją teraz na gruzach Troi. Zamierza dokonać nad nią sądu i przykładnie ukarać wiarołomną małżonkę. Będąc człowiekiem słabej woli, rychło ulega jednak jej błaganiom i nie zmienionemu przez lata urokowi najpiękniejszej z kobiet; godzi się zatem ponownie przyjąć ją pod swój dach. Pozostałe kobiety, z Hekubą na czele, decydują się na ostatni, heroiczny krok: oto zamiast iść w hańbiącą niewolę, pójdą dobrowolnie na śmierć w płomieniach, które trawią miasto. Ich przejmujący chóralny śpiew zamyka całość opery.
Tym, którzy w imieniu francuskiego Ośrodka Sztuki Operowej (Centre Lyrique Populaire en France) w Saint-Denis pod Paryżem zamawiali u polskiej kompozytorki nowe dzieło sceniczne, przyświecała myśl o próbie odnalezienia na nowo więzi między rozdzielonymi od dawna dwiema gałęziami sztuki: teatrem i operą. Joanna Bruzdowicz w "Trojankach" starała się - ze znacznym zresztą powodzeniem - zrealizować tę ideę, wprowadzając na scenę śpiewaków oraz aktorów dramatycznych i każąc jednym i drugim, a także chórowi, zarówno śpiewać jak i recytować (teksty słowne zajmują nb. w partyturze więcej bodaj miejsca niż wokalne partie solistów). Dążyła też autorka "Trojanek" do pogodzenia nowoczesnych środków kompozytorskiej techniki (nie bez pewnych wpływów Pendereckiego) z subtelną archaizacją, znajdującą wyraz głównie w użyciu zarejestrowanych na taśmie magnetofonowej brzmień instrumentów afrykańskich i azjatyckich, a także, wzorowanego na starożytnym bronte, instrumentu perkusyjnego naśladującego grzmot. Wersja opery przygotowana dla warszawskiego Teatru Wielkiego w niektórych muzyczno-wokalnych szczegółach różni się od pierwotnej wersji francuskiej, pisanej z myślą o konkretnych wykonawcach (jak np. o obdarzonej fenomenalną skalą sopranistce Eve Brenner). Także i polski tekst M. Sprusińskiego nie jest przekładem francuskiego libretta, lecz bardziej zbliża się do antycznego pierwowzoru. Obie zresztą wersje pokazują nader wymownie, jak dalece przejmująca treść tragedii Eurypidesa pozostaje aktualna dla ludzi XX wieku.
Źródło: Przewodnik Operowy, Józef Kański, PWM 1997
Ukryj streszczenie