Piraci z Penzancy (The Pirates of Penzance or The Slave of Duty)
Operetka w 2 aktach; libretto: William Schwenk Gilbert.
Prapremiera: Nowy Jork 31 XII 1879.
Osoby: Generał-major Stanley; Król piratów; Samuel, jego zastępca; Fryderyk, w terminie u piratów; Sierżant policji; Mabel, Edith, Kate, Isabel - córki generała Stanleya; Ruth, dziewczyna do wszystkiego w pirackiej bandzie; piraci, policjanci, pozostałe córki generała Stanleya.
Akcja rozgrywa się na wybrzeżu Kornwalii, za panowania królowej Wiktorii.
Akt I. W niewielkiej zatoczce osłoniętej skalnym urwiskiem banda piratów obchodzi sympatyczną uroczystość. Oto od dziecka terminujący w ich bandzie Fryderyk ukończył dwadzieścia jeden lat i - zgodnie z kontraktem - zostaje w tym dniu wyzwolony na pełnoprawnego członka pirackiej bandy. Król piratów gratuluje młodemu człowiekowi, Fryderyk jednak, dziękując za miłe słowa, wyznaje, iż choć pełen jest uznania dla piratów za ich wysiłki w nauczaniu go zawodu, nie zamierza poświęcać się profesji, w której nigdy nie pragnął pozostać i której nigdy nie polubił. Jedynie fatalne nieporozumienie, źle zrozumiane słowo rzuciło go na całe lata do pirackiego terminu; on, będąc niewolnikiem obowiązku, posłusznie poddał się losowi, dziś jednak, kiedy nauka skończona i ma prawo sam obrać dalszą drogę życia - rusza w inną stronę.
Na pytania piratów, jakaż to pomyłka oddała go w ich ręce, odpowiedzi udziela Ruth, związana z bandą dziewczyna do wszystkiego. Otóż Fryderyk już jako mały chłopak wykazywał duże zainteresowanie morzem. Ojciec, widząc to, polecił Ruth, będącej niańką dziecka, aby zaniosła chłopca do portowego pilota, u którego od niemowlęctwa zaprawiałby się do miłej pracy na holownikach. Biedna dziewczyna, zawsze trochę przygłucha, niedokładnie usłyszała zlecenie - słowo "pilot" zrozumiała jak "pirat" i... przyprowadziła dziecko na naukę do ich bandy. Sama pozostała też u nich, by mieć na chłopca oko.
Fryderyk nie tylko zamierza porzucić piractwo, lecz postanawia od dziś tępić je z całą mocą, jako zajęcie wysoce nieszlachetne. Choć do każdego ze swych dotychczasowych kolegów bardzo jest przywiązany i szczerze ich lubi, to jednak wszystkich łącznie, jako piracką bandę, przyrzeka gnębić aż do zupełnego wyniszczenia. Żaden z piratów, naturalnie, nie może mieć mu za złe tych szczytnych zamierzeń, wszyscy popłakują jednakże, iż tracą tak sympatycznego stronnika i przyjaciela. Fryderyk jest najuczciwszy z uczciwych; choć otwarcie uprzedza kolegów, że będzie ich gnębił, gdy odejdzie, to nim odchodzi, daje im jeszcze ostatnią dobrą radę; jego przyjaciele mają zbyt miękkie serca - zwłaszcza gdy idzie o sieroty. Poszła już fama po całej okolicy, że ponieważ oni sami są sierotami i bardzo to przeżywają, to każdy, kto dostanie się w ich ręce, a wyzna, iż nie ma ojca ani matki, może liczyć na ich życzliwość i sympatię - włos mu z głowy nie spadnie. Nic dziwnego, że piracki proceder przynosi im ostatnio znikome korzyści: niemal każdy schwytany przez bandę tłumaczy, że jest sierotą...
Razem z Fryderykiem pragnie odejść Ruth. Fryderyk nie widział nigdy żadnej innej kobiety i nie ma pojęcia, czy Ruth jest naprawdę tak piękna, jak sama mu to mówi; nie jest też pewien, czy właśnie, z nią powinien się ożenić, o co Ruth intensywnie zabiega. Postanawia rozsądnie obejrzeć i poznać inne dziewczyny, a później zdecydować, na razie więc pozostawia Ruth nadal u piratów.
I dobrze czyni! Oto bowiem, gdy tylko zrobił pierwszy krok ku nowemu życiu, usłyszał i ujrzał gromadkę ślicznych młodych dziewcząt spacerujących po skalnym wybrzeżu; natychmiast stwierdził to, co od dawna podejrzewał: Ruth jest starym i brzydkim babsztylem - piękno wygląda zupełnie inaczej. Natychmiast podbiega do dziewcząt i pyta, czy któraś z nich nie chciałaby spełnić dobrego uczynku i jego - zagubionego w świecie i niewprawnego w miłości - wyprowadzić na właściwą drogę? I owszem, jedna podejmuje się tej wdzięcznej pracy: Mabel. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, lecz niedługo przyszło im cieszyć się sobą, oto bowiem nadciągnęli piraci, dawni towarzysze Fryderyka, a widząc wianuszek uroczych dziewcząt, zdecydowali pojąć je za żony, porzucić dawny proceder i wieść życie domatorów.
Mabel ostro odrzuca taką propozycję. Dziewczęta nie mogą wiązać się z piratami: są córkami samego generała Stanleya! Generał zjawia się zresztą osobiście i sytuacja, jaką zastaje, wcale go nie bawi. Nie zamierza mieć za zięciów gromady wyrzutków, podobnie jak gromadzie wyrzutków nie w smak byłoby mieć teścia generała. Generał zresztą chytrze wychodzi z niezręcznej sytuacji: wyznaje, że jest sierotą, a dziewczątka są jedyną osłodą jego samotnej, sierocej starości... Wzruszeni piraci rozumieją te uczucia i zwracają mu córki. Tylko Fryderyk, który nie jest już przecież w pirackiej bandzie, będzie mógł poślubić śliczną Mabel.
Akt II. Późnym wieczorem generał Stanley w parku swej wspaniałej posiadłości z rozpaczą rozpamiętuje oszustwo, jakiego się z całą premedytacją dopuścił wmawiając piratom swą sierocą dolę. Córeczki starają się ukoić go śpiewem, lecz bez rezultatu; generał uważa, że chytrym kłamstwem obraził swych zacnych przodków, nie ma dla niego usprawiedliwienia. Tymczasem Fryderyk jest już gotów do akcji przeciw piratom; poprowadzi oddział policji, a czynem tym odpokutuje lata pirackiego terminu i będzie mógł z czystym sercem poślubić Mabel. Policjanci nie palą się do marszu, ale ostatecznie - zagrzewani do boju przez Mabel - wyruszają. Fryderyk zostaje przez chwilą sam, i wtedy z ukrycia wynurzają się Ruth i Król piratów. Mają dla niego ciekawą wiadomość.
Otóż po dokładnym przejrzeniu jego kontraktu stwierdzili, iż Fryderyk zobowiązany jest przebywać w pirackim terminie "do dwudziestego pierwszego dnia swoich urodzin". Że zaś urodził się 29 lutego w roku przestępnym, zaledwie pięciokrotnie dotychczas obchodził dzień urodzin, jest zatem nadal zobowiązany pozostawać u nich czeladnikiem...
Fryderyk obowiązek ceni ponad wszystko, zaś argumentacja Króla piratów nie pozostawia żadnych niedomówień. Piractwo jest złe i trzeba je tępić, niestety, on będzie się mógł do tego przyczynić dopiero po osiemdziesiątce; do tego czasu musi pozostawać wśród piratów - sam to rozumie i przyznaje - pilnie wypełniając postanowienia nieszczęsnego kontraktu. No, a jeśli nadal jest piratem, obowiązuje go lojalność wobec towarzyszy, Fryderyk wyznaje więc Królowi, że jego ewentualny przyszły teść, generał Stanley, sromotnie ich oszukał: wcale nie jest sierotą! Wielce oburzeni piraci żądni są zemsty; postanawiają przypuścić szturm na posiadłość generała jeszcze tej nocy.
Stroskany niewolnik obowiązku znów pozostaje sam i takim odnajduje go Mabel, przekonana, że jej ukochany rozprawił się już z piracką bandą. Fryderyk tłumaczy jej swe fatalne położenie, a Mabel rozumie jego rozterkę i przyrzeka, że pozostanie mu wierna i będzie na niego czekała aż do dnia, w którym Fryderyk - już po osiemdziesiątce wprawdzie - wyzwoli się wreszcie i zacznie nowe życie. Uspokojony Fryderyk umyka do swych towarzyszy, a Mabel odnajduje oddział policji; tłumaczy im szczytne poczucie obowiązku u Fryderyka i - choć zabrakło przywódcy - zagrzewa ich jednak do boju przeciw piratom. Policjanci najchętniej wycofaliby się z tych opałów, lecz, że nie bardzo im wypada, przygotowują zasadzkę.
Zasadzkę urządzają również piraci, i gdy nadal rozpamiętujący swój niecny postępek generał wychodzi na nocną przechadzkę, łapią go w swoje ręce. Generał widząc wśród swych prześladowców Fryderyka, a nie wiedząc jeszcze o jego kolejnej zmianie frontu, jego przede wszystkim prosi o ratunek. Na próżno, rzecz jasna. Do akcji wkracza natomiast policja. Piraci szybko radzą sobie z tchórzliwymi stróżami prawa, a nauczeni niedawnym doświadczeniem, nie wzruszają się nawet wówczas, gdy policjanci podają się za sierotki. Sierżant chwyta się więc ostatniej deski ratunku: apelując do ich honoru Brytyjczyków, domaga się ich poddania w imieniu kobiety, której żaden Brytyjczyk nie może zlekceważyć - w imieniu królowej Wiktorii.
Piraci okazują się ludźmi honoru. Jeśli proszą ich o to w imieniu królowej, to - składają broń. I oni przecież kochają swą królową. Policjanci aż popłakali się wzruszeni tak wielką lojalnością, lecz mimo łez prowadzą jednak piratów do więzienia. Wówczas Ruth składa ważne zeznanie: piraci nie są właściwie piratami, lecz lordami, którzy - gdy zostali osieroceni - zbłądzili, zeszli na złą drogę. To naturalnie całkowicie odmienia sytuację; żaden prawdziwy Brytyjczyk nie będzie przecież ładował do kryminału lorda. Teraz nawet sam generał nie ma nic przeciw temu, by córeczki wydać za rzekomych piratów, a ci - otoczeni powszechną życzliwością i sympatią - postanawiają definitywnie porzucić brzydką profesję i żyć uczciwym życiem.
"Piraci" to jedyna operetka Gilberta i Sullivana, której prapremiera odbyła się nie w Londynie, lecz w Nowym Jorku, gdzie Gilbert i Sullivan pisali ten utwór, przygotowując jednocześnie amerykańską inscenizację swej poprzedniej operetki ("H.M.S. Pinafore"). Co prawda, ze względu na ówczesną procedurę nabywania praw autorskich na dzień przed premierą nowojorską zagrano "Piratów" jeden raz w Anglii, w miasteczku Paignton, było to jednak przedstawienie bez pełnej partytury, praktycznie bez żadnej reżyserii, zaś aktorzy, nie umiejący ról, z nut odczytywali na scenie swoje partie. Właściwa premiera londyńska odbyła się dopiero w cztery miesiące po nowojorskiej.
Muzyka "Piratów" jest w zamierzeniu satyrą na pompatyczny styl ówczesnych oper włoskich i francuskich, a wielka scena ansamblowa na początku II aktu (Mabel i policjanci) to jak gdyby próba przeszczepienia stylu "Trubadura" czy "Aidy" do komedii muzycznej. Nie wszystko jest tu w pełni oryginalne; chór córek generała w I akcie ("Climbing Over Rocky Mountain") pochodzi z pierwszej, szybko zapomnianej operetki Gilberta i Sullivana, "Thespis", podobnie jak pomysł pomylenia słów "pilot" i "pirat" zaczerpnął Gilbert ze swej starej sztuki "Our Island Home".
W sto lat po premierze "Piraci z Penzancy" zyskali znów sporą popularność w świecie, do czego niewątpliwie przyczyniła się brawurowa inscenizacja Josepha Pappa w Nowym Jorku w 1980, ze znakomitą pieśniarką Lindą Ronstadt w roli Mabel.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie